Do trzech razy sztuka. W trzecim sprawdzianie przed mistrzostwami Europy reprezentacja Polski do lat 21 wreszcie odniosła zwycięstwo. Pierwszy test w listopadzie 2024 roku – w Hiszpanii – zakończył się porażką z Islandią (1:2). Na kolejny młodzieżówka musiała poczekać do drugiej połowy marca 2025 r. Na zgrupowaniu w Turcji zmierzyli się z Danią (3:3), a pięć dni później – z Ukrainą. Ostatni test przed czerwcowym Euro 2025 zakończył się po myśli biało-czerwonych, choć wygraną zapewnili sobie dopiero w 89. minucie (gol Filipa Szymczaka). Ale wcześniej dwukrotnie musieli odrabiać straty (dwie bramki dla Ukraińców zdobył Bohdan Wjunnyk, napastnik Lechii Gdańsk). „Możemy być zadowoleni. Rozegraliśmy dwa mecze z drużynami, które są na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Nie przegraliśmy spotkania, mamy zwycięstwo i remis, a z Danią też byliśmy blisko wygranej. Jesteśmy zadowoleni i oby tak dalej" – podsumował zgrupowanie selekcjoner Adam Majewski.
14
A. Pyrka
4
M. Matysik
15
B. Smolarczyk
13
C. Polak
10
K. Kozłowski
6
M. Łęgowski
23
M. Kowalczyk
17
M. Fornalczyk
9
F. Szymczak
Zgodnie z zapowiedzią z początku zgrupowania selekcjoner Adam Majewski „zamieszał” składem w porównaniu do spotkania z Danią (3:3). A w zasadzie całkowicie zmienił podstawową jedenastkę. Tym razem mecz rozpoczęli piłkarze z pola, którzy pięć dni temu weszli do gry z ławki rezerwowych. Przez całe spotkanie bronił też Kacper Trelowski, który z Danią nie wystąpił (po 45 minut zaliczyli wtedy Kacper Tobiasz i Jakub Mądrzyk). To był niezły mecz w wykonaniu bramkarza Rakowa Częstochowa, który tym samym zbliżył się do wyjazdu na mistrzostwa Europy, mimo że poprzedni (i jedyny) występ w kadrze do lat 21 zaliczył 27 września 2022 roku przeciwko Łotwie, jeszcze za kadencji Michała Probierza.
Reprezentacja Polski do lat 21 przed meczem z Ukrainą. W górnym rzędzie od lewej: Kacper Trelowski, Bartłomiej Smolarczyk, Tomasz Pieńko, Szymon Włodarczyk, Patryk Peda, Jakub Kałuziński (kapitan). W dolnym rzędzie od lewej: Michał Rakoczy, Antoni Kozubal, Kajetan Szmyt, Ariel Mosór, Mateusz Kowalczyk.
Fajnie, że zagraliśmy do końca, bo to pokazaliśmy już w meczach eliminacyjnych i to charakteryzuje tę drużynę. Myślę, że to był bardzo dobry mecz towarzyski, bardzo dobry rywal, o czym wiedzieliśmy przed spotkaniem. Początek spotkania należał do Ukrainy, nad tym musimy najbardziej pracować. Nad charakterem może nie, natomiast nad koncentracją, bo znowu pierwsza bramka padła po nieporozumieniu i przegrywaliśmy 0:1. Natomiast w drugiej połowie to my wykorzystaliśmy błędy zespołu ukraińskiego i w ten sposób strzeliliśmy trzy gole. Cieszymy się, bo gra się po to, żeby wygrywać. Tym bardziej, że to był ostatni nasz sparing czy mecz towarzyski przed mistrzostwami Europy. Mamy materiał poglądowy, tak naprawdę nasza grupa selekcyjna w kontekście turnieju skróci się teraz do około 30 piłkarzy, których będziemy obserwować w meczach ligowych, w tym meczach klubów zagranicznych. I oczywiście, oby tylko nie było kontuzji.
