




Powrót na pierwszoligowe boiska był dla Warty bardzo bolesny. Spadkowicz z PKO BP Ekstraklasy zaliczył drugą z rzędu porażkę. Na inaugurację Zieloni przegrali w Niecieczy z Bruk-Betem Termaliką, a w 2. kolejce musieli uznać wyższość płockiej Wisły. Teraz jednak mieli czego żałować, bo po 1. połowie prowadzili 1:0, po precyzyjnym strzale głową Wiktora Pleśnierowicza. Jednak po przerwie to Nafciarze prezentowali się lepiej. Pomogły też korekty w składzie. Efektem poprawy gry przez przyjezdnych były gole Jorge Jiméneza oraz Dominika Kuna. Mimo porażki trener Warty nie zamierzał rozdzierać szat. „Należy przypomnieć, że graliśmy z zespołem, który w tym sezonie pewnie ma jasny cel i ten awans jest gdzieś tam przed Płockiem postawiony” – mówił szkoleniowiec poznaniaków, Piotr Jacek. „Gratuluję piłkarzom zaangażowania, odwrócenia wyniku, co jest niecodzienne w pierwszej lidze i dziękuję sztabowi za świetną pracę w przygotowaniu do przeciwnika” – podsumował trener Wisły, Mariusz Misiura.




































































8
Ł. Norkowski
42
L. Przybylak
11
F. Tonder
9
M. Firlej
35
F. Jakubowski
27
K. Przybyłko
17
S. Sarbinowski
24
P. Rychlik



Jak dotąd Wisła Płock (…) jest skuteczna tylko w drugich połowach. W spotkaniach przeciwko Kotwicy Kołobrzeg oraz Warcie Poznań schodziła na przerwę z golem straty do przeciwnika, po czym poprawiała wynik. W sobotę Nafciarze odwrócili rezultat 0:1 na 2:1 w Grodzisku Wielkopolskim. Trener Mariusz Misiura trafił ze zmianą, ponieważ strzelcem jednego z goli był Jime – krótko po wejściu na boisku z ławki rezerwowych.


Jedenastki Warty i Wisły wyprowadzane przez trójkę sędziowską na murawę stadionu w Grodzisku Wielkopolskim. Arbitrem głównym spotkania był Piotr Urban (z piłką).



Warta Poznań przed przystąpieniem do spotkania z Wisłą Płock znajdowała się na ostatnim miejscu w tabeli Betclic 1. ligi. Trener Piotr Jacek nie dokonał żadnej zmiany i wystawił taką samą jedenastkę, jak w meczu z Termaliką Nieciecza. Warto dodać, że możliwości szkoleniowca Warty Poznań są ograniczone, ponieważ z urazami zmagają się Maciej Żurawski i Michał Kopczyński. Ponadto, na ławce rezerwowych gospodarzy pojawiło się aż sześciu młodzieżowców.








Pierwsza połowa wyrównana, pewnie z lekką przewagą w utrzymaniu piłki przez przeciwnika. Natomiast to my wyszliśmy na prowadzenie. Utrzymywaliśmy też piłkę, potrafiliśmy konstruować akcje. Po przerwie, niestety, w dość prosty sposób straciliśmy gola. Po niespełna godzinie gry, po dośrodkowaniu na dalszy słupek nie zdążył nasz wahadłowy i padła bramka z bliska. To nas nie podłamało. Nadal staraliśmy się utrzymywać przy piłce i kreować akcje. Drugi gol był dość pechowy, bo przy podwójnym wybloku naszych zawodników piłka jednak przedostała się do bramki. Ale to też nie załamało drużyny i parliśmy do przodu, szukając kolejnych akcji. Szkoda, że nie ma dziś żadnej zdobyczy punktowej. Natomiast w sytuacji, kiedy przegraliśmy dwa mecze, szukamy pozytywów. A pozytywem jest to, że byliśmy dziś lepszą drużyną niż poprzednio.







Bardzo dziękuję moim piłkarzom, że nie kazali mi długo czekać na pierwsze zwycięstwo, bo jest to niesamowicie miłe uczucie wygrać spotkanie. Co do samego meczu, bardzo drogo na razie płacimy za stałe fragmenty gry, bo w pierwszej połowie, z tego co mi się wydaje, Warta Poznań stworzyła 2 czy 3 stałe fragmenty gry i jeden strzał z dystansu i kosztuje nas to bramkę, gdzie normalnie na poziomie pierwszoligowym, często jest 6-7 stałych fragmentów gry, kilka strzałów bez konsekwencji. Na razie ta liga jest dla nas brutalna, bo każdy mecz rozpoczyna się od takiej bramki ze stałego fragmentu gry, więc musimy jak najszybciej to wyeliminować i mocno nad tym pracować. Druga połowa była bardzo dobra przez pierwsze 15-20 minut. Piękna bramka zdobyta po świetnej akcji. Później w jakiś sposób cieszy się bardzo, że nie zadowoliliśmy się tym remisem, tylko parliśmy do przodu i zdobyliśmy drugą bramkę.



Niestety, w sobotni wieczór powtórzył się scenariusz z pierwszej kolejki, kiedy to rywale „Zielonych” w drugiej połowie dość szybko zdobyli dwie bramki.




Choć z końcowego rezultatu cieszył się tylko Hiszpan, to obu piłkarzy łączyła jedna rzecz. Otóż strzelili oni tego dnia premierowe gole w rozgrywkach Betclic 1. Ligi. Jeżeli mielibyśmy wybrać, który z nich był ładniejszy, zdecydowanie postawimy na bramkę Wiktora Pleśnierowicza, który wrócił do drużyny Zielonych z półrocznego wypożyczenia do Polonii Warszawa. Wychowanek Lecha Poznań trafił do siatki po precyzyjnym uderzeniu piłki głową (dośrodkowanej z rzutu rożnego przez Jakuba Kiełba). Był to zarazem pierwszy gol Warty w sezonie 2024/25 (w całych rozgrywkach młody obrońca zanotował w sumie trzy).
W przypadku Jorge Jiméneza bramka zdobyta w Grodzisku Wielkopolskim była początkiem bardzo udanej serii hiszpańskiego pomocnika. W sezonie zasadniczym Betclic 1. Ligi urodzony w Madrycie zawodnik trafiał do siatki łącznie 11-krotnie. Arcyważnego gola strzelił także w finale baraży o awans do PKO BP Ekstraklasy (wygrana Wisły Płock 2:0 z Miedzią Legnica), przyczyniając się do powrotu Nafciarzy na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce.

