
Mecz w Krakowie zapowiadano jako hit 2. kolejki Betclic 1. Ligi. Spotkały się przecież zasłużone dla polskiego futbolu kluby. Historia obu drużyn tak się potoczyła, że do ich bezpośredniego starcia nie doszło w najwyższej klasie rozgrywkowej, lecz na jej zapleczu. Przy Reymonta zmierzyło się… dwóch rannych. Wisła, która 2 maja 2024 r. zdobyła Puchar Polski, przystępowała do tego starcia po porażce z Rapidem Wiedeń (1:2) w eliminacjach Ligi Europy. Polonia natomiast przegrała na inaugurację pierwszoligowych zmagań ze Zniczem Pruszków (0:1). Jedni i drudzy liczyli więc na przełamanie. W Krakowie goli jednak nie było, choć okazji do ich strzelenia nie brakowało. Biała Gwiazda kończyła mecz w dziesiątkę, bo w 57. minucie czerwoną kartkę zobaczył Wiktor Biedrzycki. I paradoksalnie grając w osłabieniu, krakowianie byli groźniejszym zespołem.
► UWAGA! Spotkanie 1. kolejki ŁKS Łódź – Wisła Kraków zostało przełożone na 17 września 2024 r.
30
G. Kiakos
6
A. Uryga
99
Ł. Zwoliński
52
J. Krzyżanowski
54
K. Wiśniewski
1
K. Broda
20
K. Dziedzic
21
P. Gogół
22
P. Starzyński
► UWAGA! W 87. minucie żółtą kartką ukarany został Wiktor Kupiec, asystent trenera Polonii Warszawa. Powodem była krytyka orzeczeń sędziego. Kartka nie jest wliczana do meczowych statystyk.
Wynik nie może satysfakcjonować Wisły, która po raz kolejny stara się o awans do PKO BP Ekstraklasy. Marnym pocieszeniem jest fakt, że nie przegrała, choć od 57. minuty grała w osłabieniu, gdyż czerwoną kartkę obejrzał Wiktor Biedrzycki.
Kapitanowie Polonii i Wisły w towarzystwie trójki sędziowskiej. Czarne Koszule na boisko wyprowadził bramkarz Mateusz Kuchta, Białą Gwiazdę zaś napastnik Ángel Rodado. Arbitrem głównym był Tomasz Wajda (w środku).
Trener Kazimierz Moskal zapowiadał kilka zmian w składzie w porównaniu do meczu z Rapidem Wiedeń i jak zapowiedział, tak zrobił. W wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy m.in. debiutującego w Wiśle Wiktora Biedrzyckiego, a w roli młodzieżowca zagrał od początku Mariusz Kutwa. W roli kapitana wyszedł na boisko Ángel Rodado, którego oglądali wysłannicy Neftczi Baku. Na razie ich oferta transferu, jego poziom zdecydowanie nie zadowala Wisły.
No cóż… Na pewno wszyscy oczekiwaliśmy lepszej inauguracji tego sezonu. Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to brakowało nam jakości z przodu, bo moim zdaniem mieliśmy przewagę w posiadaniu i kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania, natomiast z przodu trochę tej jakości brakowało przy solidnie broniącej Polonii. Szczerze mówiąc przed drugą odsłoną myślałem i bałem się o to, żeby nam nie zabrakło cierpliwości. Okazało się, że zabrakło nam skuteczności, bo ta druga połowa zaczęła się niezbyt szczęśliwie dla nas, od podania Josepha do Antona. Później jeszcze niefortunny zbieg okoliczności, czerwona kartka i graliśmy w dziesięciu, ale okazało się, że w dziesięciu mieliśmy trzy doskonałe sytuacje do zdobycia bramki, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Stąd pewnie grając w dziesięciu ten remis może nie jest aż taki zły, ale biorąc pod uwagę te sytuacje, to myślę, że przynajmniej jedną z nich powinniśmy wykorzystać, co wcale nie oznacza, że Polonia też nie miała swoich okazji, ale myślę, że my mieliśmy bardziej klarowne.
