
Małe derby Krakowa – tak dziennikarze i kibice określali pucharowe starcie Wieczystej z Garbarnią. Los skojarzył zespoły z Grodu Kraka w 1/16 finału i wszyscy ostrzyli sobie zęby na ciekawe i zacięte widowisko. I mimo, że na co dzień to gospodarze występowali o dwa poziomy ligowe niżej (w IV lidze, czyli na piątym szczeblu rozgrywek), to oni uznawani byli za faworytów. Nie tylko za sprawą atutu własnego boiska, ale przede wszystkim bogatą w doświadczonych piłkarzy kadrę. Dość powiedzieć, że w żółto-czarnych barwach występowali byli reprezentanci Polski, a zespół prowadził znany również z pracy z kadrą i czołowymi klubami w kraju – Franciszek Smuda. Tymczasem w rozgrywanym w strugach deszczu spotkaniu na głowy zawodników i kibiców Wieczystej faktycznie spadł zimny prysznic, bo to goście całkowicie dominowali na murawie. I trzeba zauważyć, że pięciobramkowe zwycięstwo nie było najwyższym wymiarem kary, jaki mogli wymierzyć swoim rywalom.
37
M. Miśkiewicz
5
H. Urbański
32
K. Szewczyk
2
P. Kołodziej
8
J. Bąk
98
P. Kura
23
D. Guzik
19
D. Linca
26
J. Sawicki
Takich derbów Krakowa jeszcze nie było. W 1/16 finału Pucharu Polski zmierzyły się dwie drużyny z grodu Kraka i żadną z nich nie była Wisła ani Cracovia. Wieczysta podejmowała Garbarnię, a sytuacja była niecodzienna, bo to pierwszy z wymienionych klubów był faworytem spotkania, mimo że występuje zaledwie w czwartej lidze. Na Brązowych, którzy grają dwie klasy wyżej, stawiało niewielu. Wszystko dlatego, że Wieczysta jest pewnego rodzaju anomalią. Właściciel klubu Wojciech Kwiecień zatrudnił zawodników znanych z ekstraklasy i reprezentacji Polski, jak Sławomir Peszko czy Radosław Majewski. Niewielki klub w lidze okręgowej nie miał sobie równych. Wyeliminował też już pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Tymczasem przebieg meczu z Garbarnią miał już od początku zaskakujący przebieg.
Fatalna pogoda nie była tego listopadowego dnia największym problemem przemokniętych fanów Wieczystej, których na trybunach zameldował się blisko tysiąc.
Nie gramy na takim poziomie jak nasi rywale i nie mamy ogrania z takimi przeciwnikami. Naszym ligowym rywalom szybko strzelamy bramki i na tym się kończy. Gdyby nasz zespół był w drugiej lidze, to spotkanie wyglądałoby inaczej. Nie można walić pięścią w stół, tylko trzeba spojrzeć na mecz realistycznie. Rywale byli lepsi, wykorzystali nasze wszystkie błędy i teraz trzeba się zastanowić co dalej. U jednego zawodnika da się pewne rzeczy poprawić, a u drugiego już nie.
Naszym sposobem gry nie jestem zdziwiony, bo tak gramy w lidze. Musieliśmy zdominować Wieczystą, bo jak im się zabierze piłkę, to mają kłopot. Przygotowując się do każdego przeciwnika, trzeba znaleźć jego słabe strony, a mocniejsze zniwelować i nam się to udało idealnie. Zawsze zakładam optymistyczny plan, czyli taki, że nie stracimy bramki. Wiedząc jednak, jaki potencjał w ofensywie ma Wieczysta, to spodziewałem się, że nasz bramkarz będzie miał więcej pracy.
