
„Przed rokiem wydawało się, że polska piłka wreszcie odbiła się od dna, bo mieliśmy dwóch przedstawicieli w fazie grupowej Ligi Europy. Co więcej, obie drużyny awansowały i można było je oglądać w europejskich pucharach także w wiosennej części sezonu. Teraz sytuacja wróciła do normalności, do miejsca, w którym naprawdę znajdują się polskie kluby. Bo wszystkie już pożegnały się z Europą. Co gorsza, często w kompromitującym stylu” – tak relację z tego spotkania zaczęła redakcja „Piłki Nożnej”. Ocena to surowa, ale trudno się dziwić, skoro mistrz Polski najpierw odpada z eliminacji Champions League po dwumeczu z przeciętnym Helsingborsem, a zaraz potem zostaje rozbity przez siódmą drużynę Bundesligi. Bilans tych czterech spotkań mówi zresztą wszystko: Śląsk przegrał każde z nich, zdobywając w sumie pięć bramek, a tracąc… szesnaście! Nic dziwnego, że po tamtym sezonie nasza liga w rankingu klubowym UEFA spadła na 21. pozycję. Potem jednak było jeszcze gorzej...
4
H. Sakai
34
K. Rausz
9
A. Sobiech
Piłkarze Śląska Wrocław przed wyjazdowym meczem z Hannover 96. Stoją od lewej: Marián Kelemen, Tomasz Jodłowiec, Rok Elsner, Amir Spahić, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila. W dolnym rzędzie: Marcin Kowalczyk, Tadeusz Socha, Waldemar Sobota, Cristian Díaz, Sylwester Patejuk.
Do meczu mistrzowie Polski przystąpili m.in. bez kontuzjowanego Rafała Grodzickiego, ale dość niespodziewanie na boisku pojawił się Argentyńczyk Cristian Díaz, który z powodów dyscyplinarnych ostatnie mecze swojego zespołu oglądał z trybun. Gospodarze zagrali bez Brazylijczyka Felipe i Niemca Christiana Pandera, ale za to z powracającym po kontuzji reprezentantem Norwegii, Mohammedem Abdellaoue.
Spotkanie rozpoczęło się dość niespodziewanie. Przez pierwsze dziesięć minut atakowali Niemcy, a bramkę zdobył Śląsk. Sebastian Mila precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Przemysława Kaźmierczaka, którego celny strzał zapewnił Śląskowi prowadzenie. O dziwo później mogło być 2:0 dla mistrzów Polski, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Waldemar Sobota niepotrzebnie chciał odgrywać piłkę do partnera.
To były miłe złego początki. W 10. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sebastiana Mili bramkę zdobył Przemysław Kaźmierczak i Śląsk objął prowadzenie. Niestety, potem gole strzelali już tylko zawodnicy z Hanoweru.
Śląsk w rewanżu w Niemczech momentami prezentował się poprawnie. Może z tego powodu, że w końcu mistrzowie Polski zagrali w swoim optymalnym, a nie wymyślonym przez trenera Oresta Lenczyka ustawieniu. Niestety podopieczni Mirko Slomki co kilka minut pokazywali, dlaczego Śląsk w europejskich pucharach nie miał prawa zrobić furory. Tak jak chociażby Szabolcs Huszti w 35. minucie meczu. Zawodnik gospodarzy sam przebiegł blisko 50 metrów z piłką, po drodze ośmieszył Marcina Kowalczyka i spokojnie przerzucił piłkę nad Mariánem Kelemenem. To akurat wydarzyło się w momencie, kiedy aż chciało się pochwalić Śląsk za to, że dość skutecznie broni się przed atakami przeprowadzanymi środkiem boiska.
„Śląsk to mistrz Polski, a nie żadna przypadkowa drużyna. To, że jest w kryzysie, może się w każdej chwili zmienić. Są tam w klubie jakieś problemy, ale to nie moja sprawa. Koledzy z zespołu pytali mnie o ostatnie wyniki wrocławian, chcieli wiedzieć, dlaczego przegrywają, ale żadnej wyższości w ich głosach nie wyczułem. A jeśli chodzi o moją sytuację w Hannoverze… Na pewno wygląda ona lepiej niż rok temu, kiedy tu przychodziłem. Choć nadal gram mało. Trenerzy mówią, żebym był cierpliwy, ale mnie już trochę nosi. Na razie jednak nie myślę o wypożyczeniu. Mam chłodną głowę, nie podpalam się” – mówił po wylosowaniu Śląska. W starciach z Wojskowymi wreszcie dostał szansę. W pierwszym meczu wszedł na murawę na ostatni kwadrans i nie zdobył bramki, ale w rewanżu już wpisał się na listę strzelców – i to dwa razy! Nieźle, jeśli wziąć pod uwagę, że przebywał na boisku niespełna pół godziny.
„W momencie, kiedy było już tak dobrze, gdy niepoprawni optymiści mogli pomyśleć o kolejnych bramkach dla Śląska, zawiódł Tomasz Jodłowiec. Chyba przepalił mu się jakiś bezpiecznik w głowie. W jednej akcji pod swoją bramką dwukrotnie zachował się fatalnie. Oszalał. Najpierw zamiast trafić w piłkę znokautował Mariána Kelemena, chwilę później zerwał się z murawy i sfaulował zawodnika gospodarzy. Wyglądało to tak, jakby obrońca mistrzów Polski kompletnie stracił orientację i nie widział, że z akcji Jana Schlaudraffa nic nie będzie. Chwilę później sprawy potoczyły się dość szybko: czerwona kartka dla byłego zawodnika Polonii, rzut karny, gol dla Hannoveru i praktycznie koniec marzeń o sprawieniu sensacji” – relacjonował „Przegląd Sportowy”. Błąd Jodłowca był kosztowny, bo wyleciał z boiska już w 20. minucie, gdy wrocławianie prowadzili 1:0. Wtedy jeszcze mogli liczyć na odrobienie strat z pierwszego meczu. Bez niego w składzie stracili pięć goli.
