„Przedmeczowe założenia lubinian były niezbyt skomplikowane. Atakować Duńczyków na 40. metrze od bramki Koszarskiego i szybkimi podaniami uruchamiać własnych napastników. To były założenia, ale życie pokazało, jak wiele dzieli mistrzów Polski od półfinalisty Pucharu UEFA” – tak zaczyna się relacja z tego spotkania w czwartkowym wydaniu katowickiego „Sportu”. Ekipa z Kopenhagi była rewelacją europejskich rozgrywek w sezonie 1990/91. W drodze do półfinału wyeliminowała m.in. Eintracht Frankfurt, Bayer Leverkusen i Torpedo Moskwa, a jej zwycięski pochód zatrzymała dopiero AS Roma, w składzie z Rudim Völlerem, Giuseppe Gianninim i Thomasem Bertholdem. Nic więc dziwnego, że w starciu z Zagłębiem uważano ją ze zdecydowanego faworyta. Piłkarze Brøndby wszystkie atuty potwierdzili już w pierwszym meczu. Choć nie grzeszyli skutecznością. Zdobyli trzy bramki, a mogli zdecydowanie więcej.
12
O. Bjur
15
F. Elahor
Najpierw znakomity piłkarz, potem wybitny trener. Morten Olsen (w dolnym rzędzie drugi od lewej) właśnie w Kopenhadze rozpoczął pracę w roli szkoleniowca, zdobywając z Brøndby dwukrotnie mistrzostwo kraju i awans do półfinału Pucharu UEFA. Pod koniec XX wieku został selekcjonerem reprezentacji Danii i pełnił tę funkcję rekordowo długo – przez blisko szesnaście lat.
Na szklankach, w których obsługa biura prasowego stadionu Brøndby podawała napoje, oprócz nazwy klubu duńskiego czempiona i jego sponsorów widniał napis: „Duński futbol to europejska klasa!”. Ekipa środowych rywali Zagłębia Lubin w pełni to potwierdziła.
Lubinianie dzielnie bronili się przez 50 minut, ale gdy sędzia podyktował karnego, zaczęli szybko tracić bramki. Strzelecki festiwal rozpoczął uderzeniem z jedenastu metrów Kim Christofte.
Emocji wielkich w pierwszej połowie nie było, bo oba zespoły zastosowały krótkie krycie. Gospodarze mieli jednak kilkakrotnie szansę (strzały Rasmussena i Bjarne Jensena zablokowane przez Czachowskiego). Zespół mistrza Polski nie potrafił podjąć walki w środku pola i grał coraz bliżej własnego bramkarza. Efekt – główka Clausa Nielsena, wybita z linii przez Machaja. Pierwsza część meczu zakończyła się straszliwym kotłem pod bramką Koszarskiego. Źle to wróżyło na drugie 45 minut.
Sztab medyczny udziela pomocy Clausowi Nielsenowi. Napastnik Brøndby po tej interwencji wrócił do gry, ale w rewanżu już go zabrakło. Duńczycy obawiali się, że starciu z twardo walczącymi piłkarzami z Lubina kontuzja mu się odnowi.
W 52. minucie na pole karne lubinian wpadł John Jensen, Koszarski nie złapał piłki, lecz nogi pomocnika Brøndby, a sędzia bez wahania zarządził rzut karny. Pewna bramka, szaleństwo na trybunach i przerażenie w liniach defensywnych Zagłębia. W 58. minucie Rasmussen uruchomił celnym podaniem Ekelunda i wypada odnotować drugą bramkę dla gospodarzy. Po chwili Koszarski obronił strzał Okechukwu, ale w 120 sekund później po rzucie rożnym był bezradny wobec kapitalnego uderzenia tego samego zawodnika.
Uche Okechukwu najpierw najwyżej wyskoczył do piłki, ustalając wynik meczu na 3:0, a potem w efektownym stylu przeskoczył bandy reklamowe, aby podziękować za doping kibicom Brøndby. Nigeryjczyk w obu spotkaniach był wyróżniającym się zawodnikiem drużyny z Kopenhagi.
