„Nic dwa razy się nie zdarza” – pisała w wierszu polska noblistka Wisława Szymborska. Życiowa prawda uchwycona w literackiej formie, znalazła również odzwierciedlenie w sportowej rywalizacji Lecha z Fiorentiną. Mistrzowie Polski, dla których – delikatnie mówiąc – sezon 2015/2016 nie układał się najlepiej, dwa tygodnie wcześniej we Florencji sprawili sensację, ogrywając lidera Serie A 2:1. Nie mogło więc dziwić, że apetyty kibiców Kolejorza przed meczem w Poznaniu były rozbudzone. Jednak tym razem to podopieczni Paulo Sousy – wśród których był również Jakub Błaszczykowski – mogli cieszyć się z wygranej. Gospodarze co prawda podjęli rękawice i stoczyli z faworyzowanym przeciwnikiem wyrównany pojedynek, ale o zwycięstwie zadecydowała przede wszystkim skuteczność i umiejętności indywidualne. Mimo porażki Lech zachował szanse na awans do fazy pucharowej Ligi Europy.
Fiorentina chciała w Poznaniu zrehabilitować się za porażkę na własnym stadionie. Trener Paulo Sousa zostawił na ławce kilku podstawowych graczy, choćby Cipriana Tătărușanu, Nikolę Kalinicia czy Borję Valero, ale i tak zestaw jego zawodników w jedenastce robił wrażenie. Znalazło się tam także miejsce dla Kuby Błaszczykowskiego, który choć nie zagrał wcale dobrze, to jednak po raz pierwszy w karierze pokonał Lecha.
Lech Poznań przed meczem z ACF Fiorentina. W górnym rzędzie od lewej: Jasmin Burić, Kasper Hämäläinen, Łukasz Trałka (kapitan), Marcin Kamiński, Dariusz Formella, Tomasz Kędziora, Tamás Kádár. W dolnym rzędzie od lewej: Dariusz Dudka, Abdul Aziz Tetteh, Szymon Pawłowski, Karol Linetty.
11
G. Lovrencsics
18
D. Thomalla
14
M. Gajos
Przyszła w końcu pierwsza porażka. Trochę żal, bo wydaje mi się zagraliśmy dobre spotkanie. Na tle silnego rywala, lidera włoskiej ligi, zaprezentowaliśmy się nieźle. Nie mogę mieć jednak pretensji do swojego zespołu. (...) Musimy zwracać uwagę w jakiej dyspozycji fizycznej znajdują się nasi zawodnicy i tym niektóre rotacje w składzie są spowodowane. Proszę zauważyć, że my rozegraliśmy już 29. spotkanie w tym sezonie, podczas gdy Fiorentina chyba dopiero 15.
To było ważne zwycięstwo dla moich piłkarzy, pokazali dziś charakter i grę zespołową. A to pozwoliło nam zdobyć trzy punkty. Piłkarze walczyli o każdy metr boiska. Liczą się bowiem nie tylko indywidualne umiejętności, ale też ważne jest pokazanie cech wolicjonalnych. Nam to się udało.
Między oboma zawodnikami odpowiadającymi za środek pola, często dochodziło do bezpośrednich starć. Żaden z nich nie odstawiał jednak nogi, ale częściej w roli poszkodowanego występował ofensywnie usposobiony reprezentant Słowenii. Iličić jednak nie za każdym razem dał się upilnować Trałce i w dwóch sytuacjach (przy pierwszej bramce z rzutu wolnego) posłał piłkę do bramki gospodarzy. Jego trafienia dały gościom z Toskanii 3 punkty i powrót na miejsce premiowane awansem do fazy pucharowej Ligi Europy.
We Włoszech byliśmy zespołem dużo słabszym, a wygraliśmy. Dzisiaj przegraliśmy, ale z przebiegu meczu i tego jak się zaprezentowaliśmy nie mamy się czego wstydzić. Daliśmy z siebie wszystko, mogliśmy też zdobyć bramki. To był dobry mecz. Najbardziej mnie boli ta bramka z rzutu wolnego. To był 25. metr i liczyłem, że aż tak dobrze nie strzeli, ale wyszło mu perfekcyjnie i od tego momentu było już dużo ciężej.
Lech zagrał dobre spotkanie. Postawili ciężkie warunki. Spodziewaliśmy się, że tak będzie. Tak jak we Florencji zagrali dobrze w defensywie. Wyprowadzali szybkie kontrataki, na które byliśmy przygotowani, ale wiadomo, że w takich meczach zawsze może się coś wydarzyć. Pierwsza bramka dała nam dużo spokoju i można powiedzieć, że zrobiła różnicę w tym meczu. Zakładaliśmy, że boczni pomocnicy będą schodzić do defensywy i tak też było, że zawsze miałem 2-3 zawodników przed sobą, ale w takiej sytuacji więcej miejsca jest gdzie indziej. Ciężko jest się rozwodzić nad tym meczem. To co zakładaliśmy, to osiągnęliśmy. Nie zagraliśmy jakiegoś mega dobrego spotkania, ale mamy trzy punkty.
► 946. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 146. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 222. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów
► 10. mecz Lecha w fazie grupowej LE
► 94. mecz Lecha w europejskich pucharach
► 34. mecz Lecha w Lidze Europy
► 290. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach bez zdobytej bramki
► 180. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconymi dokładnie 2 bramkami
► 11. mecz Lecha w LE bez zdobytej bramki
► 44. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 2 bramkami
► 22. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku bez zdobytej bramki
► 40. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku ze straconą bramką
► Ósmy mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE ze straconymi dokładnie 2 bramkami, spośród nich siódma kolejna porażka w rozmiarze 0:2
► 20. mecz Lecha w LE ze straconą bramką
► Trzeci mecz Lecha w fazie grupowej LE na własnym boisku bez zwycięstwa i trzeci bez remisu
► 111. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► Pierwsza porażka Lecha w LE na własnym boisku w rozmiarze 0:2
► 11. porażka polskiego klubu w LE w rozmiarze 0:2
► 55. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku bez remisu
► 55. mecz Lecha w europejskich pucharach bez zwycięstwa
► 22. mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE bez wygranej
► Drugi gol był bramką nr 50 straconą przez polskie kluby w fazie grupowej LE
► 10. mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE na własnym boisku bez wygranej
► 10. porażka Lecha w Lidze Europy
► Drugi gol był bramką nr 30 straconą przez Lecha w LE
► Pierwszy gol był bramką nr 30 straconą przez Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów