Drugi mecz i od razu... półfinał. Formuła turnieju o Puchar Syrenki sprawiała, że już po pierwszej wygranej biało-czerwoni stanęli przed szansą awansu do decydującej rozgrywki. Czekało ich jednak trudne zadanie. Po wymagającym starciu z Gruzją i zapewnieniu sobie zwycięstwa w 90. minucie, tym razem podopieczni Marcina Dorny mierzyli się z bardzo silną Szwajcarią. Wystarczy wspomnieć, że ostatni raz ta drużyna przegrała oficjalny mecz w kwietniu 2018 roku (jeszcze w kategorii do lat 15). Tym bardziej selekcjonera i zgromadzonych na stadionie w Sulejówku kibiców, ucieszyć musiał przebieg meczu, w którym Polacy okazali się wyraźnie lepsi od rywali.

ZAMIANA RÓL

W rywalizacji o miejsce w ataku przed eliminacjami mistrzostw Europy Buksa i Włodarczyk zostali potraktowani przez selekcjonera sprawiedliwie. W meczu z Gruzją mecz w wyjściowej jedenastce rozpoczął ten pierwszy. To jednak drugi, mimo że wszedł na boisko niespełna pół godziny przed końcem, przesądził o losach spotkania. Dlatego dwa dni później w starciu ze Szwajcarią w pierwszym składzie znalazł się napastnik Legii i... znów nie zawiódł. Strzelił dwa gole i przede wszystkim wytrzymał próbę nerwów, gdy tuż przed przerwą, przy stanie 0:1 podszedł do jedenastki. Wychowanek krakowskiej Wisły z kolei zameldował się na murawie w drugiej połowie i niczym szczególnym się nie wyróżnił.