Po nieudanej inauguracji mistrzostw świata z Uzbekistanem (1:3) reprezentacja Polski w ampfutbolu zaprezentowała się znacznie lepiej w drugim grupowym starciu z Tanzanią. Podopieczni Marka Dragosza zaaplikowali trzy gole drużynie z Afryki. Bardzo dobre zawody rozegrał zwłaszcza Krystian Kapłon, który miał udział przy wszystkich bramkach dla biało-czerwonych (sam zdobył jedną z nich). Dla Polaków było to drugie zwycięstwo nad Tanzańczykami w 2022 roku. Poprzednie miało miejsce podczas czerwcowego turnieju Amp Futbol Cup w Warszawie, w którym polski zespół pokonał tego przeciwnika aż 6:2.
17
M. Oleksy
3
T. Miś
11
P. Fajtanowski
► UWAGA! W ampfutbolu zmiany przeprowadzane są w stylu hokejowym (tzw. zmiany lotne).
W pierwszej połowie niedzielnego meczu, rozgrywanego na mokrej, śliskiej (po wcześniejszym deszczu) murawie, nasi zawodnicy długo grali nieskutecznie, choć już w 1. min. groźnie strzelił Łastowski. Afrykanie próbowali pokonać Woźniaka, głównie strzałami z dalszej odległości, ale nasz golkiper był czujny.
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przed meczem z Tanzanią w 2. kolejce fazy grupowej mistrzostw świata 2022. Stoją od lewej: Bartosz Łastowski, Kamil Grygiel, Krystian Kapłon, Mariusz Adamczyk, Kamil Rosiek, Igor Woźniak, Przemysław Świercz (kapitan).
Polacy tym spotkaniem chcieli poprawić humory kibicom po dotkliwej porażce 1:3 z Uzbekistanem. Zrobili to nawet z nawiązką. Nie dość, że wygrali, to jeszcze zagrali bardzo dobry mecz.
Wydaje mi się, że dzisiaj zagraliśmy wreszcie tak, jak potrafimy. Wracamy na właściwe tory. Graliśmy tak, jak chcieliśmy, przede wszystkim graliśmy wszyscy, graliśmy dokładniej, graliśmy tak, jak lubimy. Zmiennicy dali bardzo dobre zmiany. I to też bardzo cieszy. To, że Tanzania przejęła inicjatywę w drugiej połowie, to trudno się dziwić, bo gdy zespół przegrywa 0:2, siłą rzeczy dąży do wyrównania. W związku z czym to, że byliśmy w stanie z tego wyjść szybkim atakiem, że ostatecznie strzeliliśmy trzecią bramkę, która zamknęła wynik, to też świadczy o pewnej dojrzałości tego zespołu.
Chcieliśmy dzisiaj pokazać swoją piłkę, swój zespół, swoją determinację, to, że razem możemy ugrać dużo.
To był znakomity mecz w wykonaniu tego zawodnika. W porównaniu do spotkania z Uzbekistanem, tym razem zagrał ustawiony bardziej z boku – niczym wahadłowy. Często włączał się do akcji ofensywnych, co przyniosło efekty. Każda z bramek zdobytych przez Polaków była jego udziałem. Przy pierwszej z nich Kapłon popisał się mocnym strzałem, po którym źle interweniował golkiper Tanzanii, a z dobitką zdążył Bartosz Łastowski. W drugim przypadku pomógł jeden z rywali, który skierował piłkę do własnej bramki. Za trzecim razem Kapłon mógł już świętować gola. Precyzyjnie przymierzył z rzutu wolnego, tuż na ziemią, a futbolówka wpadła do bramki, odbijając się po drodze od słupka.
W drugim kolejnym meczu fazy grupowej MŚ trafił do siatki, i po raz kolejny jego gol otwierał wynik spotkania. Ale tym razem Polacy nie dali się zaskoczyć, jak w starciu z Uzbekistanem. „Polski Messi” z powodzeniem mógł kończyć konfrontację z Tanzanią z dorobkiem więcej niż jednej bramki. Miał ku temu kilka sytuacji. Już w 1. minucie znalazł się sam na sam z bramkarzem rywali, ale jego strzał z bliska został obroniony. W 2. połowie kolejne próby były blokowane przez obrońców, bronione przez golkipera lub też nie trafiały do celu. Bez wątpienia Łastowski (ustawiony jako ofensywny pomocnik) był obok Krystiana Kapłona jednym z najlepszych graczy w polskim zespole.