Jeśli ktokolwiek czuł niedosyt po skromnej wygranej z Łotwą na inaugurację zmagań w Pucharze Syrenki, po meczu z Norwegią mógł być usatysfakcjonowany. Reprezentacja Polski do lat 17 nie tylko poradziła sobie z rówieśnikami ze Skandynawii, ale również zrobiła to w efektownym stylu. W Pruszkowie podopiecznym Roberta Wójcika nie przeszkodziła nawet ulewna pogoda i mimo niesprzyjających warunków udowodnili, że wyciągnęli wnioski z poprzedniego spotkania. W nagrodę dwa dni później czekał ich mecz finałowy ze Szwecją, w którym mieli bronić trofeum, wywalczonego przez starszych kolegów z rocznika 1997.
13
O. Martynek
8
M. Ostaszewski
9
M. Listkowski
11
K. Wojtkowski
* mecz rozgrywany w wymiarze 2 x 40 minut.
Reprezentacje Polski i Norwegii do lat 17 przed meczem w Pruszkowie. W zespole biało-czerwonych od lewej: Krystian Bielik, Kamil Jóźwiak, Mateusz Hołownia, Hubert Adamczyk, Przemysław Mystkowski, Paweł Kaczmarczyk, Jan Andrzejewski, Adam Chrzanowski, Dominik Prusaczyk, Bartłomiej Żynel, Ernest Dzięcioł (kapitan).
Pozwoliliśmy im na bardzo niewiele. Mieliśmy znacznie więcej argumentów czysto piłkarskich. Rywale próbowali stwarzać zagrożenie skrzydłami, ale nasza drużyna była dzisiaj wyjątkowo dobrze dysponowana, szczególnie w ofensywie. Co rusz nękaliśmy Norwegów bardzo przemyślanymi akcjami, przez co przeciwnicy szybciej się męczyli i opadali z sił. Jestem bardzo zadowolony z gry mojego zespołu. Przed spotkaniem przeanalizowaliśmy starcie z Łotwą, w którym zagraliśmy dobre 20 minut, a później przytrafiały nam się długie przestoje w grze. Dzisiaj pokazaliśmy pełne zaangażowanie, ambicję i odpowiedzialność za piłkę. Byłem przekonany, że moja drużyna potrafi stwarzać sytuacje podbramkowe i dzisiaj to udowodniła. Przed nami ostatni mecz – finał ze Szwecją. Zrobimy wszystko, żeby Puchar Syrenki podniósł w Sulejówku nasz kapitan.
W starciu z Wikingami biało-czerwonym nie brakowało powodów do radości.
Zawsze gram ze starszymi, zawsze byli ode mnie silniejsi (tak jak Norwegowie w meczu w Pruszkowie – przyp. red.). Przyzwyczaiłem się do tego, nie przywiązuję do tego wagi.
W pierwszym meczu pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra, a druga słabsza. Postawiliśmy sobie cel, żeby nie tylko wygrać, ale wygrać wysoko. Po tym się poznaje dobre zespoły jak wygrywają i w jakim stylu. Udało nam się to zrealizować i jesteśmy zadowoleni. Pocieszymy się, trochę wypoczniemy, zrelaksujemy się i już jutro „zaczynamy” nowy mecz, będziemy się przygotowywali. (...) Każdy pracuje nad jakimiś elementami. Wiadomo, że stoper musi grać dobrze piłkę przekątną. Na treningach staram się to doskonalić.
W wyjściowym składzie biało-czerwonych rolę najbardziej wysuniętego zawodnika pełnił Mystkowski. W Jagiellonii zawodnik występował najczęściej w drugiej linii, ale selekcjoner Robert Wójcik widział go właśnie na „dziewiątce”. W meczu z Norwegią ta koncepcja się sprawdziła, bo urodzony w Białymstoku piłkarz podwyższył na 2:0. Niewiele ponad 20 minut przed końcem na murawie zastąpił go Listkowski, który od początku przejawiał ogromną ochotę do oddawania strzałów. Najpierw trafił w poprzeczkę, później popisał się efektowną, choć niecelną przewrotką. W końcu za trzecim razem trafił do siatki po świetnym dograniu Kamila Wojtkowskiego.