Powiedzieć, że Sławomir Peszko nie będzie miło wspominał starcia z Garbarnią, to nic nie powiedzieć. Kapitan Wieczystej z pewnością liczył na to, że po raz kolejny poprowadzi zespół czwartoligowca do sprawienia niespodzianki w Fortuna Pucharze Polski. Tymczasem rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany. Gospodarze ponieśli sromotną klęskę, a były reprezentant Polski już po pół godzinie gry opuścił boisko z powodu kontuzji. W zgoła odmiennym nastroju po ostatnim gwizdku był Michal Klec. Słowak szybko otworzył wynik, a później na swoim koncie zapisał również asystę, czym walnie przyczynił się do końcowego sukcesu przyjezdnych.
Garbarnia gra mecze na takim poziomie co tydzień, a my rywalizujemy w czwartej lidze. Długo czekaliśmy na to starcie w pucharze, ale jak widać nie potrafiliśmy się do niego przygotować. Pierwsza połowa nas zabiła. Za dużo indywidualnych błędów w obronie i Garbarnia to wykorzystała. Różnica klas była widoczna. Trochę otrząsnęliśmy się w drugiej połowie, ale nadal nie wyglądało to dobrze i byliśmy nieskuteczni. Bezskutecznie próbowaliśmy jeszcze wrócić do gry, ale 0:4 do przerwy to było za dużo. Próbowaliśmy o tym nie myśleć. Powinniśmy się szybko poukładać, ale nie potrafiliśmy tego zrobić. Sławek Peszko grał we wszystkich meczach, strzelał gole i asystował. Mam nadzieję, że nie stało mu się nic poważnego.
Długo czekaliśmy na ten mecz. Jest trochę taki „smaczek”, bo tutaj wiadomo – w Wieczystej są pieniądze. Jest budowany duży projekt. Cieszymy się, że mogliśmy dzisiaj z nimi zagrać i to w takich okolicznościach – walcząc o 1/8 Pucharu Polski. Na pewno nie podeszliśmy do tego z jakąś bojaźnią, wiedzieliśmy, że złapaliśmy wiatr w żagle w lidze. Każdy z zawodników wie co ma grać, mamy swój styl i myślę, że to dzisiaj pokazaliśmy na boisku. Wiedzieliśmy, że jak podejdziemy bardzo wysoko do Wieczystej to będą mieli problemy, dlatego że w IV lidze żaden zespół nie wywiera tak dużej presji i nie są do tego przyzwyczajeni. Dlatego wiedzieliśmy, że jeśli będziemy odbierać piłkę, mniej tych sytuacji będziemy mieli w defensywie do bronienia. Także spełniliśmy plan w stu procentach. Trener chce grać ofensywną piłkę i jest bardzo ambitny, a to się przekłada na drużynę. Zaraził nas tym i myślę, że możemy osiągnąć coś fajnego.
► Drugi mecz Wieczystej w Pucharze Polski (oba na własnym boisku), w 1/32 finału wygrana z Chrobrym Głogów 2:1
► 65. mecz Grabarni w Pucharze Polski
► 15. mecz Garbarni w 1/16 finału Pucharu Polski
► 50. mecz Garbarni w Pucharze Polski ze zdobytą bramką
► Piąty wyjazdowy mecz Garbarni w 1/16 finału Pucharu Polski i piąty bez remisu
► Ostatni gol był bramką nr 10 strzeloną przez Garbarnię w wyjazdowych meczach 1/16 finału PP
► 20. wyjazdowe zwycięstwo Garbarni w Pucharze Polski
► Pierwszy mecz tych drużyn w Pucharze Polski
► Pierwszy mecz Garbarni w Pucharze Polski wygrany różnicą 5 bramek
► Pierwszy wyjazdowy mecz Garbarni w 1/16 finału Pucharu Polski bez straconej bramki
► Pierwsza wygrana Garbarni w PP w rozmiarze 5:0 i pierwszy mecz ze strzelonymi dokładnie 5 bramkami
► Drugi mecz Garbarni w 1/16 finału PP bez straconej bramki, poprzednio w pierwszym meczu tej fazy rozgrywek, 11:0 na własnym boisku z Pomorzaninem Toruń w sezonie 1950/51