„Nawiązał do najlepszych czasów swego nauczyciela Mortena Olsena. Nic zatem dziwnego, że w czwartek na rozruchu właśnie kapitan Christofte był najbardziej oblegany przez duńskich dziennikarzy, a nam Polakom przypominał, że kiedyś – jako gracz Lokeren – gościł w Mielcu. Wtedy jednak znajdował się w rezerwie, by 9 lat później autentycznie przyczynić się do pokonania ekipy z Polski” – oceniła jego występ redakcja „Piłki Nożnej”. Wychowanek Brøndby wyjechał z Danii już jako 21-latek i zanim wrócił do macierzystego klubu – poza Belgią – sprawdził się jeszcze w lidze hiszpańskiej (CD Málaga) i szwajcarskiej (FC Wettingen). Największe sukcesy świętował jednak dopiero pod koniec kariery. Z ekipą z Kopenhagi sięgnął trzy razy po mistrzostwo kraju, a nieco ponad pół roku po dwumeczu z Zagłębiem wywalczył z reprezentacją tytuł mistrza Europy.
Gdyby bardziej przytomnie zachował się na początku drugiej połowy, wynik spotkania mógł być całkiem inny. „Szansa Zagłębia miała miejsce w 49. minucie. Śliwowski otrzymał piłkę na środku boiska. Pobiegł, ścigany przez Christofte, do szesnastki. Tu jednak zatrzymał się (brak sił? brak zdecydowania?) i Duńczycy opanowali sytuację” – tak opisała jego szarżę redakcja krakowskiego „Tempa”. Piłkarz, który był uważany za jednego z najlepszych polskich napastników końca lat 80., nie miał dobrej passy. Wrócił właśnie z Niemiec, gdzie nie udało mu się zadebiutować w barwach VfL Bochum – najpierw na przeszkodzie stanęły sprawy proceduralne, a potem podczas treningu kolega z drużyny złamał mu nogę i klub odesłał go do Polski. W Zagłębiu miał się odbudować, ale choć regularnie grał w pierwszym składzie, nie imponował skutecznością. Do wielkiej formy wrócił dopiero w sezonie 1992/93, gdy był już zawodnikiem warszawskiej Legii.
Potencjał doświadczenia zaprocentował. W sezonie 1990/91 podopieczni Mortena Olsena w żadnej z pięciu pucharowych gier u siebie nie stracili gola i passę tę podtrzymali. Podobnie jak Zagłębie (dopiero trzy mecze w PE) – serię występów bez strzelenia bramki. Ale z ubiegłorocznych potyczek z Bolonią ze strony Lubina na boisko w Kopenhadze wybiegło zaledwie czterech zawodników, a w miarę okazałe otrzaskanie w międzynarodowych pucharach posiadają w zasadzie jedynie pozyskani tego lata Czachowski i Gicełow. Różnica zatem ogromna, co w pełni znalazło odzwierciedlenie na boisku.
► 382. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 123. mecz klubu z Polski w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych
► 30. porażka polskiego klubu w 1/16 finału Pucharu Europy
► 28. kolejny wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze Europy ze straconą bramką (ponad 16 lat)
► Drugi gol dla Brøndby Kopenhaga był bramką nr 580 straconą przez polskie kluby w europejskich pucharach
► Historyczny, pierwszy mecz Zagłębia Lubin w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych
► Pierwsza porażka Zagłębia Lubin w europejskich pucharach w rozmiarze 0:3
► Pierwszy mecz Zagłębia Lubin w europejskich pucharach ze straconymi dokładnie 3 bramkami
► Trzeci mecz Zagłębia Lubin w europejskich pucharach, trzecia porażka i trzeci bez strzelonej bramki
► Drugi gol dla Brøndby Kopenhaga był bramką nr 260 straconą przez polskie kluby w meczach 1/16 finału europejskich pucharów