To nie prima aprilis, choć mecz odbył się 1 kwietnia. Polscy piłkarze w eliminacjach mundialu w RPA faktycznie byli w stanie zdobyć 10 bramek w jednym spotkaniu. I mimo że drużyna San Marino nie należała nawet do europejskich średniaków, to ten wyczyn musi robić wrażenie. Tym bardziej, że biało-czerwonym bardzo potrzebny był pozytywny impuls. Kilka dni wcześniej niespodziewanie przegrali w Belfaście z Irlandią Północną 2:3. Ale 1 kwietnia 2009 roku, na stadionie w Kielcach, kadra Leo Beenhakkera grała jak z nut i odniosła najwyższe zwycięstwo w historii oficjalnych spotkań międzypaństwowych.To jednak nie jedyny powód, dla którego 10:0 z amatorami z San Marino przeszło do historii.
Dla Rafała Boguskiego mecz z San Marino okazał się wyjątkowy. Piłkarz Wisły Kraków otworzył bowiem wynik już w 23. sekundzie, zdobywając tym samym najszybszą bramkę dla reprezentacji Polski w jej ponad 100-letniej historii. Później dołożył jeszcze drugie trafienie, ale jak się okazało, był to jego ostatni występ w narodowych barwach. W sumie w koszulce z orłem na piersi rozegrał 6 spotkań. Szkoda, że tylko tyle bo z jego talentem i umiejętnościami śmiało mógł być reprezentantem na lata.
Drugim bohaterem dnia był Ebi Smolarek. Rekordowy mecz z San Marino był popisem strzeleckim ówczesnego zawodnika Boltonu Wanderers w drużynie narodowej. Ale w tym przypadku pojawiło się też sporo kontrowersji. Sam Smolarek był przekonany, że w Kielcach czterokrotnie pokonał bramkarza rywali. Stąd na zdjęciu, które zamieszczamy pokazuje cztery palce. Ostatecznie jedno z trafień zostało zaliczone jako gol samobójczy Michele Maraniego. Czy słusznie? Do dziś trwają w tej sprawie dyskusje i spory. I to do tego stopnia, że niektóre źródła wciąż przy nazwisku Smolarka podają liczbę 4.
Ale to jeszcze nie wszystkie wydarzenia związane z rekordowym 10:0. Nasz redakcyjny statystyk Wojciech Frączek znalazł kolejne ciekawostki: po raz drugi reprezentacja Polski grała w Kielcach i po raz drugi wygrała bez straty gola. Jeszcze lepiej szło nam z San Marino. W szóstym meczu z tym rywalem odnieśliśmy szóste zwycięstwo i szóste bez straconej bramki. No i po raz pierwszy reprezentacja Polski grała w prima aprilis. Z jakim skutkiem – już wiemy. Więcej takich smaczków znajdziesz w naszej Bibliotece.