






Mecz na uratowanie sezonu. Choć rozgrywki PKO BP Ekstraklasy były dopiero na półmetku, zarówno w Szczecinie, jak i Łodzi już w grudniu dominowało rozczarowanie. Oba zespoły miały walczyć o czołowe lokaty, tymczasem sąsiadowały w tabeli z takim samym dorobkiem (po 6 wygranych, 2 remisy i aż 9 porażek). Dlatego ewentualne nadzieje na wywalczenie przepustek do europejskiej rywalizacji, zarówno piłkarze Pogoni, jak i Widzewa, pokładali w STS Pucharze Polski. Portowców dodatkowo motywowały przegrane w dwóch poprzednich finałach rozgrywek, jednak tym razem, po meczu 1/8 już widzieli, że wyczynu z poprzednich lat nie powtórzą i 2 maja nie zameldują się na PGE Narodowym w Warszawie. Z awansu do najlepszej ósemki cieszyli się bowiem goście, którym wygraną dało trafienie jeszcze w pierwszej połowie Andiego Zeqiriego.





► W 1. rundzie STS Pucharu Polski Pogoń Szczecin wygrała z Kotwicą 3:0 walkowerem, z powodu wycofania się klubu z Kołobrzegu z rozgrywek. W 1/16 Portowcy pokonali w Warszawie Legię po dogrywce. Widzew Łódź na początek rywalizacji potrzebował serii rzutów karnych żeby wyeliminować Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Z kolei w konfrontacji z Zagłębiem Lubin do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.










































































15
H. Ali
6
J. Biegański
7
M. Juwara
31
K. Kamiński
23
B. Mendy
18
P. Mukairu
20
P. Paryzek
14
J. Pozo
61
K. Smoliński



Wielkie pieniądze, duże nazwiska i gigantyczne aspiracje. Przed rozpoczęciem sezonu zarówno w Łodzi, jak i Szczecinie mówiono o czołowych lokatach i europejskich pucharach. Boisko tradycyjnie szybko zweryfikowało oczekiwania. Pracę szybko stracili trenerzy (w Widzewie nawet dwóch), a na półmetku rozgrywek obie ekipy plasują się jedynie w środku tabeli Ekstraklasy. W sezonie 2026/2027 pięć drużyn będzie reprezentować Polskę na międzynarodowej arenie. Zdobywca STS Pucharu Polski zacznie zmagania od trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy. W praktyce oznacza to, że wyeliminowanie jednego rywala daje pewne miejsce w Lidze Konferencji i zarazem miliony euro od UEFA. Niepowodzenie sprawi, że klub otrzyma kolejną szansę w czwartej rundzie el. LK.
Między innymi dlatego też obecny krajowy pucharowy sezon jest przełomowy. Ekstraklasowicze widzą, że to właśnie PP jest najkrótszą drogą do europejskiego i finansowego raju. Na etapie 1/8 finału w grze o trofeum jest już tylko dziesięć ekip z najwyższego szczebla. W ćwierćfinale może zostać maksymalnie sześć, ponieważ we wtorek będziemy świadkami dwóch meczów między ekipami z Ekstraklasy.







Po dobrym starcie, który zanotowaliśmy po moim przyjściu do klubu, ostatni okres jest rozczarowujący. Nie osiągamy rezultatów, których oczekuję. Dobrze zaczęliśmy, ale teraz mamy swoje problemy. Moją pracą jest teraz przygotować zespół i sztab na ostatni mecz z Radomiakiem. To, co się wydarzyło, jest już historią. Musimy wygrać ostatnie spotkanie, pomimo tego rozczarowania, które teraz nam towarzyszy.







To był bardzo trudny mecz, ale pucharowe spotkania mają właśnie taki charakter. Nie można w nich grać zawsze ładnie, tylko skutecznie. Chcieliśmy zrewanżować się Pogoni za wcześniejsze porażki i zakończyć złą serię ostatnich konfrontacji z tym rywalem – siedem porażek i jeden remis. Udało się nam tego dokonać. To jest kolejny krok do celu, bo chcemy być coraz lepsi.











Było nerwowo do końca, bo Pogoń nie miała już nic do stracenia i przez to się odkryła, dając nam szansę na kontry, których niestety nie zamieniliśmy na gole. Gdyby to się udało, mielibyśmy pewnie więcej spokoju. Ta grupa się tworzy, jest coraz silniejsza. Każdy idzie za kolegą, chce naprawić jego błąd. W piłce pomyłki się zdarzają i pewne mecze można wygrać polegając na indywidualnościach, ale stały progres jest możliwy jedynie mając mocny zespół. Mamy jeszcze jeden mecz. Jeśli go wygramy, będziemy mogli mówić, że odrobiliśmy pracę domową z końca roku. Wyniki były rozczarowujące, tak jak gra. Runda nie była satysfakcjonująca, ale trzy punkty w Lubinie pozwolą nam przygotować się na wiosnę w spokoju.




