Rok 1966 reprezentacja Polski rozpoczęła od towarzyskiego starcia w jaskini lwa. Tak można nazwać konfrontację z Anglią – gospodarzem zbliżających się mistrzostw świata i… przyszłym czempionem globu. Było to pierwsze spotkanie z tym przeciwnikiem. Na Goodison Park w Liverpoolu, czyli obiekcie Evertonu, biało-czerwoni sprawili niespodziankę. Do przerwy nawet prowadzili w mieście Beatlesów, po golu Jerzego Sadka (z podania Jana Banasia). To właśnie napastnik ŁKS-u Łódź sprawiał najwięcej problemów angielskiej defensywie. Prowadzenia nie udało się jednak utrzymać do końca meczu. W 74. minucie dośrodkowanie George'a Cohena wykorzystał Bobby Moore – legenda West Hamu United. Pół roku później obie reprezentacje zagrały ze sobą ponownie. 5 lipca, tuż przed rozpoczęciem mundialu, Synowie Albionu zawitali do Polski. Towarzyski mecz na Stadionie Śląskim zakończył się ich zwycięstwem, po golu Rogera Hunta.
Przypomnijmy przedmeczowe opinie: jedenastka Ramseya, uważana przez wielu piłkarskich ekspertów za wielkiego faworyta mistrzostw świata, pokonała niedawno Hiszpanów na ich stadionie. Na mecz z Polską, który niejako inaugurował sezon MŚ wszyscy patrzyli pod kątem finałów Pucharu Rimeta. Chcieli zobaczyć swoich ulubieńców w zwycięskim pojedynku. Nie ma bowiem co ukrywać, zarówno kapitan zespołu angielskiego, piłkarze, jak i publiczność zebrana na Goodison Park oczekiwali wysokiego zwycięstwa gospodarzy.
To akcja bramkowa zespołu polskiego. Prawą stroną boiska popędził rezerwowy Jan Banaś (wszedł na boisko kilka chwil wcześniej), który zagrał po ziemi do świetnie ustawionego Jerzego Sadka (nr 9 w ciemnej koszulce), a ten strzałem z pierwszej piłki pokonał angielskiego bramkarza. 1:0 dla Polski!
Wynik z Liverpoolu poszedł w świat. Na Wyspie wywołał szok wśród gospodarzy, pewnych wysokiego zwycięstwa. Natomiast dla licznie zamieszkujących Anglię, Szkocję czy Walię Polaków liverpoolskie 1:1 stało się powodem do wielkiej dumy narodowej. To była wspaniała propaganda polskiego sportu!
Chwila radości dla gospodarzy. Bobby Moore strzałem głową pokonał Mariana Szeję i Synowie Albionu nie przegrali meczu z Polską.
Nasze obawy o brak doświadczenia u wielu debiutantów okazały się płonne. Mamy bardzo zdolną młodzież, która chce i potrafi walczyć o lepszą pozycję naszego futbolu. I mamy zawodników, dla których obrona barwa narodowych jest najwspanialszym celem, wreszcie – zawodników drugiego rzutu, wykazujących nieprzeciętne uzdolnienia.
Remis z przyszłym mistrzem świata wywołał niemałą konsternację, zwłaszcza wśród miejscowej publiki. Takim miłym akcentem z kadrą pożegnał się jej trener, Ryszard Koncewicz. Stery po nim przejął Antoni Brzeżańczyk, który poprowadził reprezentację Polski w drugim spotkaniu z Anglią w 1966 roku – przegranym w lipcu w Chorzowie 0:1.
Polacy zagrali bardzo dobrze, jestem zachwycony postawą tych młodych chłopców na obcym terenie. Oni ani na chwilę nie rezygnowali z walki i chociaż w tym meczu mój zespół był częściej w ataku, to jednak muszę podkreślić, że na ten remis angielscy zawodnicy musieli bardzo ciężko pracować i o ile pamiętam, w meczu z Polską mieli z ostatnich 3-4 spotkań najtrudniejszy orzech do zgryzienia. Polacy grali ze Szkocją pół meczu bardzo dobrze, a teraz okazało się, że stać ich na taką grę przez cały czas. Szczególnie to podkreślam, ponieważ na błotnistym terenie operowanie piłką musiało wszystkim sprawiać duże trudności. Mimo to Polacy zademonstrowali kilka fajerwerków technicznych częściej spotykanych za Oceanem, niż w Europie.
