
To zawsze jest mecz inny niż wszystkie. Starcia Widzewa z Legią od dziesięcioleci podnosiły kibicom w Łodzi i Warszawie poziom adrenaliny. W przeszłości decydowały o mistrzostwie Polski. Tym razem oba kluby znajdowały się w zupełnie innym położeniu. Goście zmierzali w stronę tytułu, gospodarze mozolnie odbudowywali swoją pozycję w krajowym futbolu po upadku i w tym czasie występowali zaledwie na drugoligowych (trzeci poziom rozgrywkowy) boiskach. Różnica klas w bezpośrednim, pucharowym starciu, w którym o awansie decydował tylko jeden mecz, nie miała jednak większego znaczenia. Piłkarze z Miasta Włókniarzy udowodnili, że determinacją i wielkim zaangażowaniem można nawiązać walkę z faworytem. Ostatecznie z wywalczenia przepustek do 1/8 finału mogli cieszyć się legioniści, ale chyba nikt z blisko 17 tysięcy kibiców obu drużyn, którzy tego październikowego wieczoru pojawili się na stadionie przy Alei Piłsudskiego, nie opuszczał go niezadowolony.
26
Ł. Zejdler
5
M. Gąsior
14
K. Gutowski
6
M. Pięczek
8
A. Radwański
25
Ł. Turzyniecki
21
P. Wolański
10
R. Wolsztyński
95
S. Zieleniecki
Na ten mecz nikogo w Łodzi nie trzeba było zapraszać. Zdecydowaną większość miejsc na stadionie Widzewa tradycyjnie zajęli posiadacze karnetów, którzy mieli pierwszeństwo przy zakupie biletów. Pozostałe wejściówki rozeszły się w mgnieniu oka. Kibice na trybunach pojawili się długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Chciałem najpierw podziękować kibicom. Zawsze powtarzam, że to wielki fenomen, ale przy okazji takiego meczu widać, jak ci ludzie spragnieni są dużej piłki. Olbrzymi szacunek, za to, że dopingowali nas przez 90 minut i tak reagowali. Po drugie gratuluję mojemu zespołowi wielkiego zaangażowania i charakteru, a także dobrego meczu. Pamiętamy, z kim graliśmy – z najbardziej utytułowanym polskim zespołem w ostatnich latach. Duży szacunek za to, że przy stanie 0:2 to spotkanie się dla nas nie zakończyło. Odbić wynik na 2:2 z tak klasowym rywalem to duża rzecz.
Bardzo emocjonujące spotkanie. Myślę, że takie, które kibicom mogło się podobać. Mnie osobiście nie do końca, bo w momencie, gdy mieliśmy wygrany mecz, na własne życzenie sprawiliśmy sobie niepotrzebne nerwy. Nie o to nam chodziło. Wielkie gratulacje dla drużyny, bo ciężko o trudniejszego rywala w walce o awans do kolejnej rundy. Gospodarze pokazali się z bardzo dobrej strony, grali ambitnie.
Podnieśliśmy się z wyniku 0:2, wyrównaliśmy na 2:2 i mecz zaczął się od początku. Choć, gdy traci się bramki, to pozostaje niedosyt... W drugiej połowie dostaliśmy jednak przypadkowego gola, który zaważył na losach spotkaniach. Uważam jednak, że wstydu nie przynieśliśmy. Graliśmy dobrze, konsekwentnie, choć zdarzały się nam błędy. Legia popełniła ich mniej, dlatego dziś zwyciężyła. Musimy cieszyć się z małych rzeczy. Na początku myślimy o tym, aby pokonać Resovię… Cieszę się, że mogliśmy pokazać się z fajnej strony w Pucharze Polski, bo to da nam dodatkowego kopa do pracy. Musimy być konsekwentni, ciężko pracować i robić wszystko na maksa.
Obaj zawodnicy byli wyróżniającymi się postaciami swoich zespołów biorąc pod uwagę kreowanie akcji w ofensywie. Więcej sytuacji stworzył bardziej utytułowany i doświadczony piłkarz gości, który sam mógł również cieszyć się ze zdobycia bramki. Gola nie strzelił co prawda napastnik Widzewa, ale jego udział przy bramce na 2:2 był nie do przecenienia. To właśnie presja Kity sprawiła, że piłkę do własnej bramki posłał Artur Jędrzejczyk.
