
„To miał być piękny wieczór dla Lechii. Na trybunach gdańskiego stadionu ponad 23 tysiące widzów i duże nadzieje na wyeliminowanie Rapidu po jakże cennym bezbramkowym remisie w Wiedniu. W gdańskiej drużynie wszyscy wierzyli, że mogą awansować do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Zamiast sukcesu było duże rozczarowanie, a przyczynił się do tego Alessandro Dudic ze Szwajcarii, który wypaczył wynik spotkania” – tak relację z tego meczu zaczęła redakcja „Dziennika Bałtyckiego”. Sędzia faktycznie nie miał dobrego dnia. Najpierw podyktował jedenastkę dla gości, choć powtórki wykazały, że przewinienie miało miejsce dobry metr przed polem karnym. Potem zaś – w końcówce meczu, gdy gospodarze walczyli o wyrównującego gola – uznał, że Emanuel Aiwu nie faulował w szesnastce Flávio Paixão, mimo że Austriak z całym impetem wpadł na skaczącego do piłki Portugalczyka. Lechii nie udało się doprowadzić do dogrywki i tym samym zakończyła swoją przygodę w europejskich pucharach. Szkoda, że w tak kontrowersyjnych okolicznościach.
72
F. Koperski
28
F. Paixão
6
J. Kubicki
79
K. Sezonienko
20
B. Conrado
Piłkarze Lechii przed meczem z Rapidem Wiedeń w Gdańsku. Stoją od lewej: Dušan Kuciak, Michał Nalepa, İlkay Durmuş, Christian Clemens, Mario Maloča. W dolnym rzędzie: David Stec, Marco Terrazzino, Łukasz Zwoliński, Jakub Kałuziński, Maciej Gajos, Rafał Pietrzak.
W 16. minucie gdańskiej obronie urwał się Marco Grüll, który wycofał piłkę do Nicolasa Kühna. Austriak mocnym strzałem nie dał szans Dušanowi Kuciakowi. Lechiści nie otrząsnęli się jeszcze po stracie gola, a Rapid miał kolejną okazję. Gdańszczanom urwał się Guido Burgstaller, a Jakub Kałuziński sfaulował go na skraju pola karnego. Sędzia pokazał „jedenastkę”, którą mimo dobrej reakcji Kuciaka na bramkę zamienił Grüll. Powtórki pokazały, że niekoniecznie faul był w polu karnym, jednak niestety na tym etapie nie ma VAR-u.
Powinniśmy zagrać inaczej, ale wszyscy wiemy, że rzutu karnego nie było, tylko rzut wolny. Był to kluczowy moment, a praca sędziów bez VAR-u jest trudniejsza. W drugiej połowie potrzebowaliśmy szybko zdobyć bramkę kontaktową, mieliśmy dwie dobre sytuacje. Wróciliśmy do meczu, nie byliśmy jednak w stanie doprowadzić do dogrywki. To, że odpadliśmy, bardzo boli, bo Rapid to wymagający rywal, ale był w naszym zasięgu. Nie wykorzystaliśmy szansy.
Po przerwie lechiści, którzy nie mieli nic do stracenia, zagrali odważniej niż w pierwszej odsłonie. I w 53. min wiedeńczyków od straty gola uchronił Marco Grüll, który wybił piłkę niemalże z linii bramkowej. Trzy minuty później po centrze z rzutu rożnego İlkaya Durmuşa Maciej Gajos główkował wprost w golkipera rywali Niklasa Hedla. Z kolei w 64. i 69. minucie na wysokości zadania stanął Dušan Kuciak, który obronił strzały z ostrego kąta Nicolasa Kühna i Moritza Oswalda.
„84. minuta gry. Maciej Gajos odpala Flávio Paixão na prawym skrzydle, ten idealnie dogrywa na piąty metr do Kacpra Sezonienki. Młody zawodnik nie trafia jednak czysto w piłkę i z bliska przenosi ją nad bramką. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego spotkania, gdyby gdańszczanie doprowadzili do wyrównania? Rapid w końcu ma tę przypadłość, że lubi przegrać wygrany mecz” – tak jedną z ostatnich akcji spotkania opisał Szymon Janczyk z weszlo.com. Gdyby urodzony w Ostródzie napastnik miał lepiej ustawiony celownik, jego zespół przedłużyłby swoje marzenia o awansie przynajmniej na czas dogrywki. Niestety, znowu chybił. „Znowu”, bo choć Sezonienko jest uznawany za olbrzymi talent, nie grzeszy skutecznością. Od chwili debiutu w ekstraklasie w sierpniu 2021 roku zdobył dla Lechii tylko jednego gola – w wygranym 4:0 meczu z Górnikiem w Łęcznej. Jak na klasyczną „dziewiątkę”, to marny dorobek.
