Był historyczny mecz na wodzie z Niemcami, przyszedł czas na spotkanie… we mgle z naszymi zachodnimi sąsiadami. Z tą różnicą, że tym razem, inaczej niż na mistrzostwach świata w 1974 roku, to biało-czerwoni mogli cieszyć się z wygranej. Reprezentacja Polski do lat 21 w Aspach sprawiła sensację pokonując lidera grupy i obrońcę mistrzowskiego tytułu. Szczególnie zwracały uwagę rozmiary zwycięstwa, a także przebieg meczu, w którym goście, już po kwadransie, prowadzili trzema bramkami. Kiedy kilka minut później czerwoną kartką został ukarany Manuel Mbom, stało się jasne, że triumf drużyny Macieja Stolarczyka jest bardzo bliski. I choć po zmianie stron gospodarze podjęli jeszcze walkę, nie udało im się ani razu pokonać Cezarego Miszty, za to „kropkę nad i” postawił Kacper Kozłowski. Polacy zanotowali więc historyczną wygraną i pozostali w walce o wyjazd na Euro w Rumunii i Gruzji. Poza zdobywcami bramek należy podkreślić świetną dyspozycję Jakuba Kamińskiego. Kapitan biało-czerwonych miał udział przy wszystkich czterech trafieniach.

KAŻDY ZROBIŁ SWOJE

Po takim meczu i takim sukcesie trudno wyróżnić kogokolwiek indywidualnie, ponieważ na pochwały zasłużyła cała polska drużyna. Wśród jej wszystkich jasnych punktów, jednym z tych najjaśniejszych był Benedyczak. Zawodnik Parmy zdobywając dwie bramki potwierdził, że pochlebne opinie, wygłaszane przez jego klubowego kolegę – legendarnego włoskiego bramkarza Gianluigo Buffona - nie były przesadzone. Ze swojego zadania wywiązał się również Kozłowski. Zawodnik z doświadczeniem w pierwszej reprezentacji, tym razem trafił do kadry U21, żeby wspomóc kolegów w trudnym starciu z Niemcami. Wszedł na boisko na niespełna pół godziny, wniósł wiele ożywienia do gry zespołu Macieja Stolarczyka i ustalił wynik na 4:0 dla biało-czerwonych.