Działo się sporo. Młodzieżowa piłka ma to do siebie, że w obronie zdarzają się błędy i nie inaczej było tym razem. Zwycięskiego gola strzelił w 89. minucie Filip Szymczak. Napastnik wypożyczony z Lecha Poznań do GKS-u Katowice wykorzystał nieporozumienie między ukraińskim bramkarzem i obrońcą i trafił do pustej bramki. (…) Wszystkie gole dla Polski padły po fatalnych błędach drużyny ukraińskiej. Pierwszy Szymona Włodarczyka wynikał z prostej straty przed polem karnym, drugi wynikał z faktu, że poślizgnął się Wołodymyr Saluk i Mariusz Fornalczyk nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem (swoją drogą oddał kapitalny strzał pod poprzeczkę). No a trzeci to już kumulacja nieszczęść po stronie Ukrainy.
Spadła dzisiaj piłeczka fajnie. Cieszę się bardzo, bo druga połowa była zdecydowanie lepsza niż pierwsza. Mocno ruszyliśmy na Ukraińców, szybko zdobyliśmy bramkę i mieliśmy potem inicjatywę. Zrobił się fajny, otwarty mecz. Cieszę się bardzo z bramki i ze zwycięstwa. Myślę, że ten sprawdzian był naprawdę cenny i bardzo potrzebny przed Euro. Uważam, że jesteśmy naprawdę przygotowani. Już nie możemy się doczekać do tego turnieju, jeszcze dwa miesiące trzeba poczekać, ale wygląda to bardzo dobrze po tych dwóch meczach. Wiadomo, trzeba to cały czas trzymać, trzeba być skoncentrowanym i pokazać to teraz w meczach grupowych.
Jeśli o Kamilu Grosickim mówi się „Turbo Grosik”, to Fornalczyka z powodzeniem można nazwać „Turbo Fornalem”. Będący w wysokiej formie pomocnik Korony Kielce był motorem napędowym polskiej ofensywy. Ukraińscy obrońcy mieli sporo problemów z upilnowaniem niezwykle szybkiego skrzydłowego. To właśnie Fornalczyk wypracował drugiego gola, wykorzystując kiks Wołodymyra Saluka (pierwszy z dwóch błędów ukraińskiego obrońcy) i w efektowny sposób posyłając piłkę do siatki. Niedługo potem Polak bliski był zdobycia kolejnej bramki, ale trafił w spojenie słupka z poprzeczką. W innej akcji przeprowadził rajd lewą stroną, ale okazję zmarnował Kacper Kozłowski.
Zdecydowanie jeden z najlepszych piłkarzy w zespole ukraińskim. O ile jego bardzo dobra postawa w tym meczu nie mogła cieszyć kibiców biało-czerwonych, o tyle uradowała sympatyków Lechii Gdańsk, której barwy przywdziewał na co dzień. Do towarzyskiego spotkania Polski z Ukrainą napastnik gdańszczan strzelił cztery gole w PKO BP Ekstraklasie. Jednak w lidze ani razu nie pokonał Kacpra Trelowskiego. Ta sztuka udała się mu dopiero w meczu młodzieżówek. Bohdan Wjunnyk zaliczył dwa trafienia – w 19. i 67. minucie. W obu przypadkach dawały one prowadzenie Ukrainie. Gracz Lechii miał jeszcze okazję na trzeciego gola, ale Trelowski w porę wyszedł z bramki.
Do przerwy Ukraina mogła prowadzić wyżej niż 1:0, ale druga połowa była pokazem charakteru naszej kadry U21. Mimo błędów młodzieżowcy zdołali odwrócić losy meczu, a rajdy i gol Mariusza Fornalczyka przyćmiły i rywali, i większość kolegów z drużyny.
Po porażce z Islandią oraz remisie z Danią biało-czerwoni zmierzyli się w sparingu z drużyną Ukrainy i w końcu zanotowali upragnione zwycięstwo triumfując 3:2 po tym, jak to rywale dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Można powiedzieć, że test z pięcioma golami został zdany na piątkę, bo Orły walczyły o triumf do końca.