



Po wygranej 3:0 w Wejherowie Legia była spokojna o awans do półfinału Pucharu Polski. Mimo to jej trener, Maciej Skorża, wystawił w rewanżu bardzo silny skład, m.in. z Michałem Żewłakowem, Januszem Golem, Danijelem Ljuboją czy Miroslavem Radoviciem. Wszyscy spodziewali się więc wysokiego zwycięstwa Wojskowych przed własną publicznością. Jednak trzecioligowy Gryf wcale nie zamierzał czekać na najniższy wymiar kary. Zespół Grzegorza Nicińskiego zagrał bardzo ambitnie i po przerwie – ku zaskoczeniu miejscowych – objął prowadzenie. W stolicy zapachniało sensacją, bo chwilę po golu Tomasza Kotwicy, okazję do podwyższenia wyniku miał Michał Fidziukiewicz. Legionistów uratował od kompromitacji Michał Żyro, który wyrównał w doliczonym czasie, po rykoszecie od Jarosława Felisiaka.















► UWAGA! Mecz rundy wstępnej Gryf Wejherowo – Zawisza Bydgoszcz został rozstrzygnięty w rzutach karnych. Po 90 minutach był remis 2:2, a po dogrywce 3:3. W serii jedenastek Gryf zwyciężył 4-3. / Z kolei Legia Warszawa zmierzyła się w 1/16 finału z drużyną Rozwoju II Katowice.
























































14
J. Wawrzyniak
27
R. Wolski
33
M. Żyro



Do wczoraj nie było jeszcze wiadomo, w jakiej roli wejherowianie jadą do stolicy. Legii po pierwszym meczu groził bowiem walkower. Powodem był błąd w protokole meczowym. W dokumencie w wyjściowym składzie Wojskowych wpisano Jakuba Rzeźniczaka, a zagrał Artur Jędrzejczyk. Wejherowski klub poprosił PZPN o wyjaśnienie tej sprawy. W poniedziałek wydział gier PZPN odrzucił protest.


Na rewanżowy mecz do Warszawy przyjechała spora grupa kibiców z Wejherowa. Fani Gryfa mogli być dumni z postawy swoich pupili w spotkaniu z Legią.



A miało być łatwo i przyjemnie. Trener Legii wystawił bardzo silny skład, zdecydował się przetestować taktykę z Danijelem Ljuboją jako ofensywnym pomocnikiem i Ismaelem Blanco na szpicy. Próba wypadła bardzo blado. Serb cofał się bardzo głęboko, na 30. metr przed własną bramkę, już tam próbował rozgrywać, ale wychodziło mu to słabo. Jakby nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku, nie rozumiał się z kolegami. Nacho Novo grał tragicznie, środkowi pomocnicy stali. Dochodziło do tego, że Michał Żewłakow brał piłkę i biegł z nią pod pole karne przeciwnika.


Tomasz Kotwica (bez koszulki) uciszający kibiców z Warszawy. Pomocnik Gryfa wprawił w osłupienie sympatyków Legii, strzelając gola dającego wejherowianom prowadzenie z liderem T-mobile Ekstraklasy.



Tomasz Kotwica biegł szczęśliwy przez pół boiska. Nie miał już na sobie koszulki. Trzymał ją w dłoni i wymachiwał. Przy Łazienkowskiej stał się cud. Malutki klub ogrywał lidera ekstraklasy. Walczył ambitnie, z ogromnym poświęceniem, zawstydzając wielką Legię, która grała nie na pół, a na jedną dziesiątą gwizdka.




Od pierwszych czterdziestu pięciu minut spotkania rewanżowego 1/4 finału Pucharu Polski treściwsze okazałyby się nawet flaki z olejem. Legia grała bardzo asekuracyjnie, mimo zdecydowanego posiadania piłki, sytuacje, jakie stworzyła, można było policzyć na palcach jednej ręki. Zawodnikom w żółto-czarnych trykotach trudno było przechwytywać podania Wojskowych, którzy nie żałowali sobie ani długich, ani krótkich piłek.


Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby w tej sytuacji Wojciech Skaba przegrał pojedynek sam na sam z Michałem Fidziukiewiczem. Gryf był o krok od zdobycia drugiej bramki.







Po takim meczu najlepiej byłoby zamilczeć. Dzisiaj stać nas było tylko na remis 1:1 i nie mogliśmy znaleźć sposobu na zdobycie kolejnych bramek. Od pewnego czasu mamy problemy, aby zagrać przed dłuższy czas ciekawą piłkę z fajnymi akcjami i zdobyć kilka bramek. Po meczu w szatni było krótko i bardzo ostro. Nie była to miła pogawędka. Gdybyśmy wiedzieli czym jest spowodowana nasza niemoc, to rozwiązalibyśmy ten problem.







