Takiej pary w ćwierćfinale Pucharu Polski pewnie niewielu się spodziewało. Jesienią 2016 roku w tej fazie trafiły na siebie trzecioligowe GKS Jastrzębie i grające na zapleczu ekstraklasy Wigry Suwałki. Przed meczem gospodarze – nie bez złośliwości – żartowali, że przyszło im bronić honoru śląskiej piłki, bo z rozgrywek odpadły już takie tuzy, jak Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, Piast Gliwice oraz GKS-y z Katowic i Tychów, a oni wciąż mieli szanse na zdobycie trofeum. I niewiele brakowało, a sprawiliby kolejną niespodziankę. W starciu z zespołem z północy kraju szybko stracili gola, ale pierwszą połowę zakończyli remisem – choć trzeba przyznać, że dość szczęśliwie, bo sędzia dał się nabrać na dość teatralny upadek w polu karnym Wojciecha Caniboła. Po przerwie, mimo że grali w przewadze liczebnej (w 43. minucie czerwoną kartkę zobaczył pomocnik gości Mateusz Radecki), stracili drugiego gola, a z nim wiarę, że uda się straty odrobić. Wigry wygrały 2:1 i spokojnie mogły czekać na rewanż w Suwałkach.
26
J. Świerczek
7
T. Dzida
19
P. Gwóźdź
2
P. Trąd
10
F. Ali
Stadion w Jastrzębiu-Zdroju w 2007 roku przeszedł modernizację, ale wciąż – mówiąc oględnie – nie należy do najnowocześniejszych. Kibice muszą się cisnąć na jednej trybunie, resztę murawy okalają nasypy porośnięte trawą. Choć, jak widać, jeśli ktoś ma dobry wzrok, może śledzić boiskowe wydarzenia z okien jednego z pobliskich budynków.
Jastrzębianie, rewelacja tegorocznej edycji Pucharu Polski, mający w pokonanym polu Olimpię Grudziądz, Radomiaka i Górnika Łęczna, rozpoczęli ostrożnie. To rywal szybko przejął inicjatywę w środku pola i już po kilkunastu minutach prowadził 1:0. Po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego w wykonaniu Damiana Kądziora do siatki głową trafił Kamil Zapolnik. To trzecia bramka 24-letniego piłkarza w tej edycji pucharowych rozgrywek.
Dziękuję zawodnikom za determinację, walkę i skuteczność działań. Wygraliśmy dzisiaj 2:1 pierwszą połowę rywalizacji. Na początku meczu kontrolowaliśmy przebieg gry i strzeliliśmy bramkę. Sytuacji przy rzucie karnym nie będę komentował, bo wszyscy ją widzieliśmy. Dla nas dziś najważniejsze było zwycięstwo, w lidze musimy pokazać taki sam charakter.
Zdobyty gol na krótko uskrzydlił trzecioligowca. Grający z przewagą jednego zawodnika jastrzębianie częściej byli przy piłce, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Wigry momentami broniły się całym zespołem i uniemożliwiały rywalom stworzenie zagrożenia pod własną bramką. GKS nie potrafił wykorzystać gry w przewadze. Gospodarzom brakowało precyzji, ich dośrodkowania były niedokładne, a strzały niecelne bądź bardzo niecelne.
„Już w doliczonym czasie pierwszej połowy gospodarze przeprowadzili akcję w polu karnym Wigier (a tych akcji generalnie mieli tyle, co kot napłakał) – Wojciech Caniboł dzióbnął podaną do niego piłkę, po czym widowiskowo »zanurkował« nad interweniującym Karolem Salikiem. Sędzia zachwycony lotem »nurka« dał mu natychmiastową nagrodę – karny! A Caniboł z prezentu skorzystał, sam jedenastkę wykorzystując. »Sędzia gwizdnął karnego, widocznie karny był. Na pewno był kontakt, sędzia miał prawo zagwizdać« – filozofował po meczu Caniboł”, co barwnie opisał Marcin Kalita z portalu futbolfejs.pl. Istotnie, akcja napastnika Jastrzębia mogła być nominowana do miana „padaki” roku. Na szczęście błąd arbitra nie wypaczył wyniku dwumeczu. Do półfinału Pucharu Polski ostatecznie awansowali piłkarze z Suwałk.
Nieczęsto zdarza się, że piłkarz gra tak ostro, że już w pierwszej połowie wylatuje z boiska za drugą żółtą kartkę. W meczu z Jastrzębiem pomocnikowi Wigier udała się ta sztuka. Najpierw został upomniany za faul na Kamilu Jadachu, a osiemnaście minut później ściął równo z trawą Damiana Zajączkowskiego i został odesłany do szatni. Radecki znany był z tego, że trudno mu utrzymać nerwy na wodzy. Zanim trafił do Suwałk, miał szansę grać w ekstraklasie w barwach Zagłębia Lubin, ale tamtejsi działacze wycofali się z transferu, gdy dowiedzieli się, że zawodnik został oskarżony o pobicie policjanta podczas studniówki. „Pojechałem tam na testy. Było to chwilę po tym, jak wyszedłem z aresztu śledczego, ale nie miałem jeszcze wyroku. (...) Rada nadzorcza zablokowała ten transfer. Tłumaczono, że wpłynęłoby to źle na wizerunek klubu” – opowiadał w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
Gratuluję rywalom, bo zrealizowali dzisiaj swój cel. My nie musieliśmy tego spotkania przegrać, pomijając wszystkie okoliczności kadrowe. Graliśmy bez pięciu zawodników i to się musiało odbić na dyspozycji drużyny. Początek był w naszym wykonaniu bojaźliwy, ale potem moi piłkarze uwierzyli, że można, i jestem przekonany, że uda się też w Suwałkach. Wierzę w swój zespół, jesteśmy w połowie rywalizacji.
Goście zdobyli zwycięską bramkę za sprawą Kamila Adamka, pochodzącego z położonych 20 km od Jastrzębia Kaczyc, który jeszcze w pierwszej połowie zmienił beznadziejnego Hiszpana Kuku. Dziesięciu kibiców Wigier – przyjechali w dwa auta – mogło świętować pierwszą po dłuższym czasie wygraną. Pewnie byłoby inaczej, gdyby w 87. minucie świetnej okazji na remis nie zmarnował Tomasz Dzida – a tak rewanż wydaje się formalnością.
► Rozpoczęta druga „pięćdziesiątka” meczów Wigier Suwałki w PP
► 28. mecz GKS-u Jastrzębie w PP
► Po raz drugi w historii GKS Jastrzębie dotarł do tak wysokiego szczebla rozgrywek (poprzednio 41 lat temu zagrał w półfinale)
► 10. mecz GKS-u Jastrzębie w PP ze strzeloną dokładnie jedną bramką
► 15. mecz Wigier Suwałki w PP ze strzelonymi dwiema bramkami (jedenaście z nich to wygrane)
► 15. wyjazdowe zwycięstwo Wigier Suwałki w PP
► Pierwszy w historii mecz tych drużyn przeciwko sobie w PP
► Pierwszy w historii mecz Wigier Suwałki w PP na tak wysokim szczeblu rozgrywek
► 16. mecz GKS-u Jastrzębie w PP na własnym boisku – równo połowa z nich to porażki
► Piąty wyjazdowy mecz Wigier Suwałki w PP ze straconą dokładnie jedną bramką