Łatwo go pomylić z urodzonym w Innsbrucku, ale reprezentującym Niemcy tenisistą Nicolą Kuhnem. Nie dosyć, że obaj noszą bardzo podobne imię i nazwisko, to jeszcze przyszli na świat w tym samym roku – 2000, w odstępie niespełna czterech miesięcy. Piłkarz Kühn w odróżnieniu od swojego „sobowtóra” podążył jednak inną drogą: z Dolnej Saksonii, skąd pochodzi, przeniósł się do Austrii, gdzie dość szybko stał się jednym z liderów wiedeńskiego Rapidu. W międzyczasie zaś odebrał niezłą szkołę, przez kilka lat grając w młodzieżowych drużynach RB Lipsk, Ajaksu Amsterdam i Bayernu Monachium. W swojej ojczyźnie uchodzi za wielki talent i ze względu na styl gry bywa porównywany do Kingsleya Comana. Jest szybki, świetnie drybluje i doskonale panuje nad piłką. Drużyna Lechii przekonała się o jego umiejętnościach już na początku meczu, bo właśnie on zdobył prowadzenie dla zielono-białych.
Nie ulega wątpliwości, że zasnęliśmy na początku meczu, ale w drugiej połowie pokazaliśmy, że awans był w naszym zasięgu. Wtedy zmiażdżyliśmy Rapid. Nie wykorzystaliśmy jednak swoich sytuacji i to oni się cieszą, choć nie zasłużyli. Przy lepszej skuteczności mogliśmy doprowadzić do dogrywki, natomiast uważam, że nie zasłużyliśmy dziś na przegraną. Daliśmy z siebie maksimum. Mam pretensje do sędziego, że podyktował przeciwko nam karnego. To był duży błąd. Dlaczego coś takiego zawsze dzieje się tym mniejszym klubom, biedniejszym, słabszym? Ten pan w niebieskiej koszulce dziś zawalił. Mam nadzieję, że UEFA to widziała i szybko nie będzie sędziował.
Dopiero w końcówce Lechia przejęła inicjatywę. Po asyście kolejnego rezerwowego, Filipa Koperskiego, do siatki trafił Łukasz Zwoliński i odżyły nadzieje przynajmniej na dogrywkę. Biało-Zieloni rzucili się rywalom do gardła, osiągnęli przewagę, ale ponownie zostali tego wieczoru skrzywdzeni przez arbitra. Ten nie odgwizdał ewidentnego faulu Emanuela Aiwu na Flávio Paixão. Na nic zdały się protesty gospodarzy i niezadowolenie kibiców.
► 1087. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 25. mecz klubu z Polski w Lidze Konferencji Europy
► Trzeci mecz Lechii Gdańsk w 1/256 finału europejskich pucharów bez wygranej i trzeci bez remisu
► Pierwszy mecz polskiego klubu w LKE na własnym boisku ze straconymi dokładnie 2 bramkami, a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 1:2
► Przerwana seria polskich klubów wszystkich dotychczasowych 12 meczów w LKE na własnym boisku bez porażki
► 88. mecz polskiego klubu w 1/256 finału europejskich pucharów
► Drugi mecz Lechii Gdańsk w 1/256 finału europejskich pucharów na własnym boisku i wyrównany bilans: 1-0-1, bramki: 3-3
► Trzeci mecz Lechii Gdańsk w 1/256 finału europejskich pucharów ze strzeloną bramką i trzeci z bramką straconą
► Czwarty mecz Lechii Gdańsk w Lidze Konferencji Europy
► Ósmy mecz Lechii Gdańsk w europejskich pucharach
► 370. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 170. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 60. mecz polskiego klubu w 1/256 finału europejskich pucharów bez remisu
► 30. mecz polskiego klubu w 1/256 finału europejskich pucharów ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 10. mecz polskiego klubu w LKE na własnym boisku ze zdobytą bramką
► Pierwsza porażka polskiego klubu w Lidze Konferencji Europy w rozmiarze 1:2
► Pierwsza porażka polskiego klubu w 1/256 finału LKE w rozmiarze 1:2
► Pierwsza porażka polskiego klubu w 1/256 finału LKE na własnym boisku
► Pierwszy mecz Lechii Gdańsk w europejskich pucharach ze straconymi dokładnie 2 bramkami, a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 1:2
► Pierwsza porażka Lechii Gdańsk w Lidze Konferencji Europy
► Pierwszy mecz Lechii Gdańsk w 1/256 finału LKE na własnym boisku
► Trzeci mecz Lechii Gdańsk w LKE ze zdobytą bramką i trzeci z bramką straconą
► Czwarty mecz Lechii Gdańsk w europejskich pucharach na własnym boisku, czwarty bez remisu, czwarty z bramką strzeloną i czwarty ze straconą
► Piąty kolejny mecz polskiego klubu w 1/256 finału LKE na własnym boisku ze zdobytą bramką
► Siódmy mecz (na 8 wszystkich) Lechii Gdańsk w europejskich pucharach bez remisu i siódmy ze straconą bramką (jedyny remis i mecz bez straconej bramki to 0:0 w pierwszym starciu z Rapidem Wiedeń tydzień wcześniej)
► Drugi gol dla Rapidu Wiedeń był bramką nr 10 straconą przez polskie kluby w 1/256 finału LKE