Kibice kochają takie historie. Piłkarski Kopciuszek w rozgrywkach krajowego pucharu pokonuje kolejne szczeble rywalizacji, eliminując coraz silniejszych rywali. W sezonie 2016/2017 na własnej skórze doświadczyli tego zawodnicy z Jastrzębia-Zdroju. Po awansie do 1/8 finału na drodze trzecioligowca (czwarty poziom rozgrywek) stanął występujący w ekstraklasie Górnik Łęczna. I choć przed pierwszym gwizdkiem niewiele wskazywało na sukces gospodarzy, z każdą minutą stawał się on coraz bardziej realny. W ostatnich sekundach podstawowego czasu gry, faworyzowani goście uchronili się jeszcze co prawda przed katastrofą, ale ta ostatecznie miała miejsce w serii rzutów karnych. Znacznie silniejszego personalnie zespołu Andrzeja Rybarskiego nie tłumaczy nawet fakt, że mecz kończyli w dziewiątkę przeciwko jedenastu jastrzębianom.
26
J. Świerczek
7
T. Dzida
19
P. Gwóźdź
3
K. Kawula
5
A. Kopacz
11
D. Szczęch
15
D. Szczepan
Awans do ćwierćfinału Pucharu Polski był jednym z największych sukcesów w historii klubu z Jastrzębia-Zdroju. Na żywo to wydarzenie śledziło z trybun blisko tysiąc osób.
Dla nas to wspaniała przygoda, gramy dalej. W szatni panuje olbrzymia radość. Chłopcy na to zasłużyli. Czekamy na kolejnego rywala. Nie jestem cudotwórcą, na pewno dopadnie nas kryzys, przyjdą porażki. Ważne, aby wtedy nie spaść poniżej pewnego poziomu.
Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz, bo GKS gra fajną piłkę, nie przegrywa w lidze. Wyrównaliśmy w 90. minucie i dotrwaliśmy do karnych. One zawsze są loterią. Życzę GKS, aby okazał się czarnym koniem tej edycji Pucharu Polski. Chcieliśmy dziś dać odpocząć niektórym zawodnikom, ale to nie oznacza, że potraktowaliśmy mecz ulgowo i nie umniejsza to sukcesu gospodarzy.
Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Myślę, że ci kibice, którzy przyszli tego nie żałują. Pokazaliśmy, że klub z niższej ligi potrafi też dobrze grać w piłkę i pokonać drużynę z ekstraklasy. Piłkę meczową miał Damian Tront, uderzył wewnętrzna częścią stopy, ale piłka o centymetry minęła prawy słupek. Wiedzieliśmy, że w karnych też mamy szansę. Ja niestety nie strzeliłem karnego, ale chwała chłopakom, że do końca wytrzymali te nerwy i awansowaliśmy dalej. Teraz nikt nie ma wyboru i każdy musi się na tę przysłowiową zapałkę ogolić (to efekt zakładu wewnątrz drużyny – przyp. red.). Trener Skrobacz zapewnił, że będzie razem z nami i też obetnie się na łyso.
Dla urodzonego w Jastrzębiu Zdroju piłkarza awans do ćwierćfinału Pucharu Polski był ważnym osiągnięciem również z powodów osobistych. Pierwsze piłkarskie kroki Szymura stawiał w lokalnym Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji, żeby później po przygodach w Zabrzu, Łowiczu, Radzionkowie, Katowicach i Nowym Sączu, wrócić w rodzinne strony. W GKS-ie spędził siedem sezonów, po których w 2020 roku trafił do GKS-u Tychy. W meczu z Górnikiem Łęczna obrońca przeżył prawdziwą huśtawkę nastrojów. Najpierw otworzył wynik, żeby później w serii jedenastek dać się zatrzymać bramkarzowi gości. Na jego szczęście większą skutecznością z 11 metrów wykazali się jego koledzy z zespołu.
Bohater ekipy gości z ostatniej minuty podstawowego czasu gry, ostatecznie nie mógł cieszyć się z zespołem z awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski. Wyrównanie po skutecznie wykonanym rzucie karnym przedłużyło nadzieje Górnika na awans, ale ostatecznie osłabiona dwoma czerwonymi kartkami drużyna z Łęcznej, nie była w stanie zadać decydującego ciosu. O wszystkim przesądził więc konkurs jedenastek. To, że w ogóle Pruchnik dotrwał na murawie do końcowego gwizdka i tak należy uznać za nie lada osiągnięcie. 10 minut przed końcem dogrywki obrońca zderzył się bowiem z bramkarzem gospodarzy Grzegorzem Drazikiem i stracił przytomność. Po tym jak odzyskał świadomość, biorąc pod uwagę wykorzystany limit zmian, zdecydował się kontynuować grę. To o tyle istotne, że wówczas zespół z Lubelszczyzny grał już w dziewiątkę.
Wróciliśmy z dalekiej podróży po tym rzucie karnym. Dało to nam wiarę, że możemy wygrać. Byliśmy przekonani o tym, że ten mecz będzie bardzo ciężki. Bardzo szkoda, że przegraliśmy w karnych, ale życie toczy się dalej, trzeba to przeanalizować i wyciągnąć pozytywne wnioski. Nie za bardzo kojarzę sytuacji, kiedy straciłem przytomność. Wiem, że upadłem, że jeszcze się tam jakoś chwiałem. Nie było zmiany, więc nie było możliwości żebym zszedł. Wiedziałem, że mogę biegać więc chciałem pomóc drużynie. Trener nas uczulał, że nie wolno nam zlekceważyć przeciwnika. Jesteśmy profesjonalistami i w każdym meczu musimy udowadniać swoją wartość. Dzisiaj niestety nie udało się zwyciężyć i odpadliśmy.
► 27. mecz GKS-u Jastrzębie w Pucharze Polski
► 15. mecz GKS-u Jastrzębie w PP na własnym boisku
► 49. mecz Górnika w Pucharze Polski
► Czwarty mecz Górnika w PP rozstrzygnięty po rzutach karnych i czwarta w nich porażka
► Drugi, wyjazdowy mecz Górnika w 1/8 finału i druga porażka
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP
► Drugi mecz GKS-u Jastrzębie w PP rozstrzygnięty po rzutach karnych i druga taka wygrana
► Piąty mecz GKS-u Jastrzębie w PP z dogrywką
► Trzeci mecz GKS-u Jastrzębie w 1/8 finału (wszystkie na własnym boisku), jedna porażka i dwie wygrane po rzutach karnych
► Czwarty mecz Górnika w 1/8 finału i trzecia porażka (w tym dwie po rzutach karnych)