
To był prawdziwy nokaut, a ostatni cios należał do… Adamka. Wprawdzie nie czempiona zawodowego boksu o imieniu Tomasz, tylko piłkarza pierwszoligowych Wigier – Kamila, ale i tak zawodników oraz kibiców Górnika bardzo zabolało. Zwłaszcza że w poprzedniej rundzie zabrzanie sprawili niemałą sensację, eliminując mistrza Polski i obrońcę trofeum warszawską Legię. Tym razem musieli uznać wyższość ekipy, która nie uchodziła za faworyta do awansu. Drużyna z Suwałk pierwszy raz posłała gospodarzy na deski w 26. minucie, gdy błąd bramkarza Grzegorza Kasprzika wykorzystał Kamil Zapolnik. Decydujące uderzenie miało zaś miejsce przed ostatnim gongiem – po nim górnicy nie wstali już z kolan. W kolejnej rundzie na zespół z północy Polski czekało już GKS Jastrzębie.
96
M. Kuchta
3
A. Wolniewicz
5
O. Szeweluchin
6
A. Kwiek
17
I. Angulo
20
M. Urynowicz
25
Ł. Wolsztyński
Piłkarze Górnika Zabrze (po lewej) i Wigier Suwałki przed meczem 1/8 finału Pucharu Polski w sezonie 2016/17. W środku sędziowie, na czele z arbitrem głównym Jackiem Małyszkiem z Lublina.
Obaj trenerzy przed meczem deklarowali, że Puchar Polski jest dla nich bardzo ważny, a jednak zarówno gospodarze, jak i goście, nie wystawili do gry swoich najgroźniejszych zawodników. W Górniku na ławce siedział Igor Angulo, a w Wigrach Kamil Adamek. Zabrzan można jeszcze zrozumieć – rozgrywali czwarty mecz w ciągu 10 dni i trener Marcin Brosz musiał rozsądnie gospodarować siłami piłkarzy, ale szkoleniowiec drużyny z Suwałk Dominik Nowak za nic miał historyczny występ swojej drużyny w 1/8 finału PP, a może po prostu wierzył w swoich nominalnych rezerwowych. Ci, którzy wyszli na boisko w Zabrzu, ani myśleli jednak się oszczędzać.
Spodziewaliśmy się tu bardzo trudnego spotkania. Faworytem ze względu na atut swojego boiska był zespół Górnika Zabrze. Jeśli chodzi o mądrość taktyczną, to muszę bardzo pochwalić mój zespół za konsekwencję w realizowaniu przedmeczowych założeń. W dużej mierze właśnie dlatego nasz przeciwnik nie oddał żadnego celnego strzału na bramkę.
W drugiej połowie Górnik miał dużą przewagę, ale jego ataki przypominały bicie głową w mur. Wigry natomiast, mądrze broniąc się i wybijając z konceptu Górnika, czekały na swoją szansę z kontry. I taka nadarzyła się w samej końcówce. Kamil Adamek dopadł do piłki i wykorzystał nieporozumienie bramkarza Górnika z obrońcami, podwyższając na 2:0. Gracze Wigier, szczęśliwi z przełamania serii trzech porażek, czekają teraz na przyjazd 14-krotnego mistrza Polski na sobotni ligowy już rewanż. Teraz to oni będą mogli ze spokojem czekać, co w ataku zrobi rywal, który jeszcze 10 dni wcześniej uchodził za murowanego faworyta.
Na pewno nie takiego wyniku oczekiwaliśmy. Gra nie była taka, jak ją sobie zaplanowaliśmy. Graliśmy do przodu, ale piłki, zamiast znajdować się w polu przeciwnika, wracały, nadziewaliśmy się na kontry, akcje nie były płynne. Wszystko to spowodowało, że nie stwarzaliśmy sytuacji, które miały znamiona bramki.
Z pewnością nie tak wyobrażał sobie swoje 33. urodziny, które świętował właśnie 20 września. Zawalił oba gole, a jego konto szczególnie obciąża ten pierwszy, co tak relacjonowała redakcja „Dziennika Zachodniego”: „Zabrzanie bramkę znów stracili po stałym fragmencie gry, a poprzedziła to cała seria błędów gospodarzy. Najpierw w górę podskoczyli piłkarze stojący w murze i przepuścili pod nogami strzał z rzutu wolnego Rafała Augustyniaka. Później nie popisał się Grzegorz Kasprzik, odbijając piłkę wprost przed siebie, i Kamil Zapolnik uderzeniem z kilku metrów dopełnił tylko formalności”. Drugi gol dla gości też padł przy udziale golkipera Górnika, który zamiast interweniować czekał na to, co zrobi jego kolega z obrony Bartosz Kopacz. Zawahanie obu zawodników wykorzystał Kamil Adamek, ustalając wynik spotkania na 0:2.
„Adamek, który w tym sezonie zdobył już pięć goli w lidze i jedną w pucharze, wszedł na boisko w 75. minucie i zaraz mógł podwyższyć wynik. Świetnie rozegrał piłkę z Miłoszem Kozakiem i w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem z dosyć ostrego kąta strzelił tuż obok dalszego słupka. Minutę przed końcem już się nie pomylił. Jego uderzenie zostało zablokowane, ale fatalny błąd popełnił stoper Górnika Bartosz Kopacz, który skiksował i przelobował swojego bramkarza. Snajper Wigier miał przed sobą pustą bramkę i bezlitośnie przesądził o losach meczu” – tak dwie jego akcje opisała redakcja serwisu suwalki24.pl. Hardy góral spod Cieszyna był objawieniem jesieni 2012 roku, gdy w barwach Podbeskidzia strzelił w ekstraklasie trzy bramki. „Piłka sama go szuka, ma dużą łatwość stwarzania sobie sytuacji” – chwalił go trener Robert Kasperczyk. Potem jednak gdzieś zgubił formę i plątał się po klubach niższych lig. Golem w meczu z Górnikiem przypomniał o sobie kibicom w całej Polsce.
► 210. mecz Górnika Zabrze w PP
► 15. mecz Górnika Zabrze w 1/8 finału na własnym boisku
► 75. bramka (druga dla Wigier Suwałki) stracona przez Górnika Zabrze w PP na własnym boisku
► 50. mecz Wigier Suwałki w PP i pięknie uczczony jubileusz
► 25. wyjazdowy mecz Wigier Suwałki w PP
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP
► Pierwszy wyjazdowy mecz Wigier Suwałki w 1/8 finału PP
► Pierwszy mecz Wigier Suwałki w PP na tak wysokim szczeblu rozgrywek
► Ósmy kolejny mecz Górnika Zabrze w PP ze straconą bramką
► Dziesiąty kolejny mecz Górnika Zabrze w 1/8 finału ze straconą bramką