W drugiej połowie wielkich emocji nie było. Gospodarze zdawali sobie sprawę, że kwestia dwumeczu jest rozstrzygnięta i nie forsowali tempa. Mimo to stworzyli kilka sytuacji bramkowych. Dwie z nich wykorzystał Artur Sobiech. W 68. minucie wprowadzony pięć minut wcześniej na boisko Polak w barwach Hannoveru wykorzystał dobre zagranie z lewej strony Konstantina Rausza, uprzedził Mariusza Pawelca i z bliska pokonał Mariána Kelemena. W 84. minucie Sobiech znów strzelił gola po idealnym zagraniu Mohammeda Abdellaoue. Trzy minuty później dzieła zniszczenia Śląska dopełnił Szabolcs Huszti, celnie główkując po kontrze. Grający w dziesiątkę Śląsk nie mógł wiele zdziałać i jako ostatni z polskich zespołów pożegnał się z europejskimi pucharami.
Na specjalnie zwołanym piątkowym posiedzeniu rady nadzorczej klubu zdecydowano, że Orest Lenczyk nie będzie dłużej pracował z zespołem Śląska Wrocław. W niedzielnym meczu z Ruchem Chorzów drużynę poprowadzi jego dotychczasowy asystent Paweł Barylski. Lenczyk zdobył ze Śląskiem wicemistrzostwo, mistrzostwo i Superpuchar Polski. W ostatnich dniach jego pozycja stała się jednak bardzo słaba, bowiem zupełnie nie dogadywał się już nie tylko z zawodnikami, ale także działaczami klubu. Dodatkowo Śląsk skompromitował się w europejskich pucharach, gdzie przegrał pięć na sześć spotkań. Czwartkowy pojedynek z Hannoverem 96 był zatem ostatnim meczem Śląska pod wodzą Lenczyka.
► 868. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 82. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 330. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach bez wygranej
► Drugi wyjazdowy mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach ze straconymi dokładnie 5 bramkami, oba to porażki 1:5
► Trzeci wyjazdowy mecz Śląska Wrocław w 1/64 finału europejskich pucharów, trzeci bez wygranej, trzeci ze zdobytą dokładnie 1 bramką i trzeci ze straconym minimum 1 golem
► Czwarty mecz Śląska Wrocław w 1/64 finału LE, czwarty bez wygranej, czarty ze zdobytą i czwarty ze straconą bramką
► Piąty kolejny mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach bez wygranej (po raz trzeci wyrównany rekord)
► Pierwszy gol dla Hannover 96 był bramką nr 80 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► 28. mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach ze zdobytą bramką i 28. z bramką straconą
► Trzeci wyjazdowy mecz Śląska Wrocław w LE ze zdobytą bramką i trzeci z bramką straconą
► Czwarty wyjazdowy mecz Śląska Wrocław w LE i czwarty bez wygranej
► Ósmy mecz Śląska Wrocław w Lidze Europy
► Pierwszy gol dla Hannover 96 był bramką nr 780 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► Trzeci gol dla Hannover 96 był bramką nr 20 straconą przez polskie kluby w meczach 1/64 finału LE
► Czwarty gol dla Hannover 96 był bramką nr 10 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/64 finału LE
► Ostatni gol dla Hannover 96 był bramką nr 20 straconą przez Śląsk Wrocław w meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► 300. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► Szósty kolejny wyjazdowy mecz polskiego klubu w LE bez remisu (po raz drugi wyrównany rekord)
► 460. gol strzelony przez polskie kluby w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► 40. mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach
► 20. potyczka (dwumecz) Śląska Wrocław w europejskich pucharach
► 25. potyczka (dwumecz) polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów kończona na wyjeździe
► 20. wyjazdowy mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach
► 10. mecz polskiego klubu w 1/64 finału LE ze zdobytą bramką
► Najwyższa porażka polskiego klubu w meczu 1/64 finału LE
► Pierwsza porażka polskiego klubu w LE w rozmiarze 1:5
► Pierwszy wyjazdowy mecz Śląska Wrocław w LE ze straconymi dokładnie 5 bramkami
► Pierwsza porażka polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów w rozmiarze 1:5
► Pierwszy wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 5 bramkami
► Piąty wyjazdowy mecz (na 6 wszystkich) polskiego klubu w 1/64 finału LE ze zdobytą bramką i piąty z bramką straconą
► Szósty mecz Śląska Wrocław w 1/64 finału europejskich pucharów, szósty bez wygranej i szósty ze straconą minimum 1 bramką
► Siódmy mecz (na 8 wszystkich) Śląska Wrocław w LE bez wygranej (jedyne zwycięstwo to 1:0 w pierwszym meczu w LE przeciwko szkockiemu Dundee United we Wrocławiu w 1/256 finału poprzedniego sezonu)
► 30. wyjazdowy mecz polskiego klubu w LE ze zdobytą bramką i 30. z bramką straconą
► Pierwszy gol dla Hannover 96 był bramką nr 10 straconą przez Śląsk Wrocław w meczach 1/64 finału LE
► Ostatni gol dla Hannover 96 był bramką nr 70 straconą przez Śląsk Wrocław w europejskich pucharach
► Po raz 10. nie udało się Śląskowi Wrocław awansować do następnej rundy europejskich pucharów