Nie tego spodziewali się polscy piłkarze, nie tego spodziewali się kibice, a chyba nie tego spodziewali się również Walijczycy. Pewni awans z pierwszego miejsca w grupie do ćwierćfinału ME U17 biało-czerwoni wysoko ulegli rywalom, którzy wcześniej nie strzelili nawet gola. Rezultat nie odzwierciedla przebiegu spotkania, bo przez jego większość to zawodnicy trenera Marcina Włodarskiego przeważali. Przed przerwą oddali pięć strzałów, z czego trzy były celne, a rywale tylko raz kopnęli w kierunku bramki Axela Holewińskiego, ale polski bramkarz nie musiał interweniować. Choć selekcjoner dokonał dziewięciu zmian w składzie względem poprzedniego meczu, to Polacy zdawali się kontrolować spotkanie. Brakowało im jednak skuteczności, za co w końcówce zostali skarceni. Ostatecznie jednak, porażka ta nie pociągnęła za sobą większych konsekwencji.

Choć już przed rozpoczęciem spotkania wiadomo było, że Polacy zakończą fazę grupową na pierwszym miejscu, a Walijczycy – na ostatnim, to nie był to mecz bez znaczenia. Mistrzostwa Europy na Węgrzech są zarazem eliminacjami mistrzostw świata U17, które odbędą się w listopadzie 2023 r. Ze Starego Kontynentu na turniej pojedzie pięć drużyn. Będą cztery czołowe ekipy Euro rozgrywanego na Węgrzech, a w barażu o ostatnią przepustkę na mundial zagrają dwaj najlepsi ćwierćfinaliści. Gdyby więc biało-czerwoni odpadli w kolejnej rundzie, a wraz z nimi co najmniej dwaj inni zwycięzcy grup, to nie zagraliby w barażu, bo pozostałe drużyny, które triumfowały w swoich grupach, zdobyły więcej punktów. W skrajnie niekorzystnym scenariuszu porażka z Walią mogła więc drogo kosztować Polaków i pozbawić ich szans na udział w mistrzostwach świata.