„Wstyd, kompromitacja, żenada...” – ten tytuł z gazety „Fakt”, który podsumowywał występ polskich piłkarzy na MŚ w Niemczech w 2006 r., można byłoby odnieść do rewanżowego spotkania Legii w 1/16 finału Ligi Konferencji Europy. Po ambitnej pogoni za wynikiem w pierwszym starciu, gdy z 0:3 Wojskowi doprowadzili do 2:3, wydawało się, że w Warszawie – przy wsparciu kibiców – z nawiązką odrobią straty. Owszem, fani ze stolicy gorąco dopingowali swój zespół, przygotowali efektowną oprawę, ale nim niektórzy z nich zdążyli zasiąść na krzesełkach, legioniści przegrywali 0:1. A gdy po 20 minutach goście podwyższyli prowadzenie, chyba tylko niepoprawni optymiści wierzyli, że losy rywalizacji jeszcze mogą się odwrócić. Tak się nie stało, a w 67. minucie gospodarzy dobił Fredrik Gulbrandsen – autor pierwszego gola, a także dwóch w meczu w Norwegii. Wychodzącym ze stadionu kibicom Legii na usta mogło cisnąć się wiele przekleństw, z których najdelikatniejszym byłyby – nieco zmodyfikowane – słowa z filmu „Chłopaki nie płaczą” (w reżyserii Olafa Lubaszenki): „Ożeż ty, w Molde kopany!”.
33
P. Kun
67
B. Kapustka
17
G. Dias
9
B. Kramer
39
M. Rosołek
Trudno wskazać choć jeden element, który wychodził w czwartek zawodnikom Kosty Runjaicia. Z każdą kolejną zepsutą akcją i nieudanym zagraniem rosła frustracja. Nie można było odmówić warszawiakom chęci – problem w tym, że nie wyciągali żadnych wniosków ze swoich błędów i konsekwentnie popełniali je ponownie.
Legia przed rewanżem z Molde FK w Lidze Konferencji Europy. W górnym rzędzie od lewej: Paweł Wszołek, Rafał Augustyniak, Kacper Tobiasz, Tomáš Pekhart, Steve Kapuadi. W dolnym rzędzie od lewej: Marc Gual, Juergen Elitim, Ryōya Morishita, Yuri Ribeiro, Radovan Pankov, Josué.
Nic dwa razy się nie zdarza? Nic z tych rzeczy. W pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Konferencji Europy Legia po fatalnej pierwszej połowie przegrywała z Molde 0:3. Po przerwie Wojskowi odrobili część strat i przed rewanżem mogli mieć nadzieje na awans. Kosta Runjaić zapowiadał, że w Warszawie gol szybko padnie. Nie spodziewał się tego, że dla gości. Już pierwsza akcja Molde zakończyła się powodzeniem.
Molde zagrało tak, jak powinna grać Legia. To ona miała odrabiać jednobramkową stratę i ruszyć od pierwszego gwizdka, a w pierwszej minucie straciła bramkę i już miała do odrobienia dwie. Mało tego, nie bardzo wiedziała co ma dalej robić. Można było odnieść wrażenie, że to norweski trener wyciągnął więcej wniosków z pierwszego meczu niż Kosta Runjaić. Nie ma już żadnego tłumaczenia, że tam nie poszło, bo nie potrafiliśmy dostosować się do sztucznej trawy. Przy Łazienkowskiej rośnie naturalna i to nie miało żadnego znaczenia.
Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem, postawą w meczu domowym i odpadnięciem z pucharów. Molde w pełni zasłużyło na awans do kolejnej rundy. Myślę, że nasza postawa w Europie w obecnym sezonie – niezależnie od dwumeczu z Molde, wkładając oba spotkania w nawias – była bardzo zadowalająca i przełożyła się na wiele magicznych wieczorów. Nie powinniśmy o tym zapominać, ale wiadomo, że jest tu i teraz, ciąży na nas olbrzymi ładunek emocjonalny. Znamy wynik czwartkowej rywalizacji – nie chcieliśmy, by tak to się potoczyło, lecz stało się inaczej.
Styl gry Legii bardzo nam pasował. Lubimy mierzyć się z zespołami zakładającymi wysoki pressing, z którego dobrze się uwalniamy, a potem wykorzystujemy przestrzenie – tak, jak w Warszawie. W pierwszym spotkaniu zaprezentowaliśmy się dobrze przez 45 minut, a w Warszawie nieźle wyglądaliśmy w obu połowach. Czuję zadowolenie z postawy mojego zespołu w dwumeczu. Jestem szczęśliwy, że solidnie graliśmy z piłką przy nodze, a także odpowiednio broniliśmy się przed atakami przeciwników. Zasłużony awans.
