
„Cieszę się, że trafiliśmy na tak silny zespół jak Cracovia, bo Bytów spragniony jest takich meczów” – mówił przed pierwszym gwizdkiem trener gospodarzy Adrian Stawski. W zupełnie odmiennym nastroju był i całkiem inne zmartwienia miał szkoleniowiec gości Michał Probierz. Drużyna, która udanie rozpoczęła rozgrywki ekstraklasy, właśnie całkiem mu się posypała z powodu kontuzji. A tych zdolnych do gry czekał w najbliższych godzinach prawdziwy maraton. Plan był taki: najpierw podróż pociągiem z Krakowa do Tczewa, potem przejazd autokarem do Bytowa, mecz (i oczywiście zwycięstwo w regulaminowym czasie), a zaraz po nim powrót tą samą trasą pod Wawel, gdzie niebawem miało się odbyć ligowe spotkanie z gdańską Lechią. Udało się go zrealizować, choć nie wszystko poszło tak, jak wymyślił sobie trener Pasów. Piłkarze Bytovii wysoko zawiesili poprzeczkę i byli o włos od sprawienia niespodzianki. Ostatecznie polegli dopiero w dogrywce, tracąc decydującego gola w doliczonym czasie. Wyjazd do grodu Kraka opóźnił się więc grubo o ponad pół godziny.
19
A. Szmidke
77
J. Janik
1
K. Syldatk
8
M. Szela
76
N. Hołtyn
44
F. Lengiewicz
11
D. Stanczew
16
M. Błaszkowski
Z dwóch „ovii” zgodnie z oczekiwaniami awans do kolejnej rundy wywalczyła ta z Krakowa. Bytowianie jednak nieźle postraszyli faworyzowaną ekipę z ekstraklasy. Podczas pomeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy Adrian Stawski (z prawej) miał powody do dumy.
Michał Probierz, trener Cracovii, chciał dostać się do kolejnej rundy jak najmniejszym kosztem i omal nie przelicytował. Co prawda nie sięgnął do głębokich rezerw, ale dał szansę kilku piłkarzom, dla których na co dzień nie ma miejsca w wyjściowym składzie. Na ławce usiedli więc m.in. kapitan Janusz Gol czy najlepszy strzelec Rafael Lopes. Ich zmiennicy grali momentami tak, że zęby bolały. Cracovia na początku za nic nie przypominała drużyny z ekstraklasy, raczej dostosowała się do drugoligowego poziomu rywala. Popełniała proste błędy, miała duże problemy z wyprowadzaniem akcji, w ogóle nie potrafiła zaskoczyć gospodarza.
Widać było jakość po stronie rywali, a najwięcej problemów sprawiały nam ich dośrodkowania. W pewnym momencie trochę za nisko zeszliśmy, ale było to spowodowane tym, że Cracovia zepchnęła nas do defensywny. Kiedy graliśmy średnim pressingiem, czyli tak, jak zamierzaliśmy, prezentowaliśmy się przyzwoicie. Swoich szans szukaliśmy w kontrach i stałych fragmentach, bo to wychodzi nam najlepiej. Ponieśliśmy porażkę, ale dla zawodników i dla mnie to spotkanie jest dobrą nauką.
Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły bez zmian. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry w pole karne wpadł Piszczek, ale jego strzał został zablokowany. Kilka minut później doszło do kontrowersji w polu karnym Cracovii. Przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego powalony na ziemię przez Bojana Čečaricia został Kacper Kawula. Sędzia Jarosław Przybył nakazał kontynuowanie gry, lecz po chwili postanowił skorzystać z VAR-u. Powtórki pokazały przewinienie zawodnika Pasów, więc arbiter, ku euforii miejscowych kibiców, wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Daniel Feruga, który pewnym strzałem dał prowadzenie Bytovii!
„Mający problemy finansowe drugoligowiec po przerwie objął prowadzanie. Bojan Čečarić przy rzucie rożnym ciągnął za rękę Kacpra Kawulę, czego nie dostrzegł Jarosław Przybył. Po interwencji VAR i długiej analizie sędzia zdecydował jednak o rzucie karnym, który wykorzystał Daniel Feruga” – relacjonowała redakcja onet.pl. 21-letni obrońca Bytovii, mimo że był jednym z najmłodszych w swojej drużynie, miał już duże doświadczenie w pucharowych bojach. Trzy lata wcześniej dotarł bowiem z GKS-em Jastrzębie do ćwierćfinału rozgrywek, gdzie Ślązacy musieli uznać wyższość Wigier Suwałki. Na Pomorzu długo nie zabawił. Po rundzie jesiennej sezonu 2019/20 wrócił w rodzinne strony, ale już nie do miasta położonego przy granicy z Czechami, lecz do Chorzowa, gdzie podpisał kontrakt z Ruchem.
„W piątej doliczonej minucie awans gości przypieczętował David Jablonský, który idealnie dostawił nogę do piłki i pokonał Pawła Kapsę. Było to drugie trafienie czeskiego obrońcy. Wcześniej przyłożył głowę do piłki wrzuconej przez Sergiu Hankę i doprowadził do remisu 1:1. Maczał on także palce w akcji, po której gospodarze strzelili gola na 2:1. Zawodnik Cracovii źle wprowadził piłkę do gry (nie po raz pierwszy), a potem walkę przegrał jego partner Michał Helik. Defensywa zespołu Michała Probierza nie zdołała się dobrze ustawić i zatrzymać podręcznikowej kontry Bytovii, którą wykończył Piotr Giel” – relacjonował portal sport.lovekrakow.pl. To była jedna z ostatnich chwil chwały defensora Pasów. We wrześniu 2020 roku Jablonský został zdyskwalifikowany przez UEFA na półtora roku za ustawianie meczów, jeszcze w lidze czeskiej.
Mecze pucharowe rządzą się swoimi prawami i to się dzisiaj potwierdziło. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie, bo Bytovia, która dobrze prezentuje się zwłaszcza na własnym boisku, to zespół dobrze zorganizowany, nieźle grający z kontry i szczególnie groźny przy stałych fragmentach. A my zaczęliśmy ten mecz fatalnie, bo w pierwszej połowie zostaliśmy w autokarze i nie było nas w ogóle na boisku.
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP
► 22. mecz Bytovii Bytów w PP
► Dziesiąta porażka Bytovii Bytów w PP
► Trzeci kolejny mecz Bytovii Bytów na własnym boisku ze straconymi dokładnie 3 bramkami
► 96. mecz Cracovii w PP
► 17. kolejny mecz Cracovii w PP ze straconą co najmniej jedną bramką
► 25. wyjazdowy mecz Cracovii w 1/16 finału PP
► Dziesiąty mecz Bytovii Bytów w PP na własnym boisku
► Po tym meczu bilans bramkowy Bytovii Bytów w PP stał się równy: 33-33
► Pierwszy gol dla Bytovii Bytów był bramką nr 50 straconą przez Cracovię w meczach 1/16 finału PP
► Po tym meczu bilans bramkowy Cracovii w PP stał się dodatni: 139-138