
Po wyeliminowaniu pierwszoligowego Widzewa, tym razem piłkarzy Śląska czekało teoretycznie łatwiejsze zadanie. Na drodze podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego w 1/8 finału stanęła bowiem drugoligowa (3. poziom rozgrywkowy) Stal. Zespół z Wrocławia był murowanym faworytem jednak tylko na papierze. Świadczył o tym fakt, że z marzeniami o wywalczeniu Pucharu Polski w Stalowej Woli, w poprzedniej rundzie pożegnała się również ekstraklasowa Lechia Gdańsk. Zespół z Podkarpacia znów miał apetyt na sprawienie sensacji i długimi fragmentami toczył wyrównaną walkę z wyżej notowanym rywalem. Ostatecznie w końcówce gościom udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale kibice na trybunach mogli być zadowoleni zarówno z postawy swoich ulubieńców, jak również z poziomu samego spotkania.
12
D. Wołoszyn
4
K. Wrona
7
M. Kantor
13
K. Samołyk
16
D. Kałat
18
T. Płonka
19
P. Kloc
Kto wie jak potoczyłyby się losy drugoligowca, gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie Marcina Kowalskiego. Obrońca Stali został dwukrotnie ukarany żółtą kartką przez sędziego Marcina Szczerbowicza i osłabił swój zespół w kluczowym fragmencie spotkania.
Gratuluję awansu drużynie Śląska. Swoim chłopakom dziękuję za ten mecz. Włożyli bardzo dużo zdrowia w to spotkanie. Jeśli chodzi o karnego czy spalonego, to trudno powiedzieć. Z mojej perspektywy za dużo widać nie było. Spodziewaliśmy się, że Śląsk będzie prowadził grę. Nastawiliśmy się na kontrę. Cieszy to, że po przegranym meczu w lidze, w którym popełniliśmy dużo błędów, teraz ich tak wielu nie było. Śląsk długo nie mógł strzelić nam bramki i to jest pocieszające.
Najważniejszą rzeczą w pucharze jest przejść do kolejnej rundy. Spełniliśmy ten warunek. Jestem bardzo zadowolony, że zespół zagrał konsekwentnie i myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Wpuszczając Juanito wiedziałem, że strzeli bramkę głową. Mecz mógł się jednak różnie potoczyć. Wiedzieliśmy, że Stal jest groźna z kontry i przy stałych fragmentach gry. Do końca trzeba było więc uważać. Umieliśmy w końcówce przetrzymać piłkę na połowie przeciwnika i utrzymaliśmy wynik.
Goście z Wrocławia nie spodziewali się, że gospodarze postawią aż tak twarde warunki. Śląsk przeważał, ale Stal przez większość spotkania umiejętnie się broniła. Na zdjęciu kapitan gości Flávio Paixão powstrzymywany przez Marcina Kowalskiego.
Łatwo w Stalowej Woli na pewno nie było. Puchar rządzi się swoimi prawami. Pokazaliśmy jednak kawał dobrej piłki i byliśmy zdecydowanie lepsi. Podeszliśmy z respektem do przeciwnika. Chcieliśmy zwyciężyć w tym pojedynku. (...) Lechia już tu przyjechała i przegrała więc musieliśmy być skoncentrowani, aby nie popełnić podobnego błędu. Jesteśmy obecnie w bardzo dobrej dyspozycji. Teraz już musimy się skupić na kolejnym przeciwniku w lidze. Chcemy podtrzymać naszą dobrą serię.
Jeżeli występując na niższych poziomach rozgrywkowych można zapracować na miano klubowej legendy, to taką dla Stali był z pewnością Wietecha. Charyzmatyczny bramkarz reprezentował klub ze Stalowej Woli od 1995 roku (z krótką przerwą na pobyt w Pogoni Staszów i dłuższą w Stali Rzeszów). W sumie w klubie z Podkarpacia spędził w całej karierze… 16 sezonów! W starciu ze Śląskiem skutecznie dyrygował defensywą gospodarzy i kilkukrotnie ratował zespół z poważnych opresji (w tym broniąc rzut karny wykonywany przez Sebastiana Milę). I mimo, że w końcówce dał się ostatecznie pokonać, bez wahania należało go uznać za najlepszego piłkarza tego spotkania.
Jeśli ktoś w szatni Śląska mógł przestrzegać kolegów przed zagrożeniem ze strony skazywanej na pożarcie Stali, to był to z pewnością Mila. Pochodzący z Wybrzeża zawodnik przez całą karierę demonstrował przywiązanie do Lechii (m.in. zakładając na rękę opaskę z herbem klubu z Trójmiasta). Dlatego porażka gdańszczan w Stalowej Woli w poprzedniej rundzie Pucharu Polski, musiała mieć dla niego wymiar osobisty. Pomocnik próbował niepokoić Tomasza Wietechę, ale jego uderzenia nie zaskoczyły bramkarza rywali. Najlepszą okazję Mila zmarnował niespełna kwadrans przed końcem, kiedy dał się powstrzymać po strzale z rzutu karnego. Na jego usprawiedliwienie działa jedynie fakt, że z powodu zamieszania z ustawionym zbyt blisko bramki fotoreporterem, długo oczekiwał na wykonanie jedenastki.
► Czwarty mecz tych drużyn w Pucharze Polski i trzecia porażka Stali
► 88. mecz Stali w PP
► Ósmy mecz Stali w PP na własnym boisku (3/4 z nich to porażki)
► 122. mecz Śląska w PP
► W każdym meczu tych drużyn w PP Stal traciła minimum jedną bramkę
► 10. mecz Stali w 1/8 finału PP i czwarta kolejna porażka na tym szczeblu rozgrywek
► Siódme kolejne, wyjazdowe zwycięstwo Śląska w PP
► Trzeci kolejny, wyjazdowy mecz Śląska w 1/8 finału ze strzeloną dokładnie jedną bramką
► Pierwsza porażka Stali po serii 4 kolejnych zwycięstw w PP
► Pierwszy mecz Stali bez strzelonej bramki w PP po serii 8 kolejnych ze strzelonym golem