„Jeśli opanujemy nerwy, wygramy!” – krzyczały do siebie polskie piłkarki w końcówce spotkania. Był wówczas jeszcze remis 1:1 i zdawało się, że za chwilę faktycznie uda im się przełamać fatalną passę po porażkach z Belgią (0:4) i Irlandią (1:2). Zwłaszcza że okazji do strzelenia gola nie brakowało. Niestety, w samej końcówce nadziały się na kontrę i to Węgierki cieszyły się ze zwycięstwa. Przegrana smuci tym bardziej, że zespół znad Balatonu nie należy nawet do europejskich średniaków: w rankingu FIFA zajmuje dopiero 43. lokatę, a więc jest notowany o trzynaście pozycji niżej od biało-czerwonych. Po tym meczu było już wiadomo, że zespół Niny Patalon nie zaliczy towarzyskiego turnieju Pinatar Cup do udanych. Na koniec Polki czekała konfrontacja ze Słowacją o siódme, czyli przedostatnie, miejsce w zawodach.
17
Z. Buszewska
23
A. Achcińska
16
D. Grabowska
11
E. Kamczyk
Reprezentacja Polski przed meczem z Węgrami w La Mandze. Stoją od lewej: Gabriela Grzywińska, Joanna Wróblewska, Małgorzata Mesjasz, Nikola Karczewska, Paulina Dudek, Katarzyna Kiedrzynek. W dolnym rzędzie: Anna Zapała, Martyna Wiankowska, Weronika Zawistowska, Natalia Padilla-Bidas, Nikol Kaletka.
W porównaniu do pierwszego meczu z Irlandią selekcjonerka Nina Patalon dokonała pięciu zmian w podstawowym składzie. Do bramki po dziesięciu miesiącach nieobecności spowodowanej poważną kontuzją wróciła Katarzyna Kiedrzynek, a szansę gry od pierwszych minut otrzymały także Anna Zapała, Joanna Wróblewska, Nikol Kaletka i Natalia Padilla-Bidas.
Na przerwę Polki mogły schodzić prowadząc, gdyby Natalia Padilla-Bidas pokonała bramkarkę w pojedynku sam na sam. Tak się jednak nie stało. W drugiej części polski zespół wypracował trzy stuprocentowe okazje. Dwa razy lepsza w sytuacji jeden na jeden z Zawistowską okazała się węgierska bramkarka, a w 85. minucie Ewelina Kamczyk spudłowała z pięciu metrów.
Gdy wydawać się już mogło, że czekać nas będzie konkurs rzutów karnych, który zadecyduje o tym, kto będzie lepszy w tej potyczce, w doliczonym czasie gry piłka trafiła pod nogi nieupilnowanej Fanni Vágó, a doświadczona Węgierka wyszła zwycięsko z pojedynku z Katarzyną Kiedrzynek, posyłając piłkę do siatki między jej nogami.
„Polki świetnie zareagowały na stratę gola. Już cztery minuty później doprowadziły do remisu, gdy po odbiorze Nikol Kaletki doskonałym zagraniem na lewe skrzydło popisała się Nikola Karczewska, a akcję wykończyła Weronika Zawistowska. (...) Skrzydłowa FC Koeln w 62. minucie uderzyła mocno nad poprzeczką, a kilka minut później powinna dać biało-czerwonym prowadzenie, ale po świetnym prostopadłym podaniu uderzyła prosto w węgierską bramkarkę. Zawistowska stanęła przed znakomitą okazją jeszcze w 77. minucie, jednak doskonałą interwencją popisała się Barbara Bíró” – tak kluczowe sytuacje meczu opisała redakcja laczynaspilka.pl. Niestety, tego dnia zadziałała stara piłkarska zasada, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Rywalki miały mniej okazji na gola, ale umiały zrobić z nich użytek.
„Mecz nie zaczął się po naszej myśli. Po kwadransie gry Węgierki wyszły na prowadzenie po strzale Henrietty Csiszár. Błąd w tej sytuacji popełniła niestety Katarzyna Kiedrzynek. Bramkarka VfL Wolfsburg, która ma za sobą długą przerwę, próbowała złapać piłkę, a ta uciekła jej z rąk i wpadła do siatki” – relacjonował Mateusz Miga z portalu sport.tvp.pl. 28-letnia pomocniczka Interu Mediolan to jedna z najbardziej doświadczonych zawodniczek w węgierskiej kadrze. Na koncie ma już ponad 90. występów w reprezentacji i 14 bramek, a za sobą m.in. grę w Bundeslidze w barwach FC Lübars i Bayeru Leverkusen. Wcześniej przeciwko Polkom grała dwukrotnie: w marcu 2014 roku świętowała efektowne zwycięstwo 4:1, ale jedenaście miesięcy później zaznała goryczy bolesnej porażki 2:7. Rewanż więc jej się udał.