Wiedzieliśmy, że Widzew ma skład ekstraklasowy. Gra tam przecież wielu piłkarzy, którzy kiedyś grali na najwyższym poziomie rozgrywkowym w kraju. Spodziewaliśmy się trudnego meczu, nasi rywale potrafią przecież grać w piłkę. Nie było czuć, że to drużyna z II ligi. Przyjechaliśmy jednak do nich, aby zagrać swoje. Cieszy awans do następnej rundy, bo taki był nasz cel.
Może Widzew grać w tej 2. lidze, punkty do tabeli kompletować w Wejherowie albo Polkowicach, ale gdy do Łodzi przyjechała Legia, stadion kipiał od emocji. Ekstraklasa cierpi na wiele braków, jednym z najboleśniejszych jest brak Widzewa. Chodzi rzecz jasna o Widzew nie jako zespół, ekipę złożoną z 18 zawodników i kilku krzyczących zza bocznej linii trenerów. Chodzi o Widzew jako społeczność, potężną wspólnotę skupioną wokół klubu legendarnego. Widzew dla wielu ze zgromadzonych w środę na trybunach ludzi to sposób na życie, piękne wspomnienia i wielkie marzenia. Efekt jest taki, że na trzecim poziomie rozgrywkowym klub sprzedaje ponad 16 tysięcy karnetów. Że kibice stoją przy nim, nawet mimo konieczności błąkania się po peryferiach niższych lig. Środa była w Łodzi dniem galowym, wydarzeniem, momentem, w którym znów – choć na 90 minut – wybuchnąć miała święta wojna. I rozgorzała, zapłonęła! Gdy Marcin Robak strzelał Legii gola z rzutu karnego przy stanie 0:2, na twarzach miejscowych kibiców malowała się wielka nadzieja. Gdy wyrównał Przemysław Kita (w rzeczywistości było to samobójcze trafienie Artura Jędrzejczyka – przyp. red.), euforia aż wylewała się ze stadionu. Kto zjawił się w środę na trybunach, ten sam poczuć mógł potężną tęsknotę za wielkim futbolem w tej części Łodzi.
Na boisku wystąpił silny skład. Nasi kibice oczekują tego, że występować będą najlepsi piłkarze. To pokazało również, że spotkania Pucharu Polski są coraz ważniejsze. W sumie każdy chce zagrać na Stadionie Narodowym. Mecze innych drużyn również pokazują, że zaczynają one traktować te rozgrywki coraz bardziej poważnie. (...) Byłem bardzo zbudowany atmosferą na trybunach. Przyznam szczerze, że tęsknię za takimi meczami. Chciałbym, żeby takich było w ekstraklasie więcej. Fajnie, że mogliśmy na tak zagrać bardzo dobry mecz na pięknym obiekcie i przy tak fantastycznej atmosferze.
► 107. mecz Widzewa w Pucharze Polski
► 40. mecz Widzewa w 1/16 finału PP
► 286. mecz Legii w Pucharze Polski
► 70. mecz Legii w 1/16 finału PP
► 30. kolejny mecz Legii w PP ze strzeloną minimum jedną bramką, ostatni mecz warszawian bez gola to rewanż finału z sezonu 2012/13 i porażka w stolicy ze Śląskiem 0:1
► 110. wyjazdowe zwycięstwo Legii w PP
► Pierwszy gol dla Legii był jej bramką nr 180 strzeloną w meczach 1/16 finału PP na wyjazdach
► Siódmy mecz tych drużyn w PP i siódma wygrana Legii, bilans: 0-0-7, bramki 5-15
► Trzeci gol dla Legii był bramką nr 130 straconą przez Widzew w PP
► Drugi gol dla Legii był bramką nr 40 straconą przez Widzew w meczach PP na własnym boisku
► Piętnasta porażka Widzewa w PP na własnym boisku
► Po tym spotkaniu Widzew ma ujemny bilans potyczek w 1/16 finału PP na własnym boisku: 4 awanse i 5 odpadnięć
► Pierwszy gol dla Widzewa był bramką nr 240 straconą przez Legię w PP
► Drugi gol dla Widzewa był bramką nr 50 straconą przez Legię w meczach 1/16 finału PP na wyjazdach