Efektowne zwycięstwo odnieśli polscy juniorzy na zakończenie turnieju towarzyskiego w La Mandze. Biało-czerwoni pewnie pokonali faworyzowanych Chorwatów 4:0. Wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się w pierwszej połowie. Trener Marcin Dorna wystawił najsilniejszą możliwą jedenastkę. Na szpicy znów brylował Szymon Włodarczyk, który zdobył dwie bramki (mógł mieć na koncie trzy trafienia, ale w drugiej odsłonie nie wykorzystał rzutu karnego) i były to jego gole numer 3 i 4 w całym turnieju. Świetny początek roku w wykonaniu piłkarzy Marcina Dorny dobrze wróżył przed zbliżającymi się eliminacjami mistrzostw Europy drużyn do lat 17. Niestety szyki pokrzyżowała wszystkim pandemia koronawirusa. Mecz z Chorwacją był ostatnim spotkaniem biało-czerwonych nie tylko na turnieju w La Mandze, ale również w 2020 roku.
1
J. Ojrzyński
3
J. Malec
23
P. Chrupałła
16
M. Misztal
7
P. Kusztal
11
F. Wilak
21
K. Sezonienko
18
I. Kaczmarski
Reprezentacja Polski do lat 17 przed meczem z Chorwacją. W górnym rzędzie od lewej: Jakub Kisiel, Szymon Włodarczyk, Mateusz Łęgowski, Filip Balcewicz, Krzysztof Bąkowski, Ariel Mosór. W dolnym rzędzie od lewej: Jakub Kwiatkowski, Jerzy Tomal, Fryderyk Gerbowski, Mariusz Fornalczyk, Damian Kołtański.
Chorwacja na turnieju w Hiszpanii była faworytem, w składzie występowali piłkarze grający w niemieckich klubach m.in. Bayernie Monachium czy VfB Stuttgart, a mimo to zawiodła swoich kibiców. Co innego Polska, która we wszystkich trzech meczach zagrała ofensywnie i z zaangażowaniem, w efekcie odniosła zwycięstwo z Gruzją, w spotkaniu z Norwegią straciła trzy punkty dopiero w ostatnich sekundach spotkaniach, a dzisiaj rozbiła Chorwację 4:0!
Szymon Włodarczyk podobnie jak w meczu inaugurującym turniej w La Mandze – z Gruzją, zdobył dwie bramki. Po raz kolejny udowodnił, że ma szansę zostać lepszym napastnikiem od ojca Piotra – czyli popularnego „Nędzy”.
Na gorąco po meczu z Norwegią powiedzieliśmy sobie, że jeśli miało się to kiedykolwiek zdarzyć, jeśli mieliśmy wypuścić dwubramkowe prowadzenie z rąk w ostatnich minutach, to mogło się to zdarzyć tutaj. Zresztą już kolejny mecz był przejawem tego, że wyciągnęliśmy wnioski, byliśmy bardziej pragmatyczni, dojrzali i stąd zwycięstwo 4:0 z Chorwacją.
Za mecz z Chorwacją można jednak wrzucić mały kamyczek do ogródka Szymona Włodarczyk. Gracz Legii mógł zakończyć spotkanie z hat-trickiem, ale w drugiej połowie zmarnował rzut karny. To była chyba jedyna dobra interwencja bramkarza chorwackiego Mislava Zadro.
Złożyło się tak w tym turnieju, że zapracowaliśmy sobie na ten ostatni mecz i na odprawie przed nazwaliśmy go finałem. Pierwszy zespół grał z drugim, a finały często poza wymaganiami technicznymi, taktycznymi są również wyzwaniem mentalnym. My temu sprostaliśmy, a kłopot był raczej po drugiej stronie boiska.
Nie, to bynajmniej nie rzecznik PZPN. Zbieżność imion i nazwisk jest w tym przypadku zupełnie przypadkowa. Młody zawodnik należał obok Szymona Włodarczyka do wyróżniających się zawodników. To po jego mocnym strzale z dystansu fatalny błąd popełnił bramkarz Chorwatów Mislav Zadro, który przepuścił piłkę pod ręką, a ta zatrzepotała w siatce. Co więcej Jakub Kwiatkowski miał też udział przy golu klubowego kolegi z Legii Warszawa – Włodarczyka. Obrońca wyrzucił piłkę z auto wprost pod nogi snajpera biało-czerwonych, a ten podwyższył wynik na 3:0.
Tragiczna postać reprezentacji Chorwacji do lat 17. Kariera stała otworem przed tym utalentowanym pomocnikiem, który na świat przyszedł w Niemczech. Kilka miesięcy po spotkaniu z Polską Luca Lucić podczas jazdy na rowerze został potrącony przez pociąg na przejeździe kolejowym niedaleko Stuttgartu. Ciężko rannego zawodnika przewieziono do szpitala, jednak jego życia nie udało się uratować. Lucić zmarł 12 sierpnia 2020 roku w wieku zaledwie 16 lat. W reprezentacji do lat 17 zdołał rozegrać zaledwie 3 mecze.