Szału nie było, ale plan minimum został wykonany. Przed drugim meczem Polek w eliminacjach mundialu 2023 kibice liczyli w myślach bramki, które nasz zespół strzeli Ormiankom. Wszak pięć dni wcześniej drużyna spod Araratu przegrała z Norwegią aż 0:10. Biało-czerwonym nie udało się jednak nawet zbliżyć do tego rezultatu. Zagrały chaotycznie, nerwowo, nieskutecznie i ostatecznie wymęczyły w Erywaniu jednobramkowe zwycięstwo. Najważniejsze jednak, że po meczu mogły dopisać sobie w tabeli trzy punkty. Teraz czekało je naprawdę trudne wyzwanie: 21 października w Łodzi formę ekipy Niny Patalon miały sprawdzić Norweżki.
3
L. Ghazarjan
9
O. Pizłowa
11
L. Ghazarjan
7
S. Badaljan
6
N. Der-Megerdichian
Reprezentacja Polski przed meczem z Armenią w Erywaniu. Stoją od lewej: Anna Szymańska, Gabriela Grzywińska, Sylwia Matysik, Małgorzata Mesjasz, Weronika Zawistowska, Paulina Dudek. W dolnym rzędzie: Dominika Grabowska, Martyna Wiankowska, Ewelina Kamczyk, Kinga Kozak, Adriana Achcińska.
Po udanej inauguracji mogliśmy spodziewać się kanonady strzeleckiej w wykonaniu naszych reprezentantek w konfrontacji z Armenią. Rywalki są jedną z najniżej notowanych drużyn w strefie europejskiej, plasują się na 128. miejscu w rankingu FIFA. Polki zajmują w nim 29. pozycję. W pierwszej kolejce zawodniczki z Armenii nie miały nic do powiedzenia w rywalizacji z faworytem grupy F Norwegią. Drużyna ze Skandynawii triumfowała w Oslo aż 10:0. Biało-czerwone nawet nie zbliżyły się jednak do tego wyniku.
Ewa Pajor (pierwsza z prawej) poleciała do Erywania, ale cały mecz spędziła na ławce rezerwowych. Nasza najlepsza napastniczka narzekała na drobny uraz i selekcjonerka Nina Patalon uznała, że drużyna i bez niej poradzi sobie w meczu z najsłabszym rywalem w grupie.
My wcale nie nastawialiśmy się na łatwe spotkanie. Poprzedni mecz, z Belgią, wiele nas kosztował. W eliminacjach mistrzostw świata naprawdę trzeba być bardzo dobrze przygotowanym, by znieść trudy, wiążące się z rozegraniem dwóch spotkań w odstępie ledwie kilku dni. Jeżeli chodzi o przewagę umiejętności, to nasz zespół zdecydowanie powinien zdominować takiego przeciwnika jak Armenia. Tak też się stało, ale z racji tego, że brakowało jakości i skuteczności, nie udało nam się wyniku podwyższyć. Co prawda w pełni kontrolowaliśmy mecz, ale raziliśmy nieskutecznością. Pod tym kątem nie mamy na pewno powodów do radości.
Polki zdobyły prowadzenie po pięknej akcji, zakończonej strzałem przez Weronikę Zawistowską. Stało się to w 27. minucie meczu. Niestety, potem przez ponad godzinę bezradnie biły głową w ormiański mur.
Od początku spotkania drużyna gości dominowała, częściej miała piłkę, długo jednak nie przekładało się to na podbramkowe sytuacje. Na ławce rezerwowych usiadła tym razem kapitan i najskuteczniejsza napastniczka kadry Ewa Pajor. Dopiero szybko rozegrana akcja w 27. minucie przyniosła Polkom prowadzenie. Prostopadłe podanie Dominiki Grabowskiej pozwoliło Weronice Zawistowskiej wyjść na pozycję sam na sam z bramkarką Armenii i było 0:1.
Trochę smutne, nieco zamyślone… Rezerwowe piłkarki reprezentacji Armenii do końca wierzyły, że ich zespół zdoła wywalczyć sensacyjny remis.
Na pogrom się nie zanosiło, ale liczyliśmy na to, że po zmianie stron podopieczne Niny Patalon zdobędą kolejne bramki, dokumentując w ten sposób przewagę wizualną. Tymczasem Armenki broniły się z ogromną determinacją i nie pozwoliły sobie na kosztowne błędy. Na murawie w drugiej części gry pojawiły się Nikola Karczewska, Nikol Kaletka, Anna Rędzia i Natalia Padilla-Bidas. Żadna z nich nie wpłynęła jednak na poprawę siły ofensywnej polskiej drużyny.
Biorąc po uwagę, że większość ormiańskich nazwisk kończy się na głoskę „jan”, jej obecność w składzie naszych rywalek może dziwić. I słusznie, bo Sydney Renee Vermillion urodziła się w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Los Angeles w słonecznej Kalifornii. Tam, bez większych sukcesów, grała w piłkę od 2006 roku, przez większość czasu w barwach uniwersyteckiego klubu Cal State Northridge Matadors. Gdy myślała już o zakończeniu kariery, zgłosili się do niej działacze z Armenii z propozycją występów w reprezentacji ich kraju. Nie przypadkiem, bo jej mama urodziła się w Erywaniu pod nazwiskiem Fagrjan i jako dziecko z rodzicami wyemigrowała za ocean. W ten sposób na wiosnę 2021 roku jako 33-latka zadebiutowała w drużynie narodowej. W meczu z Polską była jedną z wyróżniających się zawodniczek. Kilka razy próbowała zaskoczyć Annę Szymańską mocnymi strzałami z dystansu.
Członkini drużyny, która w 2013 roku na turnieju w Nyonie sensacyjnie sięgnęła po mistrzostwo Europy do lat 17. O ile jednak jej koleżanki z ekipy – Ewa Pajor, Ewelina Kamczyk, Paulina Dudek czy Sylwia Matysik – szybko wywalczyły sobie stałe miejsce w seniorskiej reprezentacji, ona dość długo musiała przekonywać do siebie kolejnych selekcjonerów. Jeśli dostawała szanse, to zwykle w roli zawodniczki wchodzącej z ławki, łatając dziury na prawej obronie lub w pomocy. Jej karierę zahamowały też odnawiające się problemy zdrowotne. „Tak szczerze to nigdy nie patrzyłam na to, ile rozegrałam minut w kadrze, aczkolwiek na pewno nie jest to tyle, ile mnie satysfakcjonuje. Niestety, każdego sportowca co jakiś czas napotykają kontuzje, także i mnie – tłumaczyła w rozmowie z Kamilem Wroną z portalu „Coolturalnie o piłce”. W meczu Armenią też pojawiła się na murawie dopiero po przerwie. W 71. minucie zmieniła Ewelinę Kamczyk.