Bombową inaugurację eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy zaliczyła w meczu z Anglią reprezentacja Polski do lat 21. Można powiedzieć, że dosłownie i w przenośni. Spotkanie poprzedził bowiem… alarm bombowy. Na jednej z trybun znaleziono podejrzany pakunek. Wezwano saperów. Na szczęście alarm okazał się fałszywy i po ponad 2 godzinach można było rozpocząć zawody (w Polsce była godzina 23, więc spotkanie rozpoczęło się we wtorek, a skończyło w środę). I tu znów wypada użyć słowa „bombowo”, ale już w innym znaczeniu. Nasza młodzieżówka właśnie tak zaprezentowała się w starciu z faworyzowanym przeciwnikiem. Biało-czerwoni choć nie strzelili gola, to zagrali niezłe spotkanie, mieli kilka dogodnych okazji, aby pokonać Andy’ego Marshalla, ale bramkarz rywali nie dał się zaskoczyć. Pokonać nie dał się także Grzegorz Szamotulski, który obronił m.in. rzut karny wykonywany przez Riccardo Scimekę. Punkt wywalczony na stadionie w Wolverhampton miał być dobrym prognostykiem na dalszą część eliminacji MME 1998. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna...
15
D. Thompson
14
J. Morris
16
M. Branch
W jednym z sektorów znaleziono niewielką torbę z niewiadomą zawartością. (...) Działania policji były błyskawiczne. Początkowo próbowano własnymi środkami sprawdzić zawartość paczki. Kiedy to się nie udało, sprowadzono z Londynu helikopterem specjalną grupę antyterrorystyczną, z lepszym i skuteczniejszym sprzętem. Tymczasem nadal nie było wiadomo, czy mecz w ogóle się odbędzie. (...) Decyzję podjęto dokładnie o 21:00 miejscowego czasu. Wszystkim oczekującym szef miejscowej policji oznajmił, że o 22:00 czasu angielskiego, tj. 23:00 czasu polskiego, rozpocznie się mecz. O godzinie 21:15 zdetonowano tajemniczy ładunek. Okazało się, że w tajemniczej paczce było kilka zawiniętych w papier… kanapek.
Przykro było patrzeć na niemal pusty stadion w Wolverhampton. Według doniesień polskiej prasy z października 1996 roku, przed bramami obiektu tłoczyło się około 7 tysięcy zdezorientowanych osób, które nie wiedziały, czemu nie są wpuszczane na teren piłkarskiej areny. Gdy okazało się, że istnieje podejrzenie, że na stadionie znajduje się bomba, część widzów zrezygnowała zapewne z oglądania na żywo spotkania młodzieżówek. Na obiekt weszło potem ostatecznie nieco ponad 3 tysiące kibiców.
Po przeprowadzeniu przez saperów eksplozji, czyli wysadzeniu w powietrze kanapki opakowanej w folię, drużyny wyszły na rozgrzewkę. W tym czasie w Polsce zegary wskazywały godzinę 22:30. W czasie 135 minutowego oczekiwania na pierwszy gwizdek sędziego Anglicy bawili się w szatni przebijając piłkę głową przez rozciągnięty sznurek. Nasi leżeli przykryci kocami i dresami na podłodze swojej szatni.
Grzegorz Szamotulski choć nie wpuścił gola w meczu z Anglią, to niepewnymi interwencjami prokurował zagrożenie pod bramką biało-czerwonych. Nasz bramkarz w pełni zrehabilitował się jednak chwilę po rozpoczęciu 2. połowy, przy rzucie karnym. Riccardo Scimeca uderzył piłkę po ziemi, „Szamo” wyczuł jego zamiary i sparował futbolówkę na rzut rożny.
Czuliśmy się doskonale. Długie oczekiwanie na mecz nie wpłynęło na naszą dyspozycję. Rzut karny to loteria, jednak wiedziałem, że większa odpowiedzialność spoczywa na strzelającym. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i porażka na pewno byłaby wynikiem niesprawiedliwym.
Nie ukrywam, że było to dla nas coś zupełnie nowego, jeszcze nigdy polscy piłkarze nie grali w piłkę o północy. Oczywiście cała sytuacja musiała się odbić na psychice chłopców. Trochę obawialiśmy się, jak to zniosą. Okazało się, że nie było większych problemów. Kazałem im leżeć i od czasu do czasu się poruszać. Najgorsza była jednak niepewność. (...) To był bardzo dobry mecz w wykonaniu dwóch bardzo dobrych drużyn. Teraz, kilkanaście minut po meczu czuję pewien niedosyt. Była przecież szansa wywieźć z Wolverhampton trzy punkty. Zabrakło trochę szczęścia i może trochę odwagi. Graliśmy na wyjeździe z silnym rywalem, przed którym na pewno czuliśmy respekt.
