Derby Mazowsza dla Legii. Piłkarze ze stolicy powstrzymali na własnym stadionie rozpędzoną Wisłę Płock, aplikując rywalom aż pięć goli. Było to o tyle warte uwagi osiągnięcie, że w czterech poprzednich kolejkach podopieczni Radosława Sobolewskiego zanotowali cztery wygrane, tracąc w tym czasie łącznie zaledwie dwie bramki. Dla zespołu prowadzonego przez Czesława Michniewicza ta wygrana była tym bardziej cenna, że wobec niespodziewanej porażki Pogoni Szczecin w Krakowie z Wisłą, pozwoliła wrócić Wojskowym na pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy.
Trzeba zadać sobie zasadnicze pytanie – jak będzie wyglądało boisko przy Łazienkowskiej? Jest duża szansa, że murawa będzie zmrożona i nasiąknięta wodą. W takich warunkach techniczna gra niewiele przynosi. Nie dziwi więc mnie to, że dużą część spotkań wygrywają zespoły, które nie bazują na szybkiej i składnej grze, stosując przede wszystkim proste środki. Drużyny te opierają swoją grę na twardej i solidnej obronie i oddalanie zagrożenia spod własnej bramki. Wydaje mi się, że podobnie będzie grała Wisła Płock z Legią. Płocczanie będą ustawieni nisko na własnej połowie, czekając w ten sposób na błędy ze strony legionistów. Czy Legii starczy atutów, aby przebić się przez ten mur? W Białymstoku, mimo znacznej przewagi, zabrakło finalizacji akcji. Jeżeli Wojskowi poprawią ten aspekt, to sobotni mecz może się dla nich lepiej ułożyć. Na razie jednak jest to wróżenie z fusów.
8
W. Gwilia
33
R. Cierzniak
28
S. Włodarczyk
30
K. Kostorz
7
J. Yaxshiboyev
13
A. Szabanow
3
M. Hołownia
11
J. Valencia
71
K. Skibicki
Mimo, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią, kibiców Legii zabrakło na trybunach, ale nie zapomnieli o swoim idolu. Artur Boruc, który ze względów zdrowotnych tym razem był poza kadrą meczową, świętował 41. urodziny.
Myślę, że razem z Wisłą Płock stworzyliśmy dziś dobre widowisko na „Kartofelplatz” przy Łazienkowskiej, bo tak to trzeba nazwać. Boisko było złe, przeszkadzało nam, przeszkadzało piłkarzom rywali, a mimo to udało się zdobyć pięć bramek. Do 40. minuty wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, ale później na pięć minut zgasło nam światło i zrobiło się 3:2. Na pewno wyciągniemy dużo wniosków, zarówno tych dobrych jak i gorszych, bo nie tylko boisko było złe.
Tak naprawdę mecz od początku nam się nie układał. W pierwszej połowie straciliśmy trzy bramki, ale dwa gole przed przerwą sprawiły, że na drugą część wyszliśmy próbować strzelić przynajmniej na remis. Szybko jednak naraziliśmy się na kontry, a Legia zdecydowanie podwyższyła wynik. Niemniej jednak będziemy kontynuować pracę i mam nadzieję, że w najbliższych spotkaniach zaprezentujemy się tak jak w czterech wcześniejszych. W ten sposób będziemy do tego podchodzili – razem przegrywamy, razem wygrywamy.
To, że za zdobywanie bramek odpowiedzialni są nie tylko najbardziej ofensywni piłkarze nikogo nie dziwi, ale fakty są takie, że z siedmiu goli, które zobaczyliśmy w Warszawie, wszystkie strzelili przedstawiciele… drugiej linii. „Królem polowania” został Filip Mladenović, który w stylu nieobecnego Tomáša Pekharta, najpierw pewnie wykorzystał rzut karny, a później wykazał się instynktem w polu karnym. Serb zaliczył również asystę, więc jego występ można uznać za kompletny. Mimo wysokiej porażki starcie w stolicy z pewnością zapamiętał Filip Lesnak. Słowak, który w CV miał nawet symboliczny występ w Tottenhamie w angielskiej Premier League, przeciwko Legii zdobył premierową bramkę na polskich boiskach.
Dobrze to wyglądało dzisiaj. Jestem bardzo zadowolony. Zdobyliśmy pięć bramek. Liczą się nie tylko te moje, kiedy wykorzystałem rzut karny, a potem czekałem na błąd bramkarza. Zrobiłem to, co wymaga ode mnie trener.
W drugiej połowie praktycznie nie zagroziliśmy bramce Legii. Straciliśmy dwa gole. Legia była dzisiaj lepsza. Złapaliśmy ten kontakt na 3:2, ale parę goli strzeliliśmy sobie dzisiaj sami. Trudno, trzeba grać dalej. Jak się przegra na Legii to nie jest wstyd. Będziemy dalej pracować, bo na pewno jest nad czym. Grali szybką piłką. Myślałem, że będzie im trudno w tych warunkach, bo boisko nie było za równe, ale szybko zmieniali stronę i musieliśmy gonić za piłką. Nasz pressing był dzisiaj trochę za wolny, przez co robili przewagę na boku i stwarzali sobie okazje.
► Legia w meczach z Wisłą w Warszawie remisowała i przegrywała tyle samo razy – po 2
► Legia w starciach z Wisłą w Warszawie traciła średnio 1 bramkę na mecz (15/15)
► W ostatnich 6 meczach tych drużyn w Warszawie Wisła strzelała minimum 1 gola
► Przerwana seria Wisły 4 kolejnych wygranych w ekstraklasie
► Po tej kolejce Wisła notowała najdłuższą serię kolejnych meczów bez remisu – 6
► Po tej kolejce Legia notowała najdłuższą serię kolejnych meczów ze zdobytą bramką na własnym boisku – 27
► Drugi gol dla Wisły był bramką nr 999 straconą przez Legię w meczach ekstraklasy na własnym boisku
► Dokładnie połowę remisów z Wisłą w ekstraklasie Legia zanotowała na własnym boisku (2/4)
► Dokładnie 1/3 porażek z Wisłą w ekstraklasie Legia zanotowała na własnym boisku (2/6)
► Legia w meczach z Wisłą na własnym boisku remisowała i przegrywała tyle samo razy ile razy zremisowała z tym rywalem we wszystkich meczach w ekstraklasie – 4
► Po tej kolejce Legia zasiadła w fotelu lidera tabeli ekstraklasy