
To nie były zwykłe derby. Tym razem stawką starcia Warty z Lechem nie były tylko ligowe punkty i prymat w mieście. Lech już w przedostatniej kolejce mógł zapewnić sobie mistrzostwo Polski. Musiał jednak wygrać z miejscowym rywalem i liczyć na potknięcie Rakowa Częstochowa w wyjazdowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin (do czego ostatecznie doszło). Derbowa konfrontacja była również okazją do pożegnania zasłużonego piłkarza obu drużyn. Łukasz Trałka po 431 występach na najwyższym szczeblu rozgrywek rozegrał ostatnie kilkadziesiąt sekund w ekstraklasie. Kibice poznańskich drużyn mogli tylko żałować, że to wszystko miało miejsce w obecności zaledwie kilku tysięcy kibiców na stadionie… w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie mecze w roli gospodarza rozgrywali podopieczni Dawida Szulczka.
15
M. Kopczyński
11
M. Jakóbowski
1
A. Lis
22
K. Matuszewski
77
J. Papeau
8
N. Mäenpää
18
D. Szelągowski
36
M. Szeibe
28
A. Paulavets
Weszliśmy w to spotkanie całkiem nieźle, jeżeli chodzi o realizacje założeń taktycznych, jednak więcej dobrych momentów związanych z posiadaniem piłki było w drugiej połowie. Generalnie potrafiliśmy wiele rzeczy realizować. Oczywiście, koniec pierwszej połowy był trudny, ponieważ padła wtedy tzw. bramka do szatni. Generalnie w tym meczu nie pozwoliliśmy się zdominować, a z piłką przy nodze potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacje. Myślę, że liczba strzałów celnych Warty i Lecha była zbliżona. Jest uczucie niedosytu, bo mogliśmy z tego spotkania wyciągnąć więcej.
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że to jedno z najtrudniejszych naszych spotkań w tym sezonie. Biorąc pod uwagę otoczkę, jaka towarzyszyła nam przed tym meczem, ale także klasę Warty, która jest drużyną, która dzisiaj potwierdziła dobrą organizację gry. Były momenty, gdzie mieliśmy trudność. Po raz kolejny mogę pogratulować drużynie charakteru, super wrócili do tego meczu. Kluczowe było to, że zdołaliśmy strzelić dwa gole jeszcze przed przerwą. Bo to trochę zmusiło Wartę do trochę innej gry. Musieliśmy bardzo uważać, bo rywal nie rezygnował z sytuacji, które były groźne w naszym polu karnym.
Kiedy wchodzi się na murawę już w 1. minucie, symbolicznie zmieniając klubową, a nawet ligową legendę, która kończy karierę, stoi się przed naprawdę dużym wyzwaniem. Kopczyński sprostał jednak oczekiwaniom i kiedy sędzia wskazał na 11. metr, wziął na siebie odpowiedzialność otwierając wynik spotkania. Rezultat 0:1 z perspektywy Lecha był fatalny, ale goście szybko wzięli się do odrabiania strat. Już przed przerwą wyszli na prowadzenie, a gola „do szatni” na 1:2 strzelił kapitan. Trafienie Ishaka jak się okazało dało Kolejorzowi nie tylko trzy punkty, ale w konsekwencji (wobec porażki Rakowa w Lubinie) również mistrzostwo Polski.
Znowu nie zaczęliśmy zbyt dobrze tego meczu, nie ma dla nas wymówki. Przy rzucie karnym nie kontrowaliśmy przestrzeni i skąd ta piłka będzie nadchodzić. Ale dobrze zareagowaliśmy na stratę gola, ostatecznie zwyciężyliśmy i to jest najważniejsze. Dla nas niezwykle istotne było, żeby schodzić na przerwę przy pozytywnym wyniku. Dało nam to pewność siebie przed drugą połową meczu.
Wydaje mi się, że do drugiej straconej bramki mieliśmy sporo dobrych momentów, skoków pressingowych, kiedy Lech nie bardzo wiedział, co ma zrobić z piłką. Niestety, ten gol do szatni trochę pokrzyżował nam plany na drugą część spotkania. Po przerwie był moment chwilowego przestoju: najpierw Lech był przy piłce, później my przejęliśmy inicjatywę, a przeciwnik wycofał się nieco na swoją połowę. Szkoda drugiej straconej bramki, bo dobrze zaczęliśmy to spotkanie, a później ten gol faktycznie dał przewagę Lechowi, który poczuł się na boisku nieco swobodniej. Dobrym słowem podsumowującym to spotkanie jest niedosyt, który w nas pozostał, bo mogliśmy zrobić coś więcej, zdobyć chociażby jeden punkt.
Zaledwie kilka godzin po meczu w Grodzisku Wielkopolskim okazało się, że Raków przegrał w Lubinie z Zagłębiem 0:1. To oznaczało, że w Poznaniu piłkarze i kibice Lecha mogli rozpocząć świętowanie mistrzostwa Polski.
Na wracających z Grodziska Wielkopolskiego podopiecznych Macieja Skorży pod stadionem przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu czekały tłumy kibiców.
► We wszystkich 14 meczach tych drużyn w ekstraklasie Lech strzelał albo 1 albo 2 gole – w 4 jednego i w 10 dwa
► Tylko w jednym meczu tych drużyn w ekstraklasie Warta strzeliła więcej niż 2 gole – w wygranym 4:2 na własnym boisku w roku 1950
► Warta wygrała tylko jeden mecz w ekstraklasie z Lechem w roli gospodarza – 4:2 w roku 1950
► Warta wygrała dokładnie 1/7 wszystkich meczów z Lechem w ekstraklasie (2/14)
► Równo 1/3 porażek z Lechem w ekstraklasie Warta zanotowała będąc gospodarzem (3/9)
► W meczach tych drużyn z Wartą w roli gospodarza padło tyle samo goli ile Lech strzelił temu rywalowi we wszystkich meczach w ekstraklasie – 24
► Wszystkie 3 remisy tych rywali w ekstraklasie padły w meczach z Wartą w roli gospodarza
► Po tej kolejce Lech notował najdłuższą serię kolejnych zwycięstw – 5
► Po tej kolejce Lech notował najdłuższą serię kolejnych meczów bez porażki – 9
► Po tej kolejce Lech wraz z Piastem notował najdłuższą serię kolejnych meczów ze zdobytą bramką – 9
► Po tej kolejce Lech notował najdłuższą serię kolejnych zwycięstw na wyjeździe (4)
► Po tej kolejce Lech wraz z Legią notował najdłuższą serię kolejnych meczów ze zdobytą bramką na wyjeździe – 6
► Lech pobił swój klubowy rekord liczby zwycięstw (21) w jednym sezonie ekstraklasy
► W ostatnich 6 meczach tych drużyn w ekstraklasie nie padł remis
► Lech w meczach z Wartą w ekstraklasie wygrywał 3 razy więcej niż remisował (9/3)
► Warta w starciach z Lechem w ekstraklasie zdobywała średnio dokładnie 1 bramkę na mecz (14/14)
► Warta w ekstraklasowych meczach z Lechem w roli gospodarza remisowała i przegrywała tyle samo razy – po 3
► Warta w ekstraklasowych meczach z Lechem w roli gospodarza remisowała 3 razy więcej niż wygrywała (3/1)
► Warta w ekstraklasowych meczach z Lechem w roli gospodarza przegrywała 3 razy więcej niż wygrywała (3/1)
► Warta wygrała dokładnie 1/7 wszystkich meczów z Lechem w ekstraklasie w roli gospodarza (1/7)
► Po tej kolejce Lech zapewnił sobie tytuł mistrza Polski