Górnik Zabrze w drodze do finału PEZP (sezon 1969/70). Górnik Zabrze w drodze do finału PEZP (sezon 1969/70).
KronikiFinał Górnika, czyli cierpki smak szampana
Finał Górnika, czyli cierpki smak szampana
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 28.04.2022
FOT. PAPFOT. PAP

„Jak Górnik z Manchesterem City?” – to było jedno z pierwszych pytań, jakie 30 marca 1971 roku zadał Alojzy Piątek. Rewanżowym meczem Górnika w ćwierćfinale Pucharów Zdobywców Pucharów żyła cała Polska, ale okoliczności tego pytania były niesamowite. Siedem dni wcześniej Piątek został przysypany w czasie katastrofy w zabrzańskiej kopalni „Mikulczyce-Rokitnica”.

Alojzy Piątek kibic Górnika ZabrzeAlojzy Piątek kibic Górnika Zabrze
FOT. PAP

Alojzy Piątek (na zdjęciu z żoną Teresą) przeżył własną śmierć, a później dostał dożywotnią wejściówkę na wszystkie mecze Górnika Zabrze.

Z dziewiętnastu górników ośmiu uratowano kilka godzin po katastrofie. Z pozostałych przeżył tylko on. Pod ziemią przebywał 158 godzin bez żywności i wody. By się nie odwodnić, pił własny mocz. Gdy w końcu dotarła do niego ekipa ratownicza, Piątka najbardziej interesował wynik meczu Górnika. Ostatecznie zabrzanie przegrali wtedy rywalizację z Manchesterem City, ale dla takich kibiców jak Piątek warto było grać. I drużyna z Zabrza robiła to najlepiej w Polsce. Wypadek w kopalni miał miejsce prawie rok po tym jak Górnik grał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów. Także z Manchesterem City. 29 kwietnia minęła 52. rocznica tego historycznego meczu. Jedynego występu polskiego klubu w finale europejskiego pucharu.  

ZIMNY WIEDEŃ

W Wiedniu Górnik przegrał z Manchesterem City 1:2. Już awans do finału był sukcesem, ale nawet we wspomnieniach głównych bohaterów przewija się żal straconej szansy. Puchar Zdobywców Pucharów to były drugie w hierarchii, po Pucharze Europy Mistrzów Krajowych, rozgrywki klubowe na Starym Kontynencie.

Finał odbył się zaledwie tydzień po trzecim decydującym meczu Górnika z Romą. Gdy zabrzanie walczyli jeszcze z włoskim klubem, Anglicy już dawno przygotowywali się do decydującego starcia. Im wystarczyły tylko dwa spotkania na przejście Schalke 04 Gelsenkirchen.

W Strasburgu do Polaków uśmiechnęła się fortuna po wygranym losowaniu z Romą. W Wiedniu wszystko sprzysięgło się przeciwko nim. Przede wszystkim nie był to pobyt nad „pięknym, modrym Dunajem”, tylko w zimnym i deszczowym Wiedniu. W czasie meczu lało jak z cebra. Nic dziwnego, że spotkanie na legendarnym Praterze oglądało zaledwie osiem tysięcy widzów.

W drodze do finału PEZP Górnik wyeliminował Lewskiego Sofia W drodze do finału PEZP Górnik wyeliminował Lewskiego Sofia
FOT. PAP

W drodze do finału Górnik Zabrze wyeliminował m. in. drużynę Lewskiego Sofia (2:3 na wyjeździe i 2:1 u siebie).

W tak złych warunkach nie grałem meczu. Była ulewa, to pół biedy, ale to był lodowaty deszcz. Jakby ktoś przez 90 minut walił cię biczem po twarzy. Coś niesamowitego. Niby na Praterze graliśmy wiosną, ale... był akurat nawrót zimy. Szatnia nieogrzewana. Przyszliśmy do niej w przerwie i nie mogliśmy normalnie rozmawiać. Każdy był zmarznięty, a nie mieliśmy rezerwowego sprzętu, żeby się przebrać. Teraz jest to nie do pomyślenia.
Hubert Kostka w rozmowie z Jerzym Chromikiem, sport.tvp.pl, 12 stycznia 2018 r.
LODOWATY DESZCZ NA PRATERZE

