
Drużyna Roberta Lewandowskiego przejechała się po Orłach z Lizbony niczym walec drogowy. Sporą zasługę w triumfie nad portugalskim zespołem miał polski napastnik. To po faulu na nim podyktowany został rzut wolny, po którym Leroy Sané zdobył kapitalną bramkę. Niemiecki skrzydłowy zrewanżował się „Lewemu” niedługo potem, gdy wyłożył Polakowi piłkę jak na tacy, a ten trafił na 3:0. Ostatecznie Bayern wygrał czterema golami i po 3 kolejkach Ligi Mistrzów mógł pochwalić się znakomitym dorobkiem w grupie E – 9 punktów oraz bilansem bramkowym 12-0, z czego 5 z nich było dziełem reprezentanta Polski.
17
D. Gonçalves
49
A. Taarabt
21
L. Pizzi
7
S. Éverton
88
G. Ramos
Robert Lewandowski pierwszą świetną okazję miał już w 9. minucie. Po miękkim dośrodkowaniu Kingsleya Comana z lewej strony Polak przeskoczył Jana Vertonghena i oddał strzał głową w sam środek, który odbił przed siebie Odysséas Vlachodímos. (...) „Lewy” wpisał się na listę strzelców w 42. minucie, ale... jego radość nie trwała długo. Zdaniem VAR-u snajper Bayernu po dograniu Comana skierował piłkę do bramki ręką. Polak w tej sytuacji został właściwie nastrzelony. (...) Bayern dopiął swego w 70. minucie. „Lewy” wywalczył rzut wolny, z którego nie do obrony uderzył Sané. (...) W 82. minucie do siatki trafił wreszcie Lewandowski. Sané dograł Polakowi na „pustaka” i pozostało mu tylko dopełnić formalności.
Robert Lewandowski i Leroy Sané – czyli dwaj główni aktorzy tego widowiska. Polak miał udział przy pierwszym golu Niemca (strzelił w sumie dwa), a ten z kolei asystował przy trafieniu „Lewego”.
Lewandowski śrubuje kolejny rekord, ale w tym akurat pomagają mu koledzy z zespołu. A może inaczej. To on pomaga kolegom. Bo z Polakiem w składzie Bayern nie przegrał w Lidze Mistrzów od 18 września 2019 roku. To wprost niebywałe. Środowe zwycięstwo było dziewiętnastym z rzędu Bawarczyków, kiedy na murawę wybiegał „Lewy”. Oczywiście, kapitan reprezentacji Polski znacząco się do tego przyczynił, bo strzelił we wspomnianych spotkaniach aż 25 goli. Tylko trzy z tych meczów kończył bez trafienia. „Lewy” ma oczywiście szansę śrubować rekord w kolejnych potyczkach.
W 1. połowie meczu, po interwencji VAR-u, arbiter nie uznał gola Robertowi Lewandowskiemu (bramka zdobyta ręką). W 2. odsłonie natomiast ten sam los podzielił Thomas Müller. I tu również decydował system wideoweryfikacji, gdyż pierwotnie sędzia uznał trafienie Niemca (podobnie jak w przypadku „Lewego”). A oto powód, dla którego gol pomocnika Bayernu nie mógł być uznany. W momencie podania na pozycji spalonej znajdował się bowiem Kingsley Coman, który brał udział w akcji.
Robert Lewandowski przechodził samego siebie. Dzięki golowi strzelonemu w starciu z Benfiką, odrobił część straty do rywali, którzy w Lidze Mistrzów sezonu 2021/22 zdobyli sporo bramek. W Lizbonie „Lewy” trafił do siatki po raz 5. Zrównał się tym samym z drugim w klasyfikacji najlepszych strzelców Mohamedem Salahem z Liverpoolu. Do liderującego Sébastiena Hallera z Ajaxu Polak tracił już tylko jednego gola. A jak na tle reprezentanta biało-czerwonych wypadał Núñez? Urugwajczyk miał na koncie zaledwie 2 bramki, zdobyte w 2. kolejce, w wygranym spotkaniu z FC Barcelona (3:0). Trzecią mógł dorzucić z Bayernem, ale jego mocne uderzenie fenomenalnie obronił Manuel Neuer. O tym, jak groźnym zawodnikiem był Núñez, przekonał się sezon wcześniej poznański Lech. Benfica rywalizowała z Kolejorzem w fazie grupowej Ligi Europy, a Urugwajczyk w 2 meczach strzelił aż 4 gole.