
To był spektakl jednego aktora, który biegał po boisku ubrany na czarno. Arbiter najpierw nie zauważył, jak Wim van Hanegem rzuca w piłkę kawałkiem darni, uniemożliwiając Januszowi Sroce oddanie precyzyjnego strzału z rzutu karnego. Potem podyktował dość dyskusyjną jedenastkę dla gospodarzy, której zresztą nie wykorzystali, dzięki kapitalnej interwencji Wiesława Surlita. Wreszcie uznał gola na 2:0, którego zdaniem polskich piłkarzy nie było. Surlit i Sroka, którzy interweniowali w tej sytuacji, do dziś zarzekają się, że piłka nie minęła całym obwodem linii bramkowej. „UEFA popełniła niewątpliwie błąd, desygnując do Rotterdamu na mecz Feyenoord – Szombierki sędziego z Czechosłowacji, Josefa Poučka. Trenerem Feyenoordu jest inny Czechosłowak, mianowicie Václav Ježek…” – tak tajemnicę dziwnych decyzji podejmowanych przez arbitra rozwikłali dziennikarze katowickiego „Sportu”. Bytomianie przegrali i słusznie czuli się rozżaleni. Tego dnia pokazali, że wcale nie są gorsi od utytułowanego rywala.
14
A. Stafleu
12
H. Groenendijk
Pojedynek dwóch „ósemek”, Wima van Tila i Grzegorza Skiby. Po meczu więcej powodów do radości miał pomocnik Feyenoordu Rotterdam.
Na pierwszy mecz, który odbywa się w Rotterdamie, Szombierki jaką autokarem z… popękanymi szybami. W Polsce panuje akurat gospodarcza zapaść i takiego dobra jak autobusowa szyba daremnie szukać w sklepach i hurtowniach. Holendrzy traktują Polaków z góry. Tamtejsi fotoreporterzy chcą robić zdjęcia piłkarzy, gdy stoją w sklepie przed górami towarów, bo cały świat wie o panującej w Polsce biedzie. Kostka (trener Szombierek – przyp. red.) nie godzi się na takie upokorzenie. Zdjęcia pozwala robić dopiero w hotelu.
„Piłkę podał mi Romek Ogaza. Mijam bramkarza, ten mnie ścina. Padam na bark, czuję ogromny ból, znoszą mnie za linię bramkową” – wspominał po latach sytuację z początku drugiej połowy Grzegorz Kapica. Niestety, karnego po faulu na nim nie wykorzystał Janusz Sroka.
Spośród czterech polskich drużyn, biorących wczoraj udział w premierowej rundzie rozgrywek piłkarskich o europejskie puchary, najmniej szans dawano Szombierkom. Tymczasem bytomianie byli bliscy sprawienia sporej niespodzianki. Dość powiedzieć, że przez blisko pięć kwadransów utrzymywali z niezwykle groźnym rywalem rezultat bezbramkowy.
Bezbramkowy remis utrzymywał się do 72. minuty, gdy po ładnej akcji całego zespołu bramkarza Szombierek pokonał Karel Bouwens.
Powszechnie uważa się – i słusznie – że jeżeli nasze zespoły klubowe grają z klasowymi przeciwnikami, to najważniejszym zadaniem, które daje szansę rewanżu, jest przetrzymanie bez większych strat naporu rywali. Piłkarze Szombierek wykonali je wzorowo. Ba, w pierwszym kwadransie nie tylko nie dali słynnemu Feyenoordowi rozwinąć skrzydeł, ale i później bytomianie walczyli jak równy z równym. Co więcej, sami mieli szansę objąć prowadzenie, kiedy sędzia podyktował rzut karny przeciwko Holendrom.
„Podczas zamieszania na naszym polu karnym piłkę uderzali Bouwens i Nielsen, ale stojący przed linią bramkową Sroka zagrodził jej drogę, po czym bytomianie zdołali ją wyprowadzić. Rzekomy fakt przekroczenia linii bramkowej zasygnalizował jednak sędzia boczny, przeto Pouček uznał gola w kilka sekund po całej tej sytuacji” – relacjonowała redakcja „Piłki Nożnej”. Zdziwieni tą decyzją byli nawet piłkarze Feyenoordu.
