Gdyby ktoś tego dnia chciał zagrać w totka, wynik meczu mógł typować z dużym prawdopodobieństwem. Skoro bowiem data jego rozegrania była złożona z samych dwójek i zer, więc i rezultatu należało się spodziewać z zerem i dwójką. Tylko w jakiej kolejności? Niestety, dla nas niekorzystnej. Biało-czerwone w swoim ostatnim starciu podczas towarzyskiego Pinatar Cup przegrały ze Słowaczkami i zajęły w zawodach ósme miejsce. Gorszej drużyny w tym turnieju nie było. Seria sprawdzianów na boisku w La Mandze nie napawała optymizmem przed czekającymi Polki w kwietniu występami w eliminacjach mistrzostw świata 2023. Trzy mecze i trzy porażki, bilans bramek 2-6. Nadzieja jednak też umiera ostatnia...
17
Z. Buszewska
11
E. Kamczyk
3
G. Grzywińska
21
J. Wróblewska
9
K. Gec
Reprezentacja Polski przed meczem ze Słowacją w La Mandze. Stoją od lewej: Klaudia Lefeld, Nikola Karczewska, Małgorzata Mesjasz, Katarzyna Konat, Adriana Achcińska, Katarzyna Kiedrzynek. W dolnym rzędzie: Anna Zapała, Martyna Wiankowska, Weronika Zawistowska, Dominika Grabowska, Natalia Padilla-Bidas.
Selekcjonerka, jak na towarzyskie mecze przystało, znów zamieszała składem. W stosunku do poprzedniego spotkania z Węgrami wprowadziła cztery zmiany w wyjściowej jedenastce. Wskoczyły do niej Katarzyna Konat, Adriana Achcińska, Dominika Grabowska i Klaudia Lefeld. Dla tej ostatniej – pomocniczki Górnika Łęczna – był to trzeci, ale pierwszy po długiej przerwie, występ w narodowych barwach. W drużynie rywalek od pierwszych minut wystąpiły trzy piłkarki znane z polskich boisk: Patrícia Fischerová i Andrea Horváthová z Czarnych Sosnowiec oraz Patrícia Hmírová, była piłkarka m.in. Czarnych oraz Górnika Łęczna.
Czyste konto Polki utrzymywały do 55. minuty. Wówczas mniej więcej 40 metrów od naszej bramki piłkę na rzecz Márii Mikolajovej straciła Gabriela Grzywińska. Słowaczka minęła Katarzynę Konat i z okolic pola karnego oddała precyzyjny strzał przy słupku obok bezradnej Katarzyny Kiedrzynek. Złudzeń nie było po 83 minutach gry. Martina Šurnovská posłała sprytne podanie w pole karne do Steli Semanovej, która wykorzystała spóźnienie do piłki Konat i pewnie uderzyła obok próbującej ratować sytuację Kiedrzynek. Biało-czerwone skończyły Pinatar Cup z fatalnym bilansem trzech porażek i tylko dwoma strzelonymi golami. Podopieczne Niny Patalon czeka dużo pracy przed ostatnim etapem walki o awans na mistrzostwa świata.
„Będziemy chciały się chociaż w jakiejś części zrehabilitować za porażki w dwóch pierwszych meczach i zakończyć występ wygraną. Mimo że to jest turniej towarzyski, to reprezentujemy Polskę i każde spotkanie jest ważne, w każdym gramy o zwycięstwo” – zapewniała przed meczem w rozmowie z Hanną Urbaniak z laczynaspilka.pl. Wspomniała przy okazji swoje poprzednie starcie ze Słowaczkami: „Przegrałyśmy 0:1, ale stworzyłyśmy wtedy wiele okazji do zdobycia bramki. Sama nie wykorzystałam jednej dobrej sytuacji. Uderzyłam płasko obok słupka po podaniu ze środka pola”. Niestety, zawodniczka Czarnych Sosnowiec i tym razem nie zdołała trafić do siatki, a miała szczególną motywację, bo w drużynie rywalek były jej dwie koleżanki z klubu: Patrícia Fischerová i Andrea Horváthová. Po ostatnim gwizdku to one jednak cieszyły się z triumfu.
„Pochodzę z małego miasteczka i żaden inny sport nie był tam popularny, grało się tylko w piłkę. Mój dziadek był trenerem, tata grał w piłkę i jako że nie miał syna, tylko dwie córki, więc zawsze mnie zabierał na mecze. Spodobało mi się i chciałam sama grać” – tak o początkach swojej kariery mówiła w wywiadzie dla portalu kobiecyfutbol.pl. A ta była niemal od początku związana z Polską. Fischerová zdecydowała się na zagraniczny transfer zaraz po maturze, podpisując kontrakt z 1.FC Katowice. Potem broniła barw Zagłębia Lubin, a od 2015 roku jest zawodniczką Czarnych Sosnowiec. W naszym kraju nie tylko grała w piłkę, ale też pilnie się uczyła – jest absolwentką katowickiej AWF, a niedawno otworzyła przewód doktorski. Chodziły też słuchy, że jej przodkiem był znany producent nart Josef Fischer. „Chwaliłam się tym, gdy byłam dzieckiem. Nie znałam tej marki, więc zapytałam się taty, czy to jakaś rodzina. Zaczął się śmiać i powiedział, że mogę tak mówić” – żartowała po latach.