jerzy kraska jerzy kraska
Kroniki24 grudnia 1951
24 grudnia 1951
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 24.12.2023
FOT. EAST NEWSFOT. EAST NEWS

Jego kariera rozpoczęła się z imponującym rozmachem. Niestety, równie szybko się skończyła. Wigilia Bożego Narodzenia to dzień urodzin Jerzego Kraski – jednego z najbardziej pechowych polskich piłkarzy.

Gdy niespełna 18-letni chłopak debiutuje w ekstraklasie i to na środku defensywy, to szkoleniowiec, który na niego postawił, jest albo kompletnym szaleńcem, albo ryzykantem, albo widzi w nastolatku olbrzymi talent. O to pierwsze ówczesnego trenera Gwardii Warszawa Henryka Szczepańskiego trudno posądzać, ale dwa pozostałe warunki musiał spełniać. Kraska zagrał w ligowym starciu z Cracovią i nie był to wymarzony debiut.

Niedawno grałem w okręgówce w Płocku, a tu ligowa elita. Nie mogłem się w tym odnaleźć. Głowa mi latała we wszystkie strony, z czymś takim nigdy się nie spotkałem. No, a w Cracovii starzy wyjadacze – wspominał po latach.

Już po dziesięciu minutach Gwardia przegrywała 0:2, a po kolejnych 35, już w szatni, stremowany nastolatek poprosił o zmianę. Trener nie dał się długo namawiać.

Jerzy Kraska - kalendarium (24 grudnia 1951) Jerzy Kraska - kalendarium (24 grudnia 1951)
FOT. EAST NEWS

W reprezentacji Polski, w latach 1972-73, Jerzy Kraska rozegrał 13 spotkań. Grał w Mazovii Płock, Gwardii Warszawa i fińskim klubie Kuopion Palloseura.

Reprezentacyjny debiut Kraski też wypadł blado. Kazimierz Górski, podobnie jak Szczepański, rzucił niespełna 21-letniego piłkarza na bardzo głęboką wodę. Dzień przed meczem pomocnik Gwardii dowiedział się, że zagra na wyjeździe z Bułgarią w eliminacjach olimpijskich. Kraska miał kryć Christo Bonewa. Wyszło mu to z miernym skutkiem. Największy as gospodarzy strzelił dwa gole, a Polska przegrała w Starej Zagorze 1:3.

Wszystko skończyło się jednak szczęśliwie: dla reprezentacji Polski, Górskiego i… Kraski. Biało-czerwoni polecieli na igrzyska do Monachium, a w samolocie znalazło się miejsce dla utalentowanego pomocnika.

Byłem najmłodszy w drużynie. Podczas turnieju trener Górski wprowadzał mnie do składu, pokazywałem się w końcowych minutach. W spotkaniu z NRD (2:1) zagrałem już cały mecz, a ze Związkiem Radzieckim zastąpiłem w pierwszej połowie kontuzjowanego Jurka Gorgonia. To był trudny moment, ogromna odpowiedzialność, bo kiedy znalazłem się na boisku, przegrywaliśmy 0:1 – opowiadał Kraska.

Przedmeczowe zdjęcie reprezentacji Polski przed finałowym meczem igrzysk olimpijskich 1972. Polacy - w czerwonych strojach - ustawieni w dwóch rzędach.Przedmeczowe zdjęcie reprezentacji Polski przed finałowym meczem igrzysk olimpijskich 1972. Polacy - w czerwonych strojach - ustawieni w dwóch rzędach.
FOT. PAP

Reprezentacja złotych medalistów IO'1972. Od lewej w górnym rzędzie: Zygmunt Anczok, Jerzy Kraska, Kazimierz Deyna, Jerzy Gorgoń, Zygmunt Maszczyk, Hubert Kostka.
W dolnym rzędzie od lewej: Zygfryd Szołtysik, Lesław Ćmikiewicz, Zbigniew Gut, Włodzimierz Lubański (kapitan), Robert Gadocha, Ryszard Szymczak.

W finale z Węgrami też wyszedł w wyjściowym składzie, a 90 minut później, razem z kolegami, odbierał na podium złoty medal. Spodziewano się, że kadra ma defensywnego pomocnika na lata. Tak się tylko wydawało. W eliminacjach do niemieckiego mundialu Kraska zdążył zagrać z Walią w Cardiff (0:2) i kolejnym historycznym meczu – z Anglią w Chorzowie (2:0). To był jego ostatni występ w drużynie narodowej. Nie miał wtedy nawet 22 lat. W towarzyskim meczu Bydgoszcz – Warszawa doznał bardzo poważnej kontuzji kolana. Zacisnął zęby i walczył. Tak jak na boisku. Nigdy nie doszedł jednak do formy sprzed urazu, a w kadrze Górskiego konkurencja była ogromna. Na pamiętnym mundialu w Niemczech na jego pozycji zagrał Zygmunt Maszczyk. I spisał się wyśmienicie.

Kraska skończył karierę w połowie lat 80-tych. Po występach w Gwardii wyjechał „za chlebem” do fińskiego klubu Kuopion Palloseura. Na boisku wygrał wiele, ale mógł jeszcze więcej. Przegrał jednak nie z rywalami, ale z pechem. I to zapewne bardziej bolało niż spuchnięte kolano.

* Wypowiedzi Jerzego Kraski pochodzą z artykułu Antoniego Bugajskiego „Sen nie tylko o Warszawie” zamieszczonego w dodatku „Przegląd Sportowy – Historia”, 22 sierpnia 2019 roku.