
To był ostatni z ćwierćfinałów Pucharu Polski sezonu 1997/98. Do najlepszej czwórki awans wywalczyły wcześniej: Aluminium Konin, Amica Wronki oraz Polonia Warszawa. Po meczu w Zabrzu do tego grona dołączył Górnik. Choć trzeba przyznać, że zabrzanie musieli się sporo napracować, aby znaleźć się w gronie półfinalistów. Ambitnie grający goście z pobliskiego Radzionkowa tanio skóry nie sprzedali. I to pomimo faktu, że od początku 2. połowy musieli gonić wynik, bo przegrywali, po rzucie karnym Jana Urbana. Ruch wyrównał w samej końcówce – również z 11 metrów (Marian Janoszka). Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i o wszystkim decydował konkurs jedenastek. A te dostarczyły mnóstwo emocji. W dramatycznych okolicznościach lepsi okazali się zabrzanie, którzy byli już jedną nogą poza Pucharem Polski (przegrywali już 1-3!). Ale wtedy stał się cud i gospodarze z nawiązką odrobili straty. Dla radzionkowian rywalizacja z Górnikiem była przedsmakiem tego, co już od kolejnego sezonu czekało ten zespół. Drużyna Andrzeja Płatka w czerwcu świętowała bowiem awans do ekstraklasy.
► UWAGA! W archiwum TVP zachowały się jedynie 1. i 2. połowa meczu.
14
K. Kosowski
22
T. Sobczak
15
G. Bonk
Nie wystarczyło 90 minut, by poznać ostatniego półfinalistę Pucharu Polski. Ponad 5 tysięcy widzów stojących na trybunach obejrzało bardzo dramatyczne i stojące na wysokim poziomie spotkanie. sportowy doping i brak chamskich okrzyków nie mógł dziwić, skoro z Zabrza do Radzionkowa „wyemigrowało” swego czasu ponad połowę obecnego składu drugoligowca. Urbańczyk, Wrześniewski, Jarosz, Cegiełka, Kompała, a także trener Ruchu Andrzej Płatek pracowali kiedyś w Zabrzu.
Michał Probierz (z lewej) z Górnika i Andrzej Wróblewski z Ruchu. Już na początku 2. połowy obrońca radzionkowian zagrał ręką w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę dla zabrzan.
Rozdarte serce miał zapewne trener Górnika Jan Żurek oglądając rywalizację dwóch bliskich jego sercu drużyn. Jeszcze w grudniu był przecież szkoleniowcem Ruchu i zna tę drużynę lepiej niż obecnie prowadzący radzionkowian Andrzej Płatek. A jednak Płatek zdołał Żurka zaskoczyć. Przyjezdni wyszli z trzema napastnikami, umiejętnie zagęszczali środek boiska i skracali pole gry. Zabrzanie zaskoczeni takim ustawieniem rywali nie za bardzo wiedzieli co robić. Nie mieli miejsca na rozegranie akcji, a przeciwnicy „siedli” na nich od pierwszych minut.
Tak padł pierwszy gol tego spotkania. Rzut karny wykorzystał Jan Urban. Bramkarz Ruchu Andrzej Urbańczyk wyczuł intencje strzelca, ale nie zdołał sięgnąć piłki.
Drugoligowy Ruch nie przestraszył się sąsiadów grających w ekstraklasie. Dlatego grał odważnie, co wpłynęło na atrakcyjność meczu. Jedynym mankamentem derby Śląska był fakt, że wszystkie bramki padły z rzutów karnych. Najpierw dwie – w normalnym czasie. Później aż 13 po zakończeniu meczu.
Do wyrównania doprowadził Marian Janoszka. Bramkarz Górnika Andrzej Bledzewski jeszcze przed kopnięciem piłki przez napastnika Ruchu wyszedł daleko przed linię bramkową. Dziś takie zachowanie jest niedopuszczalne. Przez lata przepisy bardzo się zmieniły.
Rzuty karne. Po sześciu strzałach wydawało się, że w półfinale jest Ruch. Goście prowadzili bowiem 3-1. Strzał Gorszkowa obronił Urbańczyk, a uderzenie obchodzącego swoje 21. urodziny Kuźby trafiło w poprzeczkę. A jednak stał się cud. Po 10 rzutach karnych było już 3-3. Bledzewski obronił strzały Tokarza i Kompały, a trafiali do bramki Sobczak i Bonk. Kolejnych 6 rzutów karnych było celnych. Wykonywali je kolejno: Wrześniewski, Kosowski, Fornalik, Lekki, Sierka i Kocyba. Kiedy do piłki podszedł Marek Szymiński, siedząca na trybunach jego żona zakryła twarz i powiedziała: „nie strzeli”. Za moment piłka przeleciała nad poprzeczką. Osiemnasty rzut karny celnie egzekwował Wiśniewski i za moment zniknął pod ciałami kolegów. To był futbol w najlepszym krajowym wydaniu.