Hiszpan po transferze do Legii w niczym nie przypominał skutecznego napastnika, jakim był w Jagiellonii Białystok. Być może wpływ na to miało wystawianie go na nieco innej pozycji niż w Jadze, bardziej w roli jednego z dwóch ofensywnych pomocników. W spotkaniu z Molde Gual przypominał jeźdźca bez głowy. Niby był aktywny, starał się, ale psuł większość rozpoczętych akcji. W dodatku zmarnował dwie dogodne okazje do zdobycia bramki. W końcówce 1. połowy strzelił prosto w bramkarza, a po przerwie trafił w słupek. Hiszpan raz nawet umieścił futbolówką w siatce, po efektownym minięciu Olivera Petersena, ale gol nie został uznany (minimalny spalony). Na jego tle Gulbrandsen wypadł znakomicie. Po raz kolejny udowodnił, że jest jeźdźcem z… głową. O jego umiejętnościach legioniści przekonali się boleśnie w obu starciach. Zarówno w Molde, jak i w Warszawie norweski napastnik dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców.
Endless story – takie hasło przyświecało Legii na początku tej edycji europejskich pucharów. Ostatni rozdział historii napisało w czwartek Molde będące w dwumeczu zdecydowanie lepsze od wicemistrza Polski. W pierwszym i drugim spotkaniu Norwegowie robili na murawie, co chcieli. Gole strzelali jak na podwórku – wystarczyło w miarę precyzyjnie kopnąć piłkę w kierunku warszawskiej bramki i już legioniści wznawiali grę od środka.
Nie mam pretensji do Kosty Runjaicia, ponieważ w swojej dotychczasowej pracy nie popełnił żadnego katastrofalnego błędu (no, przed tygodniem przestrzelił ze składem). Ale też niczego nie zbudował. Fakt, że stracił przed sezonem Muciego i Slisza nie jest wytłumaczeniem. Kluby sprzedają i kupują, a trener jest od tego, żeby wiedzieć jakie w takich sytuacjach podejmować decyzje. Nie widzę niczego takiego, o czym mógłbym powiedzieć: oto znak firmowy trenera Runjaicia. Być może więc w obecnym składzie personalnym i z takim sztabem szkoleniowym Legia doszła do ściany.
► 1144. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 68. mecz klubu z Polski w Lidze Konferencji Europy
► 33. porażka polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 11. porażka polskiego klubu w meczu 1/16 finału europejskich pucharów w rozmiarze 0:3
► 11. porażka Legii w europejskich pucharach w rozmiarze 0:3 (w tym walkowery)
► 262. mecz Legii w europejskich pucharach
► 14. mecz Legii w Lidze Konferencji Europy
► 88. porażka Legii w europejskich pucharach
► 33. mecz polskiego klubu w LKE bez wygranej
► 33. mecz Legii w 1/16 finału europejskich pucharów bez wygranej
► 130. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku bez zdobytej bramki
► 80. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów bez zdobytej bramki
► 11. mecz polskiego klubu w LKE na własnym boisku bez wygranej
► 44. mecz Legii w 1/16 finału europejskich pucharów bez remisu
► Szósty mecz Legii w LKE na własnym boisku (na 7 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 1:1 po dogrywce w Warszawie z duńskim Midtjylland w 1/64 finału tego sezonu i wygrana w rzutach karnych 6-5
► Po tym meczu wyśrubowany został do 57 rekord liczby straconych bramek przez polskie kluby w jednym sezonie europejskich pucharów
► Trzeci kolejny mecz polskiego klubu w 1/16 finału LKE (na 4 wszystkie) bez remisu (wyśrubowany rekord), jedyny remis to 0:0 Lecha w Bodø z norweskim Bodø/Glimt w poprzednim sezonie
► 100. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku bez remisu
► Rekordowa liczba bramek straconych przez Legię oraz rekordowo wysoka porażka w meczu LKE na własnym boisku
► Ten mecz zakończył rekordowy sezon polskich klubów w europejskich pucharach pod względem liczby rozegranych meczów – 36
► 460. porażka polskiego klubu w europejskich pucharach
► 40. porażka polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 0:3
► 130. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 60. potyczka (dwumecz) polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów kończona na własnym boisku
► Pierwsza porazka polskiego klubu w LKE na własnym boisku w rozmiarze 0:3
► Pierwszy mecz Legii w LKE na własnym boisku bez zdobytej bramki
► Pierwszy mecz Legii w 1/16 finału LKE na własnym boisku
► Trzeci gol był bramką nr 410 straconą przez polskie kluby w meczach 1/16 finału europejskich pucharów
► Drugi gol był bramką nr 30 straconą przez polskie kluby w meczach LKE na własnym boisku
► Trzeci gol był bramką nr 140 straconą przez polskie kluby w meczach 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 22. porażka polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku różnicą 3 bramek
► Trzeci gol był bramką nr 310 straconą przez Legię w europejskich pucharach
► Trzeci gol był bramką nr 10 straconą przez Legię w meczach LKE na własnym boisku