
Tymoteusz Puchacz, Przemysław Frankowski i Karol Świderski… Ciekawe, czy ktoś oglądając ten mecz jesienią 2018 roku pomyślał, że niespełna trzy lata później właśnie oni staną się podstawowymi piłkarzami naszej kadry na Euro? Zwłaszcza że dwóch z nich nie znalazło miejsca nawet w wyjściowych jedenastkach swoich drużyn. Wypożyczony z Lecha do Katowic Puchacz pojawił się na boisku w 70. minucie i błysnął tylko jedną akcją, która jednak nie przyniosła gola. Na ławce spotkanie zaczął też Świderski – on był najbliżej szczęścia, bo trafił w słupek. Od pierwszego gwizdka zagrał Frankowski, ale niczym się przy Bukowej nie wyróżnił. Na tle przeciętnie grających Polaków błyszczeli obcokrajowcy, a jeden z nich – Brazylijczyk Guilherme – okazał się bohaterem spotkania. To on w końcówce dogrywki wykorzystał karnego, który zapewnił Jagiellonii awans do 1/8 finału Pucharu Polski.
17
T. Puchacz
90
A. Woźniak
10
D. Añón
6
K. Kurowski
99
D. Rumin
22
D. Bronisławski
12
S. Frankowski
O piłkę walczą Tymoteusz Puchacz (z lewej) i Przemysław Frankowski. Piłkarz Jagiellonii zagrał w tym meczu na nietypowej dla siebie pozycji prawego obrońcy.
Gieksa w pierwszej lidze spisuje się koszmarnie, przegrała aż dziesięć spotkań, ale w obecnej edycji Pucharu Polski zaskakuje pozytywnie. Pod koniec września wyeliminowała Pogoń Szczecin, wygrywając w rzutach karnych. Rewelacyjnie bronił wtedy drugi golkiper katowiczan Krzysztof Baran. Teraz znowu otrzymał szansę i ponownie pokazał klasę. Grająca w rezerwowym składzie Jagiellonia (w porównaniu do meczu ligowego z Legią trener Ireneusz Mamrot dokonał siedmiu zmian) przeważała, ale gracze ofensywni mieli ogromne problemy z pokonaniem Barana, byłego golkipera Jagi. W pierwszej połowie goście byli też zaskoczeni tym, że sędzia nie zauważył zagrań gospodarzy ręką w polu karnym. Po rzucie wolnym piłka odbiła się od ręki Jakuba Wawrzyniaka, a później, w innej sytuacji, trafiła w rękę Wojciecha Lisowskiego.
Choć mecz zakończył się naszym zwycięstwem dopiero po dogrywce, to wbrew pozorom nie mam pretensji do zawodników o ich grę. Mogę być niezadowolony tylko i wyłącznie ze skuteczności. Tych sytuacji mieliśmy naprawdę dużo i albo nie trafialiśmy w bramkę, albo znakomicie bronił Krzysztof Baran, który rozegrał świetny mecz i przez długi czas utrzymywał GieKSę w grze. Gospodarze też mieli swoje sytuacje, choć było ich dużo mniej. Gdy graliśmy coraz wyżej, rywale wychodzili z kontratakami. Jedna sytuacja, najlepsza dla GKS-u Katowice, miała miejsce po błędzie Grzegorza Sandomierskiego, który powinien był wybić piłkę.
Goście mogli i powinni w środę wygrać po 90 minutach, gdyby nie bramkarz GKS Krzysztof Baran, który bronił wszystko, a raz uratował go słupek. Katowiczanie mieli jedną, ale za to „dwustuprocentową” sytuację. W 51. minucie mogło być 1:0 Pomylił się bramkarz „Jagi” Grzegorz Sandomierski i w efekcie w idealnej sytuacji znalazł się Adrian Błąd. Zawodnik GKS spudłował z 10 metrów. W doliczonym czasie dogrywki doszło w polu karnym do starcia Wojciecha Lisowskiego (GKS) z Karolem Świderskim. Sędzia początkowo ukarał zawodnika gości żółtą kartką za symulowanie faulu, jednak po analizie wideo podyktował „jedenastkę” dla przyjezdnych, zamienioną na gola przez Guilherme.
Stadion przy Bukowej to był ostatni przystanek w jego przygodzie z piłką. Dość niespodziewaną decyzję o grze w barwach Katowic podjął latem 2018 roku. Na karku miał już 35 lat, właśnie skończył mu się kontrakt w Lechii Gdańsk i wszyscy oczekiwali, że podejmie decyzję o zakończeniu kariery. On jednak – po wielu sezonach występów w reprezentacji, a także w polskiej, greckiej i rosyjskiej ekstraklasie – postanowił zejść o szczebel niżej i pomóc GieKsie w awansie do krajowej elity. Plan się nie powiódł, bo drużyna ze stolicy Śląska przez kolejne miesiące wlokła się w ogonie tabeli i w rezultacie zamiast zdobyć promocję spadła do II ligi. To przelało czarę goryczy. Latem 2019 roku Wawrzyniak ostatecznie zawiesił buty na kołku.
Jeden z dwóch Brazylijczyków o tym przydomku, którzy w drugiej dekadzie XXI wieku biegali po boiskach ekstraklasy. Bardziej znany Guilherme Costa Marques występował w barwach Legii, skąd potem został wytransferowany do włoskiego Benevento. Starszy o rok Guilherme Haubert Sityá zanim trafił na Podlasie grał w klubach rumuńskich (Concordia Chiajna, Petrolul Ploeszti, Steaua Bukareszt) i w Niemczech (SpVgg Greuther Fürth), a w Polsce pierwsze kroki stawiał w barwach Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Zwykle występował na lewej obronie, ale czasem – jak w pucharowym starciu z Katowicami – był przesuwany do drugiej linii, gdzie nieźle sobie radził ze względu na wysokie umiejętności techniczne. W Jagiellonii grał do lata 2020 roku. Kolejnym klubem w jego CV został turecki Konyaspor.
Mój zespół pokazał dziś wolę walki, determinację, ale i dobrą organizację gry. Z rezultatu oczywiście nie mogę być zadowolony, ale jeśli tak będziemy pracować, wyniki przyjdą. Szkoda, że w pucharze nie ma od razu rzutów karnych, bo teraz mamy za sobą 120 minut ciężkiej pracy, kolejną porażkę, a za trzy dni ważny wyjazdowy mecz z Bytovią. Dziękuję kibicom za wsparcie, bo wiadomo, że kiedy się przegrywa mecz za meczem, sytuacja jest trudna.
► Drugi mecz tych drużyn w PP i tym razem wygrana Jagiellonii (poprzednio porażka w Białymstoku 0:3 w 1/8 finału sezonu 1993/94)
► 154. mecz GKS-u Katowice w PP
► Rozpoczęta druga pięćdziesiątka porażek GKS-u Katowice w PP
► Rozpoczęta druga pięćdziesiątka meczów GKS-u Katowice w PP na własnym boisku
► 95. mecz Jagiellonii Białystok w PP
► 22. mecz Jagiellonii Białystok w 1/16 finału PP
► 16. wyjazdowy mecz Jagiellonii Białystok w 1/16 finału PP
► Trzynasta wygrana Jagiellonii Białystok w PP w rozmiarze 1:0
► 15. zwycięstwo Jagiellonii Białystok w 1/16 finału PP
► We wszystkich 16 wyjazdowych meczach 1/16 finału PP Jagiellonia Białystok strzelała minimum jedną bramkę