Do meczu z Anglią drużyna była najlepiej przygotowana ze wszystkich meczów minionego roku, ponieważ były ku temu możliwości: dwa tygodnie zgrupowania w Bułgarii, trzy mecze kontrolne, a więc czas i warunki do dobrego zestawienia składu. Mimo dużych zmian zespół wstydu polskiej piłce nie przyniósł. Mecz w Liverpoolu wykazał, że w reprezentacji nie ma etatowych zawodników, a jest w niej miejsce dla wszystkich, którzy mają ambicję dobrze grać w piłkę nożną. Nie mam zastrzeżeń do żadnego z zawodników, wszyscy grali tak jak powinni grać, tzn. z pełnym poświęceniem do ostatnich minut, co w przeszłości w naszym zespole nie zawsze się zdarzało. Podkreślam również znakomitą dyscyplinę taktyczną i wprost wzorowe realizowanie wszystkich zaleceń, dotyczących tego pojedynku.
Kapitan reprezentacji uznawany jest za najlepszego stopera w historii angielskiego futbolu. To legenda West Hamu United, w którego barwach wystąpił w 614 meczach i zdobył 26 bramek (za transfermarkt). W ekipie Młotów grał prawie 16 lat. Przez ten czas zdobył Puchar Anglii, Tarczę Dobroczynności oraz Puchar UEFA. Wszystkie sukcesy odniósł w latach 1964-65. Jednak największym osiągnięciem był triumf z Anglią w mistrzostwach świata w 1966 roku. Nim do tego doszło gospodarze mundialu rozgrywali szereg meczów towarzyskich, w których szlifowali formę przed turniejem. Rok 1966 Bobby Moore i spółka rozpoczęli od starcia z Polską. Właśnie z biało-czerwonymi kapitan Anglików zdobył pierwszą (z dwóch) bramkę w kadrze (108 występów). Moore zmarł 24 lutego 1993 r. na raka jelita grubego. Miał 51 lat.
Legenda ŁKS-u Łódź, piłkarz posiadający tzw. dynamit w nodze, dysponujący dużą szybkością, przez co rywale mieli spore problemy z dogonieniem go. I wreszcie – ulubieniec sympatyków z Alei Unii w Łodzi. W reprezentacji zadebiutował 13 października 1965 roku w spotkaniu ze Szkocją w eliminacjach mistrzostw świata. Pierwszy mecz uświetnił golem, po którym piłka… rozerwała siatkę. To był jeden z jego znaków rozpoznawczych – atomowy strzał. Napastnik ŁKS-u zapisał się na kartach historii drużyny narodowej jako pierwszy zdobywca bramki w meczach z Anglią. Brytyjska prasa pisała o nim, że jest niczym Tom Lawton, czyli jedna z legend londyńskiej Chelsea. Sadek zagrał w reprezentacji 18 razy i strzelił 6 goli. Zmarł 4 listopada 2015 r. po długiej chorobie. Miał 73 lata.
► 193. oficjalny, międzypaństwowy mecz reprezentacji Polski
► Remis z drużyną, która za kilka miesięcy zostanie mistrzem świata
► Drugi mecz reprezentacji rozegrany w styczniu a zarazem najwcześniejszy do chwili obecnej w roku kalendarzowym
► Po raz 10. zagrał w reprezentacji zawodnik o imieniu Jacek (Gmoch)
► Po raz 90. zagrał w reprezentacji zawodnik o imieniu Stanisław (Oślizło)
► Zagrało 12 zawodników z 10 wyłącznie polskich klubów (po 2 z Cracovii i ŁKS-u)
► Alf Ramsey to 120. trener rywala reprezentacji Polski
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych remisów w meczach towarzyskich, który od tego starcia wynosi 3
► 170. bramka zdobyta przez reprezentację w oficjalnym meczu międzypaństwowym rozegranym poza granicami kraju (wyjazd lub teren neutralny)
► 10. występ w reprezentacji Jacka Gmocha
► 10. występ w reprezentacji Jana Banasia
► Po raz 340. zagrał w reprezentacji zawodnik wystąpujący na co dzień w Legii Warszawa (Jacek Gmoch)
► Po raz 110. zagrał w reprezentacji zawodnik występujący na co dzień w ŁKS-ie Łódź (Piotr Suski lub Jerzy Sadek – obaj wyszli w pierwszej jedenastce)
► Historyczny, pierwszy mecz reprezentacji przeciwko Anglii – to 33. rywali biało-czerwonych w historii
► Debiut Stanisława Oślizły w roli kapitana reprezentacji w 33. występie w biało-czerwonych barwach
► Debiut Belga Josepha Hanneta w roli arbitra meczu reprezentacji Polski
► Po raz 10. padła bramka zdobyta w meczu reprezentacji przez jednego z rywali w 74. minucie meczu
► 110. I połowa meczu reprezentacji bez porażki
► 100. I połowa meczu reprezentacji ze zdobytą minimum 1 bramką
► Licząc obie połowy jako całe mecze było to 160. starcie reprezentacji bez zdobytej bramki