






Drużyna z Niecieczy była na początku sezonu 2024/25 niczym taran, który burzył kolejne mury. W czterech seriach gier Bruk-Bet Termalica zgromadził komplet punktów, strzelił 12 goli, tracąc przy tym jednego. Ruch grał z kolei w kratkę. Potrafił wygrać w Opolu z Odrą, by następnie zremisować w Chorzowie ze Zniczem Pruszków i Pogonią Siedlce. Przegrał natomiast w Krakowie z Wisłą. Faworytem spotkania byli więc niecieczanie. Ale to Niebiescy sprawiali lepsze wrażenie od pierwszych minut, raz po raz zagrażając bramce strzeżonej przez Adriána Chovana. Gospodarzom wystarczył jednak moment, by Morgan Faßbender trafił do siatki chorzowian. Goście odpowiedzieli w 2. połowie, po główce Daniela Szczepana – jednego z najniższych zawodników na boisku. Choć Bruk-Bet kończył mecz w dziesiątkę, po czerwonej kartce Arkadiusza Kasperkiewicza, nie dał sobie strzelić kolejnego gola i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
































































































29
G. Isik
22
N. Mrosek
25
K. Zapolnik
99
M. Mleczko
4
D. Cieśla
18
B. Farbiszewski
21
D. Hilbrycht
10
K. Karasek
12
J. Wróbel



Ruch Chorzów początku sezonu Betclic 1. ligi do udanych nie mógł zaliczyć. Tylko pięć punktów w czterech meczach optymizmem nie napawało. Inaczej sytuacja wyglądała w drużynie lidera Bruk-Bet Termalice, która wygrywała do tej pory wszystko. Niecieczanie w przypadku ogrania Niebieskich w tabeli uciekliby im na dziesięć punktów.


Drużyny Bruk-Bet Termaliki Nieciecza (na pomarańczowo) i Ruchu Chorzów przed meczem 5. kolejki Betclic 1. Ligi w sezonie 2024/25.



Lider tabeli zdołał zdobyć punkt, mimo gry w osłabieniu pod koniec spotkania. Ruch może czuć niedosyt, ponieważ był lepszym zespołem w tym meczu. (…) Chorzowianie nie zdołali wygrać po raz czwarty z rzędu, zajmują 9. miejsce w tabeli.


Przed meczem uczczono minutą ciszy pamięć byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudy, który zmarł w niedzielę rano (18 sierpnia 2024 r.).



Dla podopiecznych Marcina Brosza jest to pierwszy mecz w tym sezonie zakończony innym rezultatem niż zwycięstwo. We wcześniejszych czterech spotkaniach Słoniki za każdym razem zgarniały komplet punktów. W niedzielę przyszedł czas, aby się nimi podzieliły.





Mimo upału piłkarze żwawo poruszali się po boisku i od początku było ciekawie.


Od 78. minuty drużyna z Niecieczy grała w osłabieniu. Za to zagranie Arkadiusz Kasperkiewicz (nr 3) został ukarany czerwoną kartką.







Zdawaliśmy sobie sprawę przed meczem – i mecz to potwierdził – że będzie to bardzo trudne spotkanie. To, ile przeciwnik ma punktów, nie wskazywało na potencjał, jaki ma zespół. To było widać. Bramka Morgana dała nam szansę. Moment po zdobyciu bramki był tym, który – myśląc o 3 punktach – mogliśmy lepiej rozegrać. Nie udało nam się to. Później interwencje Adriana dały nam to, że byliśmy w grze. Bramka na 1:1 zmieniła oblicze meczu, zaraz potem czerwona kartka. Będę podkreślał, że do końca zarówno my, jak i zespół z Chorzowa, chcieliśmy wygrać.







Po raz kolejny czujemy rozczarowanie. Mimo że graliśmy u lidera, wiedzieliśmy, że będzie nas czekał bardzo ciężki mecz. Bruk-Bet bardzo dobrze punktuje od początku sezonu, nieprzypadkowo jest liderem. Przeciwników traktujemy z szacunkiem, ale chcemy grać na swoich zasadach. Mimo kilku dogodnych sytuacji, dziś tylko remisujemy i stąd nasze rozczarowanie, taka sportowa złość. Dziś oba zespoły pokazały swoje możliwości i aspiracje. To było dobre spotkanie do oglądania, które dostarczyło sporo emocji. Tylko jedna bramka z naszej strony zaważyła, że dzisiaj nie wygraliśmy.




Chociaż obaj napastnicy „chodzili” w tej samej wadze (wg portalu 90minut.pl – po 78 kg), to dzieliło ich 11 cm wzrostu. Ale przy strzelonych golach, duża różnica wzrostu nie miała przełożenia na wydarzenia boiskowe. Otóż ten duży, czyli Morgan Faßbender, zdobył bramkę precyzyjnym i mocnym uderzeniem nogą. Ten mały, czyli Daniel Szczepan, popisał się zaś strzałem… głową. Ot, taki paradoks. Dla zawodnika Ruchu był to drugi gol w sezonie. Niemiecki napastnik Bruk-Betu Termaliki (posiadający ghański paszport) cieszył się natomiast z premierowego trafienia w pierwszoligowych rozgrywkach 2024/25.

