Poszukiwania potencjalnych kandydatów do gry w reprezentacjach Polski – najpierw młodzieżowych, a docelowo seniorskiej – od kilku lat są prowadzone nie tylko w Europie, ale też w Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie. Dzięki projektowi „Tarczyński Gramy dla Polski” selekcjonerzy poszczególnych kadr już po raz trzeci mieli okazję przyjrzeć się z bliska najzdolniejszym polskim zawodnikom mieszkającym na stałe w Ameryce Północnej.
To było trzecie zgrupowanie dedykowane zawodnikom z roczników 2007 i 2008, ale dopiero pierwsze organizowane w Polsce. Dotychczas campy odbywały się w Garfield (w stanie New Jersey) oraz w Chicago, jednak żaden z nich nie trwał tak długo i w żadnym nie uczestniczyło tak wielu chłopców, jak w tym właśnie zakończonym. Przez ostatnie dwa tygodnie w Giżycku, Warszawie i Arłamowie pod okiem szkoleniowców pracujących na co dzień w Polskim Związku Piłki Nożnej trenowało aż 54 zawodników z polskich rodzin mieszkających na stałe w Stanach Zjednoczonych lub Kanadzie. We wcześniejszych, dwudniowych campach brało udział po 30 uczestników.
Historia amerykańskiej odnogi projektu „Gramy dla Polski” sięga 2019 roku. To wtedy z pierwszą wizytą do Stanów Zjednoczonych udał się koordynator skautingu zagranicznego PZPN Maciej Chorążyk: – Spotkałem się wtedy z ludźmi polskiej piłki: Polakami pracującymi w tamtejszych klubach oraz organizacjami polonijnymi. Wkrótce znaleźliśmy skautów, którzy zaczęli wyszukiwać zawodników, a potem wraz ze Związkiem Polonijnych Klubów Piłkarskich oraz klubem Vistula Garfield – największym polskim klubem w Ameryce Północnej – postanowiliśmy zacząć organizować campy. Ogromną rolę odgrywa w tym dyrektor Vistuli Dariusz Wesołowski, którego śmiało można nazwać motorem napędowym projektu po stronie amerykańskiej.
Z powodu pandemii koronawirusa na pierwsze zgrupowanie trzeba było poczekać aż do wiosny 2022 roku. Do Garfield udała się wówczas m.in. grupa trenerów z Bartłomiejem Zalewskim i Rafałem Lasockim (selekcjonerem kadry Polski rocznika 2007) na czele.
Ich obecność była najlepszym dowodem na to, jak poważnie traktowany jest projekt i jakie nadzieje wiąże z nim federacja. Chłopcy uczestniczący w krótkim campie mieli świadomość, że dobrą postawą mogą zapracować nawet na powołanie do jednej z młodzieżowych reprezentacji Polski. I faktycznie pół roku później jeden z nich – Dominik Baczewski ze Sportingu Kansas City – został zaproszony przez Dariusza Gęsiora na wrześniowy turniej UEFA Development (z którego ostatecznie wyeliminowała go kontuzja), a później na listopadowy dwumecz z Irlandią w kategorii U-15 – to wtedy zadebiutował w biało-czerwonych barwach.
Po drugim zgrupowaniu w ramach projektu – w lutym bieżącego roku w Chicago – do kadry Gęsiora trafił Jakub Porada. Zawodnik DC United zaliczył trzy występy podczas kwietniowego Turnieju 4 Narodów na Węgrzech. Z kolei w maju w turnieju reprezentacji zawodników późno dojrzewających urodzonych w 2007 roku w drużynie Rafała Lasockiego zagrał Mateusz Drążek z FC United Academy Chicago. – Czy po zgrupowaniu w Polsce możemy spodziewać się kolejnych zawodników z Ameryki Północnej w naszych reprezentacjach? O to trzeba już pytać selekcjonerów. Wydaje mi się, że w ich głowach pojawiły się pewne pomysły. Byli zadowoleni, bo co najmniej kilku chłopców pokazało się z dobrej strony – twierdzi Chorążyk i dodaje, że tym razem na campie zabrakło bardzo utalentowanego jego zdaniem Juliana Zakrzewskiego-Halla. – To moim zdaniem najlepszy z tych chłopców, który jednak nie mógł do nas przylecieć, ponieważ przebywa na zgrupowaniu pierwszego zespołu New York Red Bulls. Myślę, że będzie nam o niego ciężko w kontekście reprezentacji, bo Amerykanie zagięli już na niego parol.