Trener na odprawie przedmeczowej mówił, że na pewno będziemy mieli swoje sytuacje. Jedną udało się wykorzystać i bardzo się z tego cieszymy. Czytaliśmy w internecie, że przegramy w jaskini lwa 8:0 czy 11:0. Ja natomiast byłem pewien naszej dobrej postawy, a wynik 1:1 mi się przyśnił tydzień temu. W 90. minucie myślałem, że ten sen się nie sprawdzi, ale jednak się sprawdził. Wyglądało to, jakby piłkarze Legii nie chcieli tego meczu wygrać albo go tylko dograć, jak najmniejszym nakładem sił. My wiedzieliśmy, że im dłużej nie padnie bramka dla Legii, tym gospodarze będą mieli ciężej.


Michał Żyro w akcji rozpaczy. To po niej piłka, odbijając się od nogi robiącego wślizg Jarosława Felisiaka, wylądowała w bramce Gryfa.







Osiągnęliśmy swój cel, jednak styl, w jakim to zrobiliśmy, nie daje nam żadnej przyjemności. Jesteśmy rozczarowani swoją postawą. Miałem nadzieję, że kilku piłkarzy wykorzysta szansę i dobrze się zaprezentuje. Założyliśmy, że mamy awans w kieszeni i przez to bramki same wpadną, a tymczasem remis uratowaliśmy w ostatniej minucie.


Bohater Legii w dwumeczu z Gryfem. W pierwszym spotkaniu w Wejherowie młody skrzydłowy zdobył dwie bramki, trzecią dołożył w rewanżu. O ile tamte gole zapewniły warszawianom zwycięstwo 3:0, o tyle teraz jego trafienie uratowało obrońcy trofeum remis z trzecioligowcem. Michał Żyro miał przy tym sporo szczęścia, bo piłka odbiła się jeszcze po drodze od Jarosława Felisiaka i wpadła za kołnierz Adamowi Dudzie. „Mieliśmy wygrać wysoko, a skończyło się 1:1. Mimo stawki meczu przyszło sporo naszych fanów. Szkoda, że musieli na to patrzeć. Mam nadzieję, że zrehabilitujemy się i to szybko” – powiedział po spotkaniu zdobywca wyrównującej bramki.


Bramka pomocnika Gryfa sprawiła, że legionistom zrobiło się gorąco. Gospodarzom wydawało się, że rewanż z trzecioligowcem to tylko formalność. Zespół z Wejherowa nie miał jednak nic do stracenia i chciał pokazać się z jak najlepszej strony w stolicy Polski. Tomasz Kotwica, który kilka lat wcześniej był piłkarzem Polonii Warszawa, tuż po strzeleniu gola zdjął koszulkę, za co ukarany został żółtą kartką. „Cieszymy się z tego remisu. Byliśmy bardzo blisko zwycięstwa, ale zabrakło dwóch minut. Myślę, że to było wspaniałe przeżycie dla nas, Wejherowa i całych Kaszub. Legia to super zespół, który ma świetnych piłkarzy. My nie musimy się wstydzić naszego występu” – podsumował.







Jesteśmy zadowoleni z faktu, że udało nam się dojść tak daleko. Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział, że zagramy na Łazienkowskiej – nikt by mu nie uwierzył. Życzę każdej drużynie z trzeciej ligi, aby przeżyła tak piękną przygodę w pucharze. Doceniam klasę rywala. My mieliśmy swoje sytuacje, oni swoje. Nie chcieliśmy dopuścić do powtórki sytuacji z pierwszego spotkania, kiedy to szybko straciliśmy trzy bramki. A dziś nie kopaliśmy piłki przed siebie – staraliśmy się do czegoś doprowadzić, mimo gry przeciwko świetnym zawodnikom.












► Drugi mecz tych rywali w Pucharze Polski, tydzień wcześniej w pierwszym meczu wygrana Legii w Wejherowie 3:0
► 55. awans Legii do kolejnej rundy PP (lub wygrana w finale) wywalczony na własnym boisku
► 11. remis Legii w meczu ¼ finału PP
► 12. mecz Gryfa w Pucharze Polski
► Drugi mecz Gryfa w ¼ finału PP (w pierwszym porażka u siebie z Legią 0:3) – największy sukces tego klubu w rozgrywkach Pucharu Polski
► 33. mecz Legii w ¼ finału PP na własnym boisku bez porażki
► 60. gol stracony przez Legię w meczu ¼ finału PP
► 245. mecz Legii w Pucharze Polski (absolutny rekord tych rozgrywek)
► 50. mecz Legii w ¼ finału PP bez porażki
► 21. kolejny mecz Legii w ¼ finału PP na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord klubowy)
► 25. mecz Legii w PP na własnym boisku ze straconą minimum 1 bramką
► Pierwszy remis Legii w meczu ¼ finału PP na własnym boisku w rozmiarze 1:1
► Pierwszy remis Gryfa w meczu PP w rozmiarze 1:1
► Pierwszy wyjazdowy mecz Gryfa w PP
► 77. mecz Legii w PP na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką
► 22. mecz Legii w PP na własnym boisku ze zdobytą dokładnie 1 bramką
► 33. mecz Legii w ¼ finału PP ze straconą minimum 1 bramką
► 10. mecz Gryfa w PP ze zdobytą minimum 1 bramką
► Po tym starciu bilans bramkowy Gryfa w meczach PP pozostawał równy: 16-16