Kluczem do sukcesu w piłce nożnej jest defensywa. Nie tracąc gola, nie przegrasz meczu – proste i jakże banalne. Po porażce z Włochami (0:2) w pierwszym meczu towarzyskiego Turnieju Ośmiu Narodów reprezentacja Polski do lat 20 tym razem zagrała na zero z tyłu. Choć Portugalczycy mieli optyczną przewagę i byli faworytami starcia z biało-czerwonymi, to nasi młodzi zawodnicy pokazali, że potrafią dobrze bronić. A przy odrobinie lepszej skuteczności mogli nawet wywieźć z trudnego terenu zwycięstwo. Mimo wszystko trener Miłosz Stępiński był zadowolony z postawy swoich piłkarzy w spotkaniu z Portugalią. „W meczu z Włochami kilka razy straciliśmy piłkę przy przechodzeniu z defensywy do ataku, co skończyło się dwoma golami. Tym razem nadal nie wykopywaliśmy daleko piłki, tylko staraliśmy się z nią wyjść do przodu dzięki krótkim podaniom i wychodzeniu na pozycję. Gra pod presją rywala nam wychodziła i w tym elemencie widziałem duży postęp” – podsumował selekcjoner kadry do lat 20.
2
F. Cruz
5
R. Rodrigues
11
H. Pereira
18
D. Carvalho
3
A. Amaro
17
G. Guedes
10
B. Couto
19
G. Sousa
Reprezentacja Polski do lat 20 przed meczem z Portugalią. Od lewej: Jan Biegański (kapitan), Kacper Bieszczad, Kacper Łopata, Maksymilian Tkocz, Dawid Kocyła, Patryk Peda, Konrad Gruszkowski, Radosław Gołębiowski, Ernest Terpiłowski, Dominik Piła, Szymon Czyż.
W pierwszej połowie spotkanie było bardzo wyrównane. Gospodarze kilka razy przedarli się pod pole karne biało-czerwonych, ale strzały były albo zbyt słabe, albo niecelne. Rywale wysoko podchodzili, ale Polacy tak jak w meczu z Włochami nie wybijali piłki byle dalej, tylko próbowali ją rozgrywać.
Po godzinie gry Polacy stanęli przed znakomitą okazją na objęcie prowadzenia. Po niefrasobliwym zachowaniu jednego z portugalskich graczy na strzał z pierwszej piłki zdecydował się Patryk Peda (w środku, nr 18), ale czujny w bramce był José Oliveira.
Na boisku nie działo się zbyt wiele. Brakowało podbramkowych sytuacji, w poczynaniach obu zespołów było sporo niedokładności. Portugalczycy dłużej utrzymywali się przy piłce, ale biało-czerwoni mieli parę okazji. Bardzo dobrze spisywał się jednak bramkarz José Oliveira. W końcówce pierwszej połowy poradził sobie z zagraniem Jana Biegańskiego. W 60. minucie w kapitalnym stylu obronił strzał Patryka Pedy.
Bartosz Guzdek mógł zostać bohaterem meczu. Napastnik łódzkiego Widzewa znalazł się oko w oko z bramkarzem Portugalii, ale uderzył zbyt lekko i José Oliveira nie dał się zaskoczyć.
Indywidualnie nie będę oceniał zawodników. Powtórzę tylko, że robimy tyle zmian, by ich zweryfikować nie tyle pod kątem kadry U20, ale także U21 . Smuci mnie brak skuteczności, bo potrafiliśmy stworzyć sytuacje, ale nie umieliśmy zdobyć gola. Mieliśmy co najmniej trzy okazje, po których piłka powinna wpaść do siatki. A my w jednej sytuacji trafiliśmy w bramkarza, w drugiej nie wcelowaliśmy w bramkę, a w kolejnej nawet nie oddaliśmy strzału. Brakowało chciwości do strzelania goli. Skuteczność to niestety najtrudniejszy element do wytrenowania podczas zgrupowania.
Zaliczył udany debiut w drużynie do lat 20. Nie wpuścił gola, a to dla bramkarza jest rzeczą najważniejszą. W dodatku miał kilka naprawdę udanych interwencji, które uchroniły Portugalczyków przed utratą bramki. Dobrze zachował się po uderzeniach Patryka Pedy, Jana Biegańskiego czy Bartosza Guzdka (sam na sam). José Oliveira jest wychowankiem Paços de Ferreira. Na razie o grze w pierwszej drużynie mógł jedynie pomarzyć, choć debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej w Portugalii zdążył już zaliczyć w sezonie 2019/2020. Był to jednak króciutki występ (minuta w doliczonym czasie). Jedno spotkanie rozegrał także w sezonie 2020/2021 (na boisku również nie przebywał zbyt długo, wszedł w 88. minucie). W związku z tym 19-letni bramkarz udał się na wypożyczenie do trzecioligowego AD Sanjoanense, gdzie miał zbierać doświadczenie.
W spotkaniu z Portugalią pokazał, że umie znaleźć się pod bramką przeciwnika. Już w pierwszej groźnej akcji mógł pokusić się o strzelenie gola, ale trafił wprost w interweniującego bramkarza. W drugiej połowie dopadł w polu karnym do piłki, którą niefortunnie wybijał jeden z Portugalczyków. Także i tym razem górą był golkiper gospodarzy. Patryk Peda to wychowanek Legii Warszawa, który w 2019 roku zdecydował się szukać szczęścia we Włoszech. Trafił do juniorskiego zespołu SPAL Ferrara. Z Warszawy nie musiał odchodzić, ale po otrzymaniu oferty z Italii postanowił zaryzykować – tym bardziej, że od dawna fascynowały go rozgrywki Serie A. Warto wspomnieć, że Peda od lat zmaga się z cukrzycą, musi przyjmować insulinę i właściwie się odżywiać. Na szczęście nie przeszkadza mu to w czynnym uprawianiu sportu. „W moim przypadku nawet mi to pomaga, ponieważ mam bardzo niskie cukry, nie muszę brać wiele insuliny. Sport reguluje cukry i dlatego nie są one takie wysokie” – mówił w 2020 roku w wywiadzie dla portalu weszlo.com.