POLSKI MINIMALIZM

W takich warunkach lepiej czuli się Anglicy. Najpierw Kostka po strzale Francisa Lee nie utrzymał śliskiej piłki, a z dobitką zdążył Neil Young. Tuż przed przerwą Stefan Florenski niedokładnie podał do Stanisława Oślizły. Kapitan Górnika stracił piłkę. Lee znalazł się sam na sam z Kostką, ale został sfaulowany przez polskiego bramkarza. Rzut karny. Kostka wyczuł intencje Lee, ale znowu nie utrzymał śliskiej piłki. Po przerwie Górnik nie miał już nic do stracenia, ale Oślizło tylko zmniejszył rozmiary porażki. Do remisu mógł doprowadzić Jan Banaś, ale w dogodnej sytuacji strzelił nad poprzeczką. Szansa na dogrywkę przepadła.

Stanisław Oślizło strzelił gola dla Górnika w meczu z Manchesterem City Stanisław Oślizło strzelił gola dla Górnika w meczu z Manchesterem City
FOT. EAST NEWS

Stanisław Oślizło był pierwszym polskim piłkarzem, który strzelił gola w finale europejskiego pucharu. Niestety było to tylko honorowe trafienie dla Górnika Zabrze w spotkaniu z Manchesterem City.

Zagraliśmy słabo, ale mieliśmy też trochę pecha. Błąd był chyba już w podejściu do meczu. Pamiętam, jak mówił do nas prezes PZPN Wiesław Ociepka, że nawet jak przegramy, to zrobiliśmy już coś niesamowitego i niewyobrażalnego, „zamiast napuszczać nas na ten finał”. Chyba trener (Michał Matyas – przyp. red.) nie trafił z taktyką. Alfreda Olka delegował do indywidualnego krycia Francisa Lee, a przecież on najlepszy był, gdy potrafił inicjować akcje ofensywne, w których był w stanie każdego zabiegać. Straciliśmy przez to w ofensywie.
Władysław Szaryński, cytat z książki „Legendarny finał… Górnika Zabrze”, Wydawnictwo Mecner Media, Katowice 2015 r.
BEZ OLKA W OFENSYWIE

REFLEKS SZOŁTYSIKA

Piłkarzom w podróży do Wiedniu towarzyszyły małżonki. Był czas na wspólne spacery, zwiedzanie i oczywiście zakupy. W czasach PRL-u każdy wyjazd do kraju „za żelazną kurtyną” był wydarzeniem.

Pamiętam, że czekaliśmy na otwarcie domu towarowego. Gdy takie ruchome drzwi zaczęły się podnosić do góry, to jeszcze nie uniosły się na pół metra, a maleńki Zyga Szołtysik już był w środku sklepu.
Henryk Latocha, cytat z książki „Legendarny finał… Górnika Zabrze”, Wydawnictwo Mecner Media, Katowice 2015 r.
POLSKI SPRYT

Zdaniem piłkarzy wspólny wyjazd z życiowymi partnerkami nie miał jednak wpływu na ich grę. Na pomeczowej kolacji z udziałem obu zespołów nastroje w polskim obozie były minorowe. Nie osłodził ich nawet smak szampana. Anglicy zgodzili się bowiem łaskawie, by gracze Górnika mogli napić się po łyku „złocistego trunku” prosto z czary pucharu, jaki otrzymali za zwycięstwo w rozgrywkach. Niestety dla Polaków szampan miał tego dnia wyjątkowo cierpki smak.

Nie spełniły się marzenia milionów rodaków o zwycięstwie drużyny z Zabrza. Nie pomogły życzenia pomyślności. Anglicy zagrali lepiej. Okazali się jednak nie tak straszni, jak przepowiadali pesymiści. Gdyby Górnik nie miał nużącej i wyczerpującej drogi do finału, na pewno inny byłby obraz walki. Nie twierdzimy, że zwycięstwo zostałoby przy Polakach, ale jesteśmy przekonani, że gra byłaby ładniejsza, a jeśli chodzi o rezultat ostateczny, to sprawa byłaby otwarta do końca.
Cytat z tygodnika „Sportowiec”, numer 17/1970 r.
PRZYCZYNY PORAŻKI