Powrót klubowej legendy do Zabrza na początku 1998 roku był wielkim wydarzeniem dla miejscowych fanów. 9 lat wcześniej odchodził z Górnika do hiszpańskiej Osasuny Pampeluna jako wschodząca gwiazda. Na Półwyspie Iberyjskim znalazł swoje miejsce na ziemi. W mieście słynącym z corridy Urban czuł się wyśmienicie. Kibice pokochali go zwłaszcza za 3 gole wbite w Madrycie Realowi (zespół Polaka wygrał aż 4:0). W 1995 r. opuścił Osasunę i przeniósł się do Realu Valladolid. Ostatnim hiszpańskim klubem polskiego napastnika było CD Toledo. Przed powrotem do Górnika Urban grał jeszcze w niemieckim VfB Oldenburg. Rok 1998 był ostatnim w jego karierze. 11 ligowych meczów i 1 gol – tak wyglądał dorobek Urbana. W Pucharze Polski wpisał się na listę strzelców w starciu z Ruchem Radzionków (rzut karny)
Król Radzionkowa – tak mówi się o popularnym „Eciku”. W Ruchu rozpoczynał karierę w 1977 roku, w wieku 16 lat. Aż trudno uwierzyć, że Janoszka grał w tym klubie aż do 1992 roku (z roczną przerwą na występy w FSV Glückauf Brieske/Senftenberg). Wówczas zdecydował się na przenosiny do GKS-u Katowice. W barwach GieKSy zadebiutował w ekstraklasie w wieku 32 lat i 66 dni. Jak się potem okazało, w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce miał jeszcze zagrać, ale już jako zawodnik Ruchu. Do Cidrów wrócił w 1995 roku, z myślą o piłkarskiej emeryturze. Radzionkowianie występowali wtedy w ówczesnej 3. lidze. Minęły 3 lata i Ruch... zameldował się w ekstraklasie. Dla Janoszki i spółki przetarciem przed debiutem na najwyższym szczeblu był mecz z Górnikiem. „Ecik” zakończył go z golem (rzut karny). Trafił też w serii jedenastek.
Zawsze będę darzył Ruch ogromnym szacunkiem. Jaki trener wiele się tam nauczyłem, pracowałem ze wspaniałymi chłopakami, dobrze układała się współpraca z prezesem Bombą. Radzionków był i jest specyficznym miejscem. Odnosiłem wrażenie, że zostałem przez nich zaakceptowany, co poczytuję sobie za spore wyróżnienie.
Czuję lekkie „rozdwojenie”. Zawsze byłem, jestem i pewnie będę kibicem Górnika. I myślę, że ten zespół stać na duży sukces. Jeżeli nam uda się mu w tym przeszkodzić, będę zadowolony, ale i… chyba trochę smutny.
► 163. mecz Górnika w Pucharze Polski
► 20. remis Górnika w PP
► 20. awans Górnika do ½ finału Pucharu Polski
► 20. mecz Górnika w ¼ finału PP na własnym boisku
► 22. mecz Górnika w PP z dogrywką
► 11. awans Górnika do ½ finału PP wywalczony na własnym boisku
► 12. mecz Ruchu w Pucharze Polski
► 30. mecz Górnika w ¼ finału PP bez porażki
► Czwarty wyjazdowy mecz Ruchu w PP (na 5 wszystkich) ze straconą minimum 1 bramką, nie stracił tylko w wygranym 4:0 w Dankowicach z miejscowym Pasjonatem w 1/64 finału tego samego sezonu
► 11. kolejny mecz Ruchu w PP (na 12 wszystkich) ze zdobytą minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord), bez zdobytej tylko w pierwszym meczu przeciwko KKS Kluczbork, przegranym 0:3 na wyjeździe w 1/64 finału sezonu 1952
► Dziewiąty kolejny mecz Górnika w ¼ finału PP na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką (wyrównany rekord)
► Piąty kolejny mecz Ruchu w PP bez porażki (wyśrubowany rekord klubowy)
► Czwarty kolejny wyjazdowy mecz Ruchu w PP (na 5 wszystkich) bez porażki (wyśrubowany rekord)
► Czwarty kolejny wyjazdowy mecz Ruchu w PP (na 5 wszystkich) ze zdobytą minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord), bez zdobytej tylko w pierwszym meczu przeciwko KKS Kluczbork, przegranym 0:3 na wyjeździe w 1/64 finału sezonu 1952
► Pierwszy mecz tych drużyn w Pucharze Polski
► Pierwszy mecz Górnika w PP na własnym boisku zakończony dogrywką i rzutami karnymi
► Pierwszy mecz Górnika w ¼ finału PP zakończony dogrywką i rzutami karnymi
► Po raz pierwszy w historii Ruch zagrał w ¼ finału Pucharu Polski
► Pierwszy remis Ruchu w PP
► Pierwszy wyjazdowy mecz Ruchu w PP ze zdobytą dokładnie 1 bramką
► Pierwszy mecz Ruchu w PP zakończony dogrywką i rzutami karnymi
► 20. gol stracony przez Górnika w meczach ¼ finału PP na własnym boisku
► 110. mecz Górnika w PP ze straconą minimum 1 bramką
► 110. gol strzelony przez Górnika w meczach PP na własnym boisku
► 40. mecz Górnika w PP na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką
► Po tym starciu Górnik w meczach ¼ finału PP zdobył 2 razy więcej bramek niż tracił (84/42)
► 11. gol strzelony przez Ruch w wyjazdowych meczach PP