Jagiellonia wzmogła apetyty u swoich kibiców po niespodziewanym wyeliminowaniu portugalskiego Rio Ave. A jako że apetyty rosną w miarę jedzenia, białostoccy fani liczyli na powtórkę z rozrywki w konfrontacji z belgijskim KAA Gent w 3. rundzie eliminacji Ligi Europy. Tym razem jednak tak kolorowo już nie było. Z przebiegu spotkania lepszym zespołem byli goście, w składzie którego wystąpił dobrze znany z polskich boisk Vadis Odjidja-Ofoe – były gracz Legii Warszawa. Drużyna z Gandawy stworzyła sobie kilka naprawdę groźnych okazji pod bramką Mariána Kelemena, ale nie potrafiła zaskoczyć bramkarza Jagi. Niestety, 5 minut przed końcem meczu do siatki trafił rezerwowy Jonathan David i Belgowie znaleźli się w dużo korzystniejszej sytuacji przed rewanżem u siebie.
89
M. Machaj
28
K. Świderski
11
R. Bezjak
Szalonym rewanżem z Rio Ave (4:4) i awansem do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy Jagiellonia Białystok zaskarbiła sobie sympatię wielu kibiców w Polsce. Pojawiły się liczne głosy, że za kogo jak za kogo, ale za piłkarzy Ireneusza Mamrota w pucharach nie można się wstydzić. W pierwszym meczu z KAA Gent również wstydu nie było, żeby jednak wygrać, zabrakło odważniejszej gry „na tak”.
Szkoleniowiec Jagiellonii Ireneusz Mamrot miał po meczu nietęgą minę. Jego zespół był o włos od wywalczenia bezbramkowego remisu w konfrontacji z KAA Gent. Zabrakło 5 minut...
Nie możemy się tak zachowywać jak przy straconej bramce! Było kilka minut do końca meczu, a my biegniemy całym zespołem na pole karne przeciwnika i nadziewamy się na kontrę. Jeśli nie można wygrać, trzeba pilnować bezbramkowego remisu, bo w pucharach taki wynik jest korzystny. My o tym zapomnieliśmy.
Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Zwycięstwo 1:0 na wyjeździe jest świetnym wynikiem, ale tu nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. Jagiellonia pokazała w meczu rewanżowym w poprzedniej rundzie, że jest w stanie strzelić dużo bramek na boisku przeciwnika. Jestem zadowolony z naszej organizacji gry w dzisiejszym spotkaniu, z tego, jak moi piłkarze przemieszczali się po boisku i rozgrywali piłkę. To na pewno napawa optymizmem przed kolejnym spotkaniem. Zdaję sobie jednak sprawę, że Jagiellonia postawiła dzisiaj trudne warunki i na pewno zrobi to też w Gandawie.
Miał być następcą sprzedanego rok wcześniej do Łudogorca Razgrad Jacka Góralskiego. Pozyskany z Korony Kielce Bartosz Kwiecień stylem gry przypominał właśnie popularnego „Górala”. Poważnym sprawdzianem dla tego zawodnika była konfrontacja z KAA Gent i powstrzymanie największej gwiazdy zespołu – Vadisa Odjidji-Ofoe. Wprawdzie w 1. połowie Belg stwarzał okazje kolegom, ale w drugiej Polak nie pozwolił mu już na zbyt wiele. Choć Kwiecień miał przede wszystkim skupić się na przerywaniu ataków przeciwnika, to właśnie on stworzył sobie najlepszą okazję do tego, aby uradować licznie zgromadzoną publiczność na stadionie w Białymstoku. W doskonałej sytuacji, po kolejnym już błędzie bramkarza Gentu, trafił wprost w stojącego na linii bramkowej obrońcę Ihora Płastuna.
Poprzedniej wizyty w Białymstoku belgijski rozgrywający raczej nie wspominał najmilej. Ponad rok wcześniej, a dokładnie 21 maja 2017 r., pomocnik KAA Gent gościł na stadionie przy Słonecznej jako piłkarz Legii Warszawa. Ligowy mecz z Jagiellonią nie wyszedł – delikatnie mówiąc – Vadisowi Odjidji-Ofoe. Czołowy zawodnik naszej ekstraklasy został całkowicie „wyłączony” z gry przez Jacka Góralskiego, który do tego stopnia uprzykrzał Belgowi życie, że ten dopuścił się głupiego faulu na przeciwniku i został wyrzucony z boiska (uderzenie w twarz). Na wieść o wylosowaniu Jagi przez ekipę z Gandawy sam zainteresowany stwierdził: „Dobrze wrócić do Polski”. W stolicy Podlasia nie mógł jednak liczyć na ciepłe przyjęcie. Vadisowi nie zapomniano legijnej przeszłości i każde dojście przez niego do piłki było „nagradzane” przez miejscowych porcją gwizdów i buczeniem.
To był wyrównany mecz. Rozgrywany był w bardzo szybkim tempie. Na szczęście to my strzeliliśmy bramkę, a zwycięstwo cieszy tym bardziej, że dotychczas brakowało nam w tym sezonie szczęścia. Ostrzegałem przed spotkaniem, że Jagiellonia jest mocna. Chociaż to już nieco inny zespół niż ten, przeciwko któremu grałem rok temu to jego siła jest nadal taka sama. Jagiellonia na pewno będzie równie trudnym rywalem na naszym stadionie. Dlatego nie czujemy, że już awansowaliśmy.
Udajemy się tam z bardzo dużymi nadziejami i ambicjami. Jeżeli ktoś jedzie, aby tylko rozegrać rewanż, odfajkować to spotkanie, to niech lepiej zostanie w domu. Każdy z nas ma swoje ambicje, cele. Takimi marzeniami jest awans i gra w fazie grupowej europejskich pucharów. Gramy dla Jagiellonii, ale też dla własnych pragnień.
► 1007. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 187. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 20. mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE na własnym boisku
► 15. mecz Jagiellonii w europejskich pucharach (wszystkie w Lidze Europy)
► 22. porażka polskiego klubu w LE w rozmiarze 0:1
► 14. mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE na własnym boisku bez wygranej i 14. bez remisu
► Trzeci mecz Jagiellonii w europejskich pucharach na własnym boisku bez zdobytej i trzeci bez straconej bramki
► Trzeci mecz Jagiellonii w 1/128 finału europejskich pucharów, trzeci bez wygranej i trzeci ze straconą minimum 1 bramką
► Drugi mecz Jagiellonii w 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku i druga porażka
► 170. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku ze straconą dokładnie 1 bramką
► 90. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów bez remisu
► 10. mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE ze straconą dokładnie 1 bramką
► 30. mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE bez wygranej
► Pierwszy mecz Jagiellonii w europejskich pucharach na własnym boisku ze straconą dokładnie 1 bramką, a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 0:1
► Pierwszy mecz Jagiellonii w 1/128 finału europejskich pucharów bez zdobytej bramki