Szombierki są czwartym polskim zespołem (po Legii, Ruchu i Gwardii), walczącym z Feyenoordem w pucharach. Żadnemu z nich nie udało się Holendrów wyeliminować, bytomianie mają na to też nieduże szanse. W roku 1970 Legia jechała do Rotterdamu załamana psychicznie po „konfrontacji” z celnikami, co musiało odbić się niekorzystnie na grze. Teraz sportowcy Szombierek zostali przez Holendrów obdarowani paczkami żywnościowymi, co było równie miłe, jak i żenujące. Na dodatek Joachim Wieczorek opuścił swoich kolegów jeszcze przed meczem, licząc na łatwiejsze życie zagranicą niż w Polsce. Nie zanosi się na sukces bytomian w rewanżu (choć wygrana jest realna), ani na to, że Wim van Hanegem zechce resztę życia spędzić w Polsce.
„Przy stanie 0:0 sędzia nie mógł nie podyktować karnego dla Szombierek. Kapica znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Feyenoordu, obrońca go podciął. Wówczas wydarzyła się rzecz raczej niespotykana na boiskach. Otóż do jedenastki szykował się Sroka. W momencie, kiedy ruszył do przodu, stary wyga van Hanegem rzucił kawałkiem darni wprost w piłkę. Ta oczywiście poruszyła się i zdezorientowany Sroka strzelił w środek holenderskiej bramki. Późnym wieczorem holenderska TV prezentowała ten fragment meczu bodaj pięciokrotnie, podkreślając niezwykły spryt van Hanegema” – żalił się po meczu trener Szombierek Hubert Kostka. 37-letni pomocnik, dobrze znany kibicom Legii (grał przeciw niej w PE 1969/70) i reprezentacji Polski (w 1975 przeżył porażkę 1:4 w Chorzowie), znany był z boiskowego cwaniactwa. Często symulował faule w polu karnym, wymuszał na sędziach kartki dla rywali. Numer z darnią zaskoczył jednak pewnie nawet jego kolegów z drużyny.
Bytomianie dowiedzieli się o tym, z kim zagrają w 1. rundzie Pucharu UEFA, gdy przebywali na obozie treningowym w Lublińcu. Większość piłkarzy przyjęła tę wiadomość z niedowierzaniem, inni już załamywali ręce. Tylko bramkarz Szombierek nie krył entuzjazmu. „Wreszcie mecz z markową, sławną drużyną!” – cieszył się. „Jak spaść, to z wysokiego konia”. Pozytywne nastawienie Surlita było uzasadnione, bo wiedział, że w starciu z tej rangi rywalem będzie miał nie tylko mnóstwo roboty, ale też okazję, by wykazać swój kunszt. Skorzystał z niej najlepiej jak mógł. Przez 90 minut potyczki w Rotterdamie popisał się wieloma znakomitymi interwencjami, a na początku drugiej połowy w efektownym stylu obronił strzał z rzutu karnego Pierre’a Vermeulena. Dobry występ nie otworzył mu jednak bram do kadry narodowej. W reprezentacji Polski nie zagrał nigdy, podobnie jak jego młodszy brat Krzysztof, pomocnik łódzkiego Widzewa.
Na pożegnanie dostaliśmy od Holendrów paczki żywnościowe. Były dość spore i ciężkie. W Polsce się nie przelewało, były tam artykuły spożywcze, masło, ryż. Potem mieliśmy problemy z wejściem do samolotu. Trzeba było wybrać, czego się pozbyć, wtedy część kolegów wysypała ten ryż… Przywieźliśmy to do domu, rodziny się ucieszyły.
► 257. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 82. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 25. wyjazdowa porażka polskiego klubu w Pucharze UEFA
► Piąty mecz Szombierek Bytom w europejskich pucharach
► 9. kolejny wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze straconą bramką
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconą bramką
► Historyczny, pierwszy mecz Szombierek Bytom w Pucharze UEFA
► Pierwsza porażka Szombierek Bytom w europejskich pucharach w rozmiarze 0:2
► Pierwszy mecz Szombierek Bytom w 1/32 finału europejskich pucharów
► 20. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA ze straconą bramką
► Trzecia kolejna porażka Szombierek Bytom w europejskich pucharach
► Trzeci wyjazdowy mecz Szombierek Bytom w europejskich pucharach i trzecia porażka
► Drugi gol dla Feyenoordu był bramką nr 90 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach Pucharu UEFA