W 60. minucie Kacper Smoliński zmienił na boisku Mateusza Łęgowskiego, a po 30 sekundach leżał na murawie. Pomocnik Pogoni sfaulował Afonso Sousę, ale stanął przy tym tak niefortunnie, że poczuł ból w prawym kolanie. Gdy przybiegli do niego fizjoterapeuci Portowców, nie potrzebowali zbyt wiele czasu, by zorientować się, że Smoliński musi opuść plac gry. Teoretycznie spędził na nim trzy minuty, ale ani razu nie dotknął piłki.

Smoliński już na murawie domyślał się, że uraz może być poważny. Po badaniach okazało się, że 21-latek uszkodził więzadło krzyżowe, które zostało mu przeszczepione niespełna rok wcześniej. 26 września 2021 w meczu z Wisłą Kraków zerwał więzadło krzyżowe przednie i pauzował właściwie do końca sezonu (w maju i czerwcu wystąpił tylko w trzech meczach rezerw Pogoni). Podobnie było po kontuzji odniesionej w meczu z Lechem. W PKO BP Ekstraklasie już w tym sezonie nie zagrał, a wiosną odbudowywał się w drugiej drużynie Portowców.

Wielomiesięczną przerwę Kacper Smoliński miał również w 2015 roku po zwycięskim finale Nike Premier Cup. – Przed meczem miałem kontuzję, bolało mnie biodro. Myślałem, że to coś drobnego, więc nie zgłosiłem tego, bo za wszelką cenę chciałem grać w finale. Zagrałem w tym meczu, udało mi się nawet strzelić bramkę, ale w drugiej połowie biodro nie wytrzymało. Przez ten uraz nie grałem pół roku w piłkę – wspominał później na łamach weszlo.com.