Zmęczeni, ale szczęśliwi. Leszek Zawadzki (z lewej) i Sławomir Paluch schodzący do szatni po spotkaniu z Anglią w Wolverhampton. Tylko drugiemu z wymienionych udało się w niedalekiej przyszłości zagrać w seniorskiej reprezentacji Polski (dwa towarzyskie mecze w lutym 1997 roku).
Debiutancki występ w młodzieżówce przyszły gwiazdor angielskiego futbolu mógł uświetnić golem i… swego rodzaju asystą przy rzucie karnym. Przy pierwszej z wymienionych sytuacji napastnik Leicester City trafił jednak w słupek, w drugiej zaś został sfaulowany w szesnastce przez Bartosza Bosackiego, ale Riccardo Scimeca zmarnował jedenastkę. Emile Heskey w młodzieżówce wystąpił w sumie 17 razy i zdobył 6 bramek. W 1999 roku zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Anglii (w towarzyskim meczu z Węgrami) i grał w niej do 2010 roku (62 mecze, 7 goli). Najlepsze lata kariery spędził w Liverpoolu, do którego przeniósł się w 2000 roku za 11 milionów funtów, co było rekordową kwotą wydaną na piłkarza przez The Reds. Na Anfield występował przez 4 lata i sięgnął z tym klubem po Puchar Anglii, dwa Puchary Ligi, Tarczę Wspólnoty, Puchar UEFA i Superpuchar Europy. Do pełni szczęścia Heskeyowi zabrakło tytułu mistrza Anglii.
Polak bardzo skutecznie uprzykrzał życie Emile’owi Hesheyowi, nie pozwalając mu na rozwinięcie skrzydeł. Tylko raz w pierwszej połowie dał się ograć Anglikowi (strzał w słupek). Sam z kolei spróbował zaskoczyć bramkarza rywali uderzeniem z dystansu, po krótko rozegranym rzucie wolnym (górą był Andy Marshall). Za występ w Wolverhampton był bardzo chwalony przez trenera Edwarda Lorensa: „Ten chłopak zagrał pierwszy raz w reprezentacji U-21 i nie tylko nie poddał się debiutanckiej tremie, ale udanymi interwencjami wprowadzał spokój w szeregi naszej defensywy”. Leszek Zawadzki urodził się w Białymstoku. Jednak nigdy nie dane mu było zagrać w barwach Jagiellonii, której kibicował od dziecka. W ekstraklasie występował w Lechu Poznań (zaliczył z tym klubem spadek i powrót na najwyższy szczebel rozgrywkowy). Był jednym z tych piłkarzy, którzy nie przebili się do seniorskiej reprezentacji Polski. W 2014 roku został wójtem gminy Jasionówka.
„Dziś zagrali świetnie. Obawiam się jednak, że za 5 lat z tej drużyny zagra w pierwszej reprezentacji jeden, może dwóch piłkarzy. W drużynie angielskiej będzie ich pięciu, może sześciu” – dało się słyszeć w jednym z pomeczowych komentarzy. Niestety, dotychczasowa historia uczy, że słowa te sprawdzały się niemal w stu procentach. Czy w przypadku tej drużyny będzie inaczej? Jeden mecz wiosny nie czyni.
► 70. mecz reprezentacji w mistrzostwach Europy U-21 (eliminacje + finały)
► 9. mecz reprezentacji w ME U-21 (eliminacje + finały) przeciwko Anglii, bilans: 3-2-4, bramki 11-15
► Drugi bezbramkowy, wyjazdowy remis reprezentacji w eliminacjach ME U-21, pierwszy 14 lat wcześniej z Finlandią w Anjalaankoski
► 11. wyjazdowy mecz reprezentacji w ME U-21 (eliminacje + finały) bez zdobytej bramki
► 25. mecz reprezentacji w ME U-21 (eliminacje + finały) bez straconej bramki
► Przerwana seria reprezentacji 7 kolejnych meczów w eliminacjach ME U-21 ze zdobytą bramką
► Pierwszy mecz reprezentacji w ME U-21 rozegrany w Wolverhampton
► Pierwszy (na 5 wszystkich) mecz reprezentacji w ME U-21 (eliminacje + finały) rozegrany na terenie Anglii bez zdobytej bramki
► Pierwszy mecz (na 9 wszystkich) reprezentacji w ME U-21 (eliminacje + finały) przeciwko Anglii bez zdobytej bramki
► Pierwszy mecz reprezentacji w ME U-21 (eliminacje + finały) rozegrany 8 października