
Mówi się, że zwycięzców nie należy sądzić. Górnicy wbili w końcu pięć goli przeciętnej drużynie z Finlandii, z czego trzy strzelił Stanisław Gzil. W dodatku przełamali się w Pucharze UEFA odnosząc pierwsze zwycięstwo (w sezonie 1974/75 – 2:2 i 0:3 z Partizanem Belgrad). Ale media miały zabrzan wiele uwag. W głównej mierze zarzucano im, że pozwolili sobie wbić aż trzy gole. Zwłaszcza, że po 1. połowie, po której Górnik prowadził 3:1 (a mógł wyżej, gdyby rzut karny wykorzystał Jerzy Gorgoń), oraz piorunującym początku drugiej odsłony (bramki Mariana Wasilewskiego i Gzila), nic na to nie wskazywało. Po godzinie gry gospodarze nieco się zdrzemnęli, z czego skorzystali gracze Haki, dwukrotnie pokonując Waldemara Cimandera. Z tego powodu przed rewanżem drużyna Huberta Kostki zamiast 4 goli przewagi, miała tylko 2. Dwa tygodnie później padł jednak bezbramkowy remis i do 2. rundy awansował Górnik.
►UWAGA! W archiwum TVP zachowała się jedynie kilkuminutowa relacja z tego meczu.
14
A. Popowicz
13
J. Marcinkowski
Nie sądzę, aby ktokolwiek z przybyłych na mecz Górnika brał pod uwagę możliwość jego porażki z Haką. Prawie dwadzieścia tysięcy widzów, którzy zasiedli na trybunach mogło się jedynie spierać co do rozmiarów zwycięstwa nad Finami. Bo choć nikt (poza trenerem Jerzym Bieńkiem) Haki w akcji nie widział to na podstawie wiadomości o fińskim piłkarstwie i dotychczasowych wyników przeciwnika zabrzan w rozgrywkach pucharowych wyrobiono sobie powszechny pogląd, że bramkarz Lindström od środowej potyczki przestanie traktować futbol jako ulubioną rozrywkę od pracy.
To był początek nieszczęść Stefana Lindströma. Fiński bramkarz skapitulował tego wieczora po raz pierwszy. Gola strzelił Jerzy Radecki. Z tyłu obrońca Haki, Risto Salonen.
Strata trzech bramek na własnym boisku, niewykorzystanie karnego (Gorgoń) i to w meczu z nie najwyżej notowanymi Finami – wszystko to nie wystawia najlepszego świadectwa piłkarzom zabrzańskiego Górnika. Wprawdzie strzelili oni 5 bramek, ale przy stracie trzech trudno ich uznać za zespół… II rundy Pucharu UEFA.
Bezradny bramkarz Stefan Lindström. Zabrzanie po raz drugi trafili do siatki Fina. Swojego pierwszego gola w tym spotkaniu strzelił Stanisław Gzil (numer 11 na koszulce).
Finowie nie zademonstrowali w Zabrzu niczego nadzwyczajnego, bardzo prostymi środkami dążyli do celu. Po dwóch, trzech podaniach następowały strzały. Inna sprawa, że gdyby zabrzańska defensywa grała na swym normalnym poziomie Finowie chyba ani razu nie zdołaliby pokonać Cimandera. (…) W pierwszej części meczu chyba najlepszym zawodnikiem na boisku, obok Szołtysika był Gzil. Lecz po godzinie gry obydwóch opuściły siły, a pozostali popełniali coraz częstsze błędy. W końcu musiało się to zemścić. Finowie wiele sobie obiecywali po grze 45-krotnego reprezentanta kraju Patelainena. Istotnie był on wyróżniającym się graczem swego zespołu, ale chyba lepsze wrażenie pozostawił bramkarz Lindström, chociaż nie ustrzegł się kilku szkolnych błędów.
Zabrzanie weszli z impetem w 2. połowę spotkania. Już pierwsza ich akcja zakończyła się golem. Do bramki trafił tym razem Marian Wasilewski (w ciemnym stroju). Było 4:1 dla Górnika.
Drużyna Haki zyskała w Zabrzu wiele sympatii za ambitną i mądrą grę. Finowie są dobrze wyszkoleni technicznie, sprawni, przygotowani pod względem kondycji. Grają raczej prosty futbol, ale wkładają weń ogromne serce. (…) Trener drużyny – Esko Malm był ze swych podopiecznych bardzo zadowolony. W rozgrywkach europejskich startują oni bowiem po raz pierwszy od siedmiu lat, nie mają żadnego obycia w tego rodzaju imprezach. Przyjechali jak ubodzy krewni z prowincji, a strzelili faworytowi trzy gole, co w pucharach na obcym boisku nie udało im się jeszcze nigdy.
Mimo wpuszczenia aż pięciu goli Stefan Lindström był jednym z jaśniejszych punktów Haki. Szczególne słowa uznania należą mu się za obronę rzutu karnego. W tej akcji Fin wyłapał piłkę podawaną do Stanisława Gzila (z tyłu, w ciemnym stroju). Na zdjęciu widoczny jeszcze obrońca drużyny gości – Juha Helin.