Dwaj inni uczestnicy zgrupowania wyjechali z niego wcześniej na… zgrupowanie juniorskiej reprezentacji Kanady. Kilku kolejnych ma za sobą epizody w amerykańskich młodzieżówkach.
– Nie przeszkadza nam to, że chłopcy pojadą na inną kadrę. Jak dostaną powołanie od nas, to też się zjawią. Nie jesteśmy natarczywi, przez lata w Niemczech wypracowaliśmy pewien model pracy, według którego działamy. Oczekujemy jednak, że po sprawdzeniu się w obu kadrach zawodnik jednoznacznie określi się co do przyszłości. Nie chcemy, aby ktokolwiek nas zwodził i kilkukrotnie zmieniał zdanie – wyjaśnia koordynator skautingu zagranicznego PZPN.
Zgrupowania w ramach projektu siłą rzeczy działają na korzyść Polski. Pozwalają zbliżyć zawodników do kraju, z którego pochodzą oni lub co najmniej jedno z ich rodziców. Część z nich przy okazji campu po raz pierwszy była w Polsce. Po intensywnych treningach chłopcy mieli okazję zwiedzić aż trzy regiony naszego kraju, bo w ciągu dwóch tygodni trenowali w Centralnym Ośrodku Sportu w Giżycku, a także na obiektach Legii Warszawa oraz Hotelu Arłamów. Rozegrali po dwa mecze kontrolne z sześcioma rywalami: Mamrami Giżycko, Masurią Szczytno, Legią Warszawa, Talentem Warszawa, Stalą Rzeszów i Resovią. Językiem obowiązującym podczas odpraw, treningów i rozmów z trenerami był polski, z którym uczestnicy zgrupowania w zdecydowanej większości nie mają problemów. Pewniej czują się jednak w angielskim i to jego używali w rozmowach między sobą.
Kraje Ameryki Północnej wciąż nie kojarzą się z piłką nożną. – Szkolenie nie stoi tam może jeszcze na wysokim poziomie, ale dla nas to bardzo ważny rynek ze względu na liczebność polskich rodzin. Jest ich tam mnóstwo, a obserwowani przez nas zawodnicy w większości trenują w akademiach klubów MLS – tłumaczy Chorążyk. – Każdy kraj szkoli specyficznie. Dostrzegamy różnice między zawodnikami wychowywanymi w Stanach a tymi z Niemiec czy Anglii. Ci zza naszej zachodniej granicy są najbardziej kompletni i mają wszystko poukładane. Niczego się nie boją, są doskonale przygotowani taktycznie. Z kolei w Anglii jest większy chaos. Tam nie ma takiej stałości, o zawodników się tak nie dba, nie są kompleksowo traktowani przez kluby. Tam jest bardziej walka o przetrwanie, łatwiej jest wypaść z topowej akademii.
To właśnie z Niemiec i Anglii trafia do młodzieżowych reprezentacji Polski największa liczba zawodników. W krajach tych obserwacje skautów prowadzone są od wielu lat, a najzdolniejsi zawodnicy i zawodniczki co roku wraz z rodzicami goszczą na oficjalnym spotkaniu z przedstawicielami Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wiosną już po raz 15. doszło do spotkania w Kolonii, zaś jesienią dojdzie do ósmego spotkania w Londynie.
A jaka przyszłość czeka północnoamerykańską część projektu?
Już pod koniec sierpnia zawodnicy i trenerzy spotkają w Garfield, gdzie podsumują cykl campów dla roczników 2007 i 2008. W przyszłym roku 30-osobowe zgrupowania w USA będą dedykowane rocznikom 2009 i 2010. Na campie w Polsce pojawią się dodatkowo zawodnicy urodzeni w 2008 roku. Projekt ma się również otworzyć na dziewczęta. Zgłoszenia zawodniczek przyjmowane są na stronie www.gramydlapolski.pl.