To było gorące lato w Szczecinie i Łodzi. Zarówno w Pogoni, jak i Widzewie doszło do dużych zmian i wielu transferów, które miały odmienić oblicze obu zespołów. Najdłużej w obu przypadkach szukano środkowych napastników, którzy do ligowej rywalizacji włączyli się dopiero od 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Biorąc pod uwagę początki w nowym klubie, to lepiej prezentował się Rajmund Molnár. Węgier w dziewięciu ligowych występach zanotował trzy trafienia i przeważnie był podstawowym zawodnikiem Portowców. Andi Zeqiri – bohater najwyższego transferu w historii Widzewa, z kolei rozczarowywał. Słabe przygotowanie fizyczne sprawiało, że grał mało, a jeśli już pojawiał się na boisku, nie stwarzał większego zagrożenia. Wszystko odmieniło się kilka dni przed meczem w Szczecinie, kiedy w ligowym starciu w Gliwicach z Piastem (wygranym 2:0), reprezentant Szwajcarii wpisał się na listę strzelców. Swój wyczyn powtórzył w STS Pucharze Polski, a jego gol z pierwszej połowy, okazał się kluczowym w kwestii awansu do ćwierćfinału.



Z każdym spotkaniem staram się być coraz lepszy i cieszę się, że przyczyniłem się do ważnego zwycięstwa. Dziś pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która ma jakość, odpowiednią mentalność i odwagę. Musimy dalej prezentować się z takiej strony. Cieszę się, że moim partnerem w ataku jest akurat Sebastian Bergier, bo jesteśmy piłkarzami o podobnym profilu. Obaj chcemy strzelać i odpowiednio się uzupełniając, chcemy wesprzeć drużynę.























Przespaliśmy pierwszą połowę. Wydaje mi się, że jako zespół powinniśmy być bardziej odważni, zarówno z piłką, jak i bez niej. Kreowaliśmy za mało sytuacji bramkowych. Zdecydowanie za mało, bo raptem trzy lub cztery. W takim meczu to nie wystarczy do tego, żeby awansować. Widzew mógł nas dobić w końcówce meczu. Walczyliśmy do ostatniego gwizdka. Natomiast to za wiele nie zmienia. Odpamy z rozgrywek. A wiadomo, jak kibice liczyli ten puchar. (…) Trudno w takich chwilach cokolwiek powiedzieć. Naprawdę czasami ciężko znaleźć odpowiednie słowa. Dziś zwyczajnie zawiedliśmy. Teraz spadnie na nas fala krytyki. Trzeba przyjąć ją z pokorą. Zmierzyć się z tym wszystkim. Musimy z tego meczu, jak i poprzednich wyciągnąć wnioski, a następnie wrócić na zwycięskie tory.










► Drugi mecz tych rywali w Pucharze Polski, w pierwszym, także w 1/8 finału, w sezonie 1986/87 Pogoń wygrała w Szczecinie po dogrywce 3:2
► 186. mecz Pogoni w Pucharze Polski
► 123. mecz Widzewa w Pucharze Polski
► 20. mecz Pogoni w 1/8 finału PP bez wygranej
► 55. mecz Pogoni w PP na własnym boisku bez remisu
► 10. mecz Pogoni w 1/8 finału PP bez zdobytej bramki
► 17. mecz Pogoni w 1/8 finału PP na własnym boisku i 17. bez remisu
► 25. wyjazdowy mecz Widzewa w PP ze zdobytą dokładnie jedną bramką
► 25. wygrana Widzewa w PP różnicą jednej bramki
► Szósty kolejny mecz Pogoni w 1/8 finału PP na własnym boisku ze straconą minimum jedną bramką (pobity rekord klubowy)
► 60. wygrana Widzewa w PP
► 30. mecz Widzewa w 1/8 finału PP
► 30. gol strzelony przez Widzew w wyjazdowym meczu 1/8 finału PP
► 20. porażka Pogoni w PP w rozmiarze 0:1
► 11. porażka Pogoni w PP na własnym boisku różnicą jednej bramki
► 17. wyjazdowy mecz Widzewa w 1/8 finału PP (na 18 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 2:2 po dogrywce w Nowym Sączu w sezonie 2013/14 i porażka z Sandecją w rzutach karnych 4:5