Po niespodziewanym wyeliminowaniu Śląska Wrocław, piłkarze Zawiszy Bydgoszcz jechali do stolicy z nadzieją na sprawienie kolejnej pucharowej sensacji. Za taką bowiem należałoby uznać pokonanie w półfinale, przez zespół z zaplecza ekstraklasy, czołowej ekipy w kraju. Przed własną publicznością Legia nie pozostawiła jednak rywalom złudzeń, kto 2 maja wystąpi na Stadionie Narodowym. Czterobramkowe zwycięstwo podopiecznych Stanisława Czerczesowa już przed rewanżem właściwie rozstrzygnęło losy rywalizacji. Wygrana warszawian mogła być jeszcze bardziej okazała, ale rzutu karnego nie wykorzystał Słowak Ondrej Duda.
29
J. Szumski
4
I. Lewczuk
14
A. Hloušek
22
K. Hämäläinen
19
B. Bereszyński
77
M. Aleksandrow
16
M. Masłowski
W Warszawie spotkali się dwaj poprzedni zdobywcy Pucharu Polski. Legia broniła tytułu, Zawisza trofeum wywalczył w 2014 roku. Na zdjęciu kapitan gości Kamil Drygas (nr 14) wita się z Aleksandarem Prijoviciem. Obok stoją Nemanja Nikolić (11) i Damian Węglarz (96).
Zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku finału. Mecz podzielony był na dwie części. Po pierwszej połowie musiałem w szatni podnieść głos, aby usprawnić naszą grę. Po zmianie stron strzeliliśmy trzy bramki, a mogliśmy jeszcze więcej. Wypełniliśmy dopiero pierwszą część naszego zadania.
Dostaliśmy lekcję. Spotkanie nie musiało się tak potoczyć, bo nieźle sobie radziliśmy i stworzyliśmy kilka składnych akcji. Niestety, po dwóch stałych fragmentach straciliśmy bramki i z moich piłkarzy uszła wiara w zwycięstwo. (...) Uważam, że nie postawiliśmy autobusu w naszej bramce i pokazaliśmy, że można sobie dobrze radzić z najlepszym zespołem w Polsce. Radziliśmy sobie też z tempem tego meczu. Mogę pogratulować Legii zwycięstwa, a moim piłkarzom dobrej postawy. Zostawili na boisku wiele zdrowia.
W pierwszej połowie graliśmy zbyt spokojnie, lecz ostatecznie wygraliśmy 4-0, co jest najważniejsze. Dobrze, że nie straciliśmy u siebie gola, ponieważ naszym celem było zwycięstwo do zera. Nigdy nie można niczego przesądzać, ale mamy taką przewagę, że możemy z podniesioną głową jechać do Bydgoszczy. Nie wiem, jaka była rozmowa trenera z Ondrejem po ostatnim gwizdku. Na pewno szkoda, że nie strzelił tego karnego.
Bohater nie tylko spotkania z Zawiszą, ale także całego sezonu 2015/2016. Węgierski snajper po tym jak przyszedł do Legii z Videotonu zachwycał na polskich boiskach. Dość powiedzieć, że znacząco przyczynił się do wywalczenia przez stołeczną drużynę Pucharu i mistrzostwa Polski. Został królem strzelców ekstraklasy, zdobywając 28 bramek w 37 ligowych występach. Do tego dorzucił 6 trafień w 7 meczach Pucharu Tysiąca Drużyn. Miał również swój udział w pierwszym od 20 lat awansie zespołu z naszego kraju do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Najbardziej wysunięty zawodnik w zespole gości wypadł blado na tle swojego vis-à-vis. Trzeba jednak stwierdzić, że niewiele okazji Angielskiego wynikało z faktu, że cały zespół z Bydgoszczy nie stwarzał pod bramką Arkadiusza Malarza wielkiego zagrożenia. Wychowanek Korony, po latach spędzonych w rodzinnych Kielcach, zanotował krótkie epizody w barwach Śląska Wrocław i Piasta Gliwice. W Zawiszy również nie zagrzał miejsca zbyt długo. Dołączył do zespołu przed rundą wiosenną sezonu 2015/2016, a opuścił klub wraz z końcem rozgrywek.
Po porażce 0-4 trudno powiedzieć, że było łatwo. W pierwszej połowie było nieźle, ale w drugiej już zagraliśmy zbyt bojaźliwie. Z biegiem czasu worek z bramkami dla Legii się rozwiązał. Przygotowaliśmy się na to, że nasi rywale będą chcieli rozstrzygnąć mecz w pierwszych 15 minutach. Gdybyśmy dłużej utrzymali bezbramkowy remis, to na pewno u gospodarzy wkradłoby się trochę nerwowości. Trudno wierzyć w awans, lecz wszystko może się wydarzyć. Mogliśmy pokusić się chociaż o jednego gola.
Nie wiem, czy mój gol był trafieniem tych rozgrywek, ponieważ one cały czas trwają. Rzadko strzelam takie bramki i nie wiem, czy więcej mi się to uda. Nie widziałem jeszcze tej sytuacji, kiedy po raz drugi trafiłem do siatki. Słyszałem jednak, że faktycznie byłem na minimalnym spalonym. Zrobiliśmy dużą zaliczkę przed rewanżem. Mamy dobry wynik, ale piłka jest przewrotna, więc trzeba być skoncentrowanym.
► 270. mecz Legii w Pucharze Polski
► 31. półfinał PP Legii
► 118. mecz Zawiszy w PP
► Trzeci półfinał Zawiszy w PP
► Trzeci mecz tych drużyn w PP, trzecie zwycięstwo Legii i trzecie do zera
► 28. kolejny mecz Legii w PP na własnym boisku, w którym Legia nie traci żadnej albo tylko 1 bramkę
► 80. wyjazdowy mecz Zawiszy w PP
► 186. zwycięstwo Legii w PP
► W żadnym z 25. meczów ½ finału PP na własnym boisku Legia nie straciła więcej niż 2 bramek (dwie straciła tylko w trzech meczach)