To była albańska jesień w polskim futbolu. Najpierw z dzielną drużyną z Bałkanów dwa razy zmierzyli się nasi panowie w eliminacjach mundialu w Katarze, a potem do boju ruszyły panie, walczące o awans do mistrzostw świata 2023. Bilans tych potyczek wypadł całkiem nieźle: trzy zwycięstwa biało-czerwonych, siedem strzelonych goli i tylko jedna stracona bramka. Jeśli ktoś jednak myśli, że zdobycie kompletu punktów przyszło nam z łatwością, srogo się myli. Zarówno zespół Paulo Sousy, jak i ekipa Niny Patalon musiały mocno się postarać, aby nie zawieść kibiców. W Tychach – podobnie jak wcześniej w Warszawie i Tiranie – mecz miał bardzo wyrównany przebieg i mógł zakończyć się zupełnie odwrotnym wynikiem. Na szczęście Polki do końca trzymały nerwy na wodzy. Wygrały 2:0 i dzięki porażce Belgijek z Norweżkami awansowały na drugie miejsce w grupie.
11
E. Kamczyk
21
J. Wróblewska
18
N. Kaletka
Reprezentacja Polski przed meczem z Albanią w Tychach. Stoją od lewej: Karolina Klabis, Gabriela Grzywińska, Małgorzata Mesjasz, Sylwia Matysik, Adriana Achcińska, Paulina Dudek. W dolnym rzędzie: Dominika Grabowska, Martyna Wiankowska, Weronika Zawistowska, Natalia Padilla-Bidas, Zofia Buszewska.
Naciski biało-czerwonych nie ustawały, a sporo pracy na linii bramkowej miała golkiperka przeciwniczek Viona Rexhepi. Determinacja naszych reprezentantek w końcu zaowocowała. W ostatnich minutach pierwszej odsłony odważnie w pole karne Albanek przedarła się Weronika Zawistowska. Skrzydłowa reprezentacji Polski była faulowana, a arbiter główna bez chwili zawahania wskazała na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podeszła kapitan zespołu Paulina Dudek i skutecznie wyegzekwowała karnego, wywołując euforię radości na trybunach stadionu miejskiego w Tychach.
Po zmianie stron nadal w natarciu były Polki, dopingowane przez ponad dwutysięczną publiczność. W 53. minucie niecelnie główkowała Padilla-Bidas. Później kilka razy gęsto było w polu karnym Albanek, jednak bez celnych strzałów. Po mocnym wstrzeleniu piłki w pole karne rywalek przez Zofię Buszewską piłka odbiła się od słupka. Wynik ustaliła w 89. minucie Małgorzata Mesjasz. Wyskoczyła najwyżej do dośrodkowania Grabowskiej z rzutu rożnego.
Przed tym meczem zakładaliśmy dwa scenariusze, jak może zagrać z nami Albania. Wiedzieliśmy, że albo się zupełnie otworzy, albo odda nam pole i będzie szukać swoich szans z kontrataków. Sprawdził się ten drugi scenariusz. Gdyby rywal się bardziej otworzył, to może padłoby więcej bramek, ale z drugiej strony wtedy rzeczy, które wciąż mamy do poprawy, byłyby niezauważone. Wygraliśmy, więc jesteśmy zadowoleni.
– I nasza Dominika Grabowska, po raz 54. w reprezentacji, młoda zawodniczka francuskiego Fleury. Miała 88% podań dokładnych w meczu z Norweżkami. To jest bardzo dobra statystyka, biorąc pod uwagę, że to była zawodniczka, przez którą przechodziła większość akcji zespołu Niny Patalon.
– Panie Michale, młoda to ona była tutaj na stadionie w Tychach w 2014 roku, jak strzelała gola Słowacji…
– Kobiety są bardzo długo młode, pani Asiu.
Na trybunach w Tychach panowała świetna atmosfera, a frekwencja była co najmniej porównywalna do tej na meczach pierwszoligowego GKS-u. Zespół Niny Patalon musiał to spotkanie wygrać, by utrzymać się w grze o awans i miejsce w barażach. Cel został osiągnięty, a kibice zobaczyli niezłe widowisko. Fani kobiecego futbolu opuszczali więc stadion usatysfakcjonowani. Dla Polek był to trzeci w historii występ na stadionie przy ulicy Edukacji i drugie na nim zwycięstwo (bilans uzupełnia jeden remis).
„O ile łatwiej jest w centralnym sektorze z defensywnej pomocniczki zrobić środkową obrończynię, o tyle trudniej jest znaleźć dobrego bocznego obrońcę. Na tych pozycjach mamy w tej chwili zdecydowanie mniej zawodniczek do selekcji. Dla Sylwii najważniejsze jest to, żeby zespół zagrał jak najlepiej. Ma odwagę, a ja jestem w stu procentach przekonana, że nawet grając na innej pozycji da z siebie absolutnie wszystko” – tłumaczyła po meczu selekcjonerka Polek, Nina Patalon. Matysik zaczynała reprezentacyjną karierę w środku pola, z czasem okazało się jednak, że świetnie radzi sobie również w defensywie. Eliminacje mundialu 2023 rozpoczęła na prawej obronie, ale w kolejnych meczach została ustawiona po drugiej stronie boiska i też nie zawiodła. W starciu z Albanią była jedną z wyróżniających się zawodniczek w naszym zespole.
Przyszła na świat w Prisztinie – w czasach, gdy miasto to należało jeszcze do Jugosławii. I ten niewinny z pozoru fakt mocno namieszał w jej reprezentacyjnych wyborach. Jako Albanka z pochodzenia najpierw zdecydowała się bowiem na występy w drużynie narodowej tego kraju, ale gdy jej rodzinne Kosowo zostało jako federacja włączone do FIFA, postanowiła grać w jego barwach. Ten epizod trwał jednak tylko rok. Krasniqi wystąpiła w trzech meczach, zdobyła w nich jedną bramkę i uznała, że… lepsze perspektywy będzie miała jako zawodniczka albańskiej kadry. Los bywa złośliwy i w eliminacjach mundialu 2023 obie ekipy znalazły się w jednej grupie. Na razie skrzydłowa Vllaznii Szkodra zagrała przeciwko niedawnym koleżankom w meczu u siebie (1:1), ale czeka ją jeszcze rewanż i pewnie – mimo że oba kraje zamieszkuje przecież ta sama nacja – nie spotka jej miłe przyjęcie.