Zimny prysznic przed przerwą. Po zremisowanym, wrześniowym meczu z Niemcami, tym razem reprezentacja Polski do lat 19 podejmowała w Kołobrzegu Danię i odebrała od rywali srogą lekcję futbolu. Przede wszystkim w pierwszej połowie to goście całkowicie dyktowali warunki gry na murawie. Korekty w składzie sprawiły, że po zmianie stron biało-czerwoni zdołali zdobyć bramkę honorową. Niezależnie od wyniku, zgodnie z ustaleniami, po zakończeniu spotkania rozegrano konkurs rzutów karnych. W nim również lepsi okazali się Duńczycy, wygrywając 5:4. Cztery dni później w Świnoujściu miało dojść do kolejnego starcia obu drużyn, ale po wykryciu przypadków koronawirusa w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski, goście zrezygnowali z rozegrania spotkania.
22
G. Kobylak
5
P. Peda
13
J. Iskra
16
A. Ratajczyk
8
D. Dudziński
14
B. Zynek
9
D. Kocyła
Reprezentacja Polski do lat 19 przed meczem z Danią. Od lewej: Michał Rakoczy (kapitan), Bartosz Neugebauer, Oskar Krzyżak, Aleksander Buksa, Daniel Szelągowski, Arkadiusz Pyrka, Jakub Kałuziński, Jan Biegański, Łukasz Bejger, Jakub Niewiadomski, Filip Marchwiński.
Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Straciliśmy gole po indywidualnych błędach. Na początku zbyt często podawaliśmy piłkę do tyłu. Nie szukaliśmy możliwości rozegrania za linię obrony rywala czy w środku boiska. Nasza gra była statyczna, a do tego poddaliśmy się stylowi, który chcieli narzucić nam Duńczycy. Już w połowie pierwszej części pojawiły się pierwsze pozytywne symptomy. Przeprowadziliśmy świetną akcję i szkoda, że nie zakończyła się golem. Powinniśmy wtedy przejąć inicjatywę, a straciliśmy trzecią bramkę, po której z zespołu zeszło w powietrze.
Ten mecz dał nam dużo odpowiedzi, w jakim kierunku powinniśmy iść w budowaniu tej reprezentacji. Zrobimy analizę grupową i indywidualną, które przedstawimy zespołowi. Wyciągniemy wnioski.
Jeden zagrał przed, drugi po przerwie. O występie Buksy można powiedzieć tyle, że miał miejsce. Napastnik Wisły Kraków był zupełnie niewidoczny, ale także trzeba zauważyć, że nie otrzymywał podań od kolegów z zespołu. Lepiej na jego tle wypadł Kocyła. Po pierwsze strzelił gola, przytomnie dobijając uderzenie Michała Rakoczego. Po drugie zaś zawodnik Wisły Płock ze swojej roli wywiązał się w rozgrywanej po meczu serii jedenastek, kiedy bez problemu pokonał Jonathana Risbjerga Ægidiusa.