Na dwa sposoby podsumuję ten mecz, bo i jednocześnie cieszymy się, że pierwszy punkt dopisujemy do swojej zdobyczy, ale żałujemy, że grając 30 minut w przewadze jednego zawodnika nie udało nam się zagrać tego meczu „a trzy”. Idąc od samego początku, to zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że niezależnie od tego, czy Wisła grała w pucharach i za chwilę będzie grała kolejny mecz, będzie to bardzo trudne dla nas spotkanie, bo gospodarze mają mnóstwo jakości. My również, dlatego spodziewaliśmy się dobrego meczu piłkarskiego. Troszeczkę zostaliśmy zweryfikowani przez to, że daliśmy się w jakiś sposób zepchnąć do niskiej defensywy, ale funkcjonowaliśmy w niej bardzo dobrze i mimo że Wisła operowała piłką, to zmuszona była do dostarczania jej bocznymi sektorami w nasze pole karne, a tam radziliśmy sobie bardzo dobrze, więc dla nas pod tym względem duży plus. Po czerwonej kartce wiedzieliśmy i liczyliśmy na to, że gra się odwróci na początku drugiej połowy i zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Dość groźne, ale wymagalibyśmy na pewno od siebie i wymagamy, żeby jedną z nich przynajmniej zamienić na gola. Były one klarowne, a przez to w końcówce dopuściliśmy do dwóch groźnych sytuacji dla gospodarzy i tutaj „Kuchcik” nas przytrzymał i zdobyliśmy jeden punkt.
Bramkarz Polonii zasłużył na słowa uznania (był zresztą chwalony przez swojego klubowego trenera). Gdyby nie jego udane interwencje (zwłaszcza ta z końcówki meczu), Czarne Koszule mogłyby nie wyjechać z Krakowa z jednym punktem. Dwie z efektownych parad Mateusz Kuchta zaliczył po strzałach Ángela Rodado – najpierw po rzucie wolnym, w drugim przypadku po główce. Trzecia z obron Polaka miała miejsce po uderzeniu z bliska Łukasza Zwolińskiego. Tyle dobrego nie dało się powiedzieć o grze obrońcy Wisły, Wiktorze Biedrzyckim. Młody piłkarz debiutował w barwach Białej Gwiazdy i… tym występem się nie wybronił. Wszystko przez sytuację z 57. minuty, gdy sfaulował przez polem karnym wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Łukasza Zjawińskiego. Decyzja arbitra mogła być tylko jedna – czerwona kartka. Pocieszeniem dla Biedrzyckiego był fakt, że jego zespół nie stracił gola i nie przegrał spotkania. Schodzącego przedwcześnie do szatni piłkarza fani Wisły… nagrodzili brawami.
Przydarzył mi się błąd, który biorę „na klatę". Nie powinien mi się on przydarzyć, trochę niefortunna sytuacja, ale nie ma co się z niej tłumaczyć. To się już wydarzyło, także biorę to na barki i przyznaję się do błędu. Czułem się w miarę nieźle, myślę że do sytuacji z czerwoną kartką solidnie to wyglądało, ale niestety na tej pozycji taka sytuacja rzutuje i ocena na pewno idzie w dół.
Po końcowym gwizdku na murawie pozostali sami ranni. Niby Polonia dopiero co przegrała u siebie ze Zniczem, a dziś zremisowała na wyjeździe z Wisłą. Ale przecież przez ponad 30 minut grała w przewadze. Tak samo Wisła. Niby grała w osłabieniu i ma napięty terminarz, a nie przegrała. Ale przecież była lepsza i stworzyła więcej sytuacji. Rozczarowany Rodado miał pretensje do arbitra, że zakończył mecz kilka sekund przed upływem doliczonego czasu. Niedosyt. Po tym meczu każdy ma prawo odczuwać niedosyt.