Spotkanie było dość ciekawe, ale stało na średnim poziomie. Finowie nie reprezentują wielkiej klasy, imponują wyłącznie skocznością, sercem do walki, ale to chyba za mało, jak na aspiracje w pucharze. Zabrzanie mieli sporo okazji, by wygrać różnicą nie dwóch, a co najmniej siedmiu bramek, ale tych szans nie zdołali wykorzystać.
To był znakomity występ napastnika Górnika. Rzadko przecież zdarza się ustrzelić hat-tricka w europejskich pucharach. Niewiele brakowało, a Gzil zakończyłby spotkanie z pewnego rodzaju „asystą”. To po faulu na nim sędzia podyktował rzut karny, ale jedenastki nie wykorzystał Jerzy Gorgoń. „Piłka nożna” określiła Gzila mianem „jedynego pełnowartościowego napastnika Górnika”, który „wielokrotnie siał zamęt na polu karnym Haki, był szybki, trudny do upilnowania”. Być może wpływ na znakomitą dyspozycję młodego snajpera miało powołanie do młodzieżowej reprezentacji na mecz z Danią. Skoro mowa o drużynie narodowej, to w kadrze A Gzil zaliczył tylko jeden występ – w towarzyskiej potyczce z Grecją (5:2) w 1978 roku. Dwanaście miesięcy później wyjechał do Belgii. Po zakończeniu kariery pracował w tym kraju jako trener. To za jego kadencji do KSK Beveren trafili bracia Żewłakowowie. W 1997 r. prowadził krótko Amikę Wronki.
To po jego wślizgu piłka trafiła do siatki, ale… nie do tej, co trzeba. Z prawej strony pola karnego futbolówkę kopnął Markku Närvä, ta odbiła się od nierówności na murawie, a następnie od nogi Jarziny. Strata gola była chyba nieunikniona. Gdyby obrońca nie zaliczył samobója, prawdopodobnie Waldemara Cimandera pokonałby nadbiegający Matti Paatelainen. Mimo małej wpadki, Jarzina należał do ulubieńców trenera Huberta Kostki, który sprowadził go do Zabrza. Wychowanek Górnika Biskupice był wszechstronnym obrońcą – grał na prawej i lewej stronie. Premierowy sezon w Górniku (1976/77) miał bardzo dobry. Jako jedyny wystąpił we wszystkich meczach zabrzan, którzy zajęli 3. miejsce w I lidze. W kolejnym Górnicy zanotowali spadek, ale Jarzina nie uciekł z tonącego okrętu. Po roku świętował awans do ekstraklasy. W 1981 r. otrzymał zgodę na zagraniczny wyjazd. Miał trafić do francuskiego Vallenciennes, ale podczas pobytu w RFN-ie doznał poważnej kontuzji kolana, która zakończyła jego karierę (pograł jeszcze amatorsko w SG Stern Stuttgart).
► 204. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 52. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 20. wygrana polskiego klubu w Pucharze UEFA
► 51. mecz Górnika w europejskich pucharach
► 22. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach różnicą 2 bramek
► 23. mecz Górnika w europejskich pucharach na własnym boisku i 23. ze zdobytą minimum 1 bramką
► 20. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku bez remisu
► 80. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku bez remisu
► 22. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku bez porażki
► 11. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA na własnym boisku bez remisu
► 22. mecz Górnika w europejskich pucharach na własnym boisku (na 23 wszystkie) bez porażki, jedyna przegrana to 1:2 ze Spartą Praga w 1/8 finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych w sezonie 1965/66
► Trzeci gol dla Górnika był bramką nr 310 zdobytą przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów
► Pierwszy gol dla Haki był bramką nr 290 straconą przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów
► Szósty kolejny mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ze zdobytą minimum 1 bramką (pobity rekord) – wszystkie w Pucharze UEFA
► Szósty mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze zdobytymi dokładnie 5 bramkami, a zarazem pierwsza wygrana w rozmiarze 5:3, pięć poprzednich kończyło się zwycięstwem 5:0
► Trzeci mecz Górnika w Pucharze UEFA i pierwsza wygrana – wszystkie trzy w 1/32 finału tych rozgrywek
► Pierwszy gol dla Haki był bramką nr 20 straconą przez polskie klubuw meczach Pucharu UEFA na własnym boisku
► Piąty gol dla Górnika był bramką nr 66 zdobytą przez polskie kluby w meczach 1/32 finału europejskich pucharów
► Trzeci gol dla Haki był bramką nr 55 straconą przez polskie kluby w meczach 1/32 finału europejskich pucharów
► Trzeci gol dla Haki był bramką nr 40 straconą przez polskie kluby w meczach 1/32 finału Pucharu UEFA
► Piąty gol dla Górnika był bramką nr 40 zdobytą przez polskie kluby w meczach 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► Drugi gol dla Górnika był jego bramką nr 60 zdobytą w meczach europejskich pucharów na własnym boisku
► Trzeci gol dla Górnika był bramką nr 70 zdobytą przez polskie kluby w meczach Pucharu UEFA