Niemal równo pięć lat minęło od poprzedniej wygranej Lecha na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie. 25 października 2015 roku poznaniacy triumfowali 1:0 po trafieniu późniejszego gracza Wojskowych – Kaspra Hämäläinena. Od tego czasu do stolicy po ligowe punkty przyjeżdżali siedmiokrotnie i za każdym razem wracali na tarczy. Teraz wykorzystali głęboki kryzys w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy odwiecznego rywala i wreszcie wywalczyli upragnione trzy punkty po trafieniu kapitana – Mikaela Ishaka. Z jak dużymi problemami mierzył się w tym czasie szkoleniowiec warszawian – Czesław Michniewicz najlepiej świadczy fakt, że po końcowym gwizdku, Legię od lidera z Wielkopolski dzieliło aż 15 punktów, a była to dopiero 11. kolejka (zespół z Warszawy miał jednak do rozegrania dwa zaległe spotkania).
25
F. Mladenović
8
A. Martins
9
T. Pekhart
21
R. Lopes
31
C. Miszta
30
K. Kostorz
29
L. Rose
17
M. Nawrocki
14
I. Charatin
Na ligowe zwycięstwo nad Legią w Warszawie, kibice i piłkarze Lecha czekali od października 2015 roku.
Nie martwię się o swoją przyszłość. Martwię się szóstą porażką w lidze. Co będzie, to będzie. Pracuję najlepiej jak potrafię. Gdy przychodziłem do klubu, postawiono przede mną jasny cel – grę w Europie. Udało nam się zakwalifikować do Ligi Europy. Lipiec i sierpień, to był trudny czas. Dziś mamy do czynienia z innym zespołem, który wciąż jest w budowie. Mamy świadomość jaka jest sytuacja w tabeli. Legia jest na tyle silna, że poradzi sobie w tej trudnej sytuacji. To doświadczenie dla każdego z nas.
Cieszy to, że nie straciliśmy takiej pozytywnej energii, takiego pozytywnego nastawienia i cały czas ten team spirit był na odpowiednim poziomie. To jest niezbędne, żeby wygrać na stadionie przy Łazienkowskiej. Natomiast mecz miał różne fazy, jedna i druga drużyna miała swoje okazje. Wydaje mi się, że my mieliśmy troszeczkę więcej. Cieszę się z tego, że jedną z nich potrafiliśmy wykorzystać i wygrać to spotkanie.
Mimo, że to Ishak zapewnił Lechowi wygraną w ligowym klasyku, napastnik Kolejorza był też zawodnikiem, który zmarnował w tym meczu najlepszą okazję do zdobycia bramki. Szwedzki snajper w doliczonym czasie ustawił piłkę na 11. metrze, ale dał się powstrzymać młodziutkiemu Kacprowi Tobiaszowi. Dokładności w pierwszej połowie zabrakło również Josué. Gdyby portugalski lider warszawian z rzutu wolnego uderzył nieznacznie niżej, piłka wpadłaby do bramki Filipa Bednarka i to gospodarze objęliby prowadzenie. A tak skończyło się tylko na trafieniu w poprzeczkę.
To był trudny mecz, ale wiedzieliśmy, że taki będzie, bo z takim rywalem na jego stadionie nigdy nie ma łatwych spotkań. Uważam jednak, że już w pierwszej połowie byliśmy lepszym zespołem, naciskaliśmy ich, mieliśmy kilka niezłych okazji i byliśmy bliscy ich wykorzystania. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy zachowywać więcej spokoju będąc przy piłce i to się nam udawało. Po zmianie stron szybko strzeliliśmy gola i później rywale się na nas mocniej rzucili, ale my dobrze się broniliśmy i wywalczyliśmy niezwykle ważne trzy punkty, które bardzo nas cieszą.
Przegraliśmy ten mecz. Ciężko poskładać teraz cokolwiek na gorąco po zejściu z boiska. Na pewno nie byliśmy gorsi od Lecha. Mieliśmy swoje momenty. Ale niestety, trzeba je wykorzystywać. W ostatecznym rozrachunku właśnie to robi różnicę. Czy to skuteczność jest teraz naszą największą bolączką? Ciężko powiedzieć, sytuacje, które mamy trzeba po prostu wykorzystywać i sądzę, że to jest klucz do tego wszystkiego. Moment jest trudny, ale my jesteśmy Legią Warszawa. Jesteśmy waleczni, jesteśmy po to, żeby w tej trudnej chwili zebrać się razem, być tą drużyną, pokazać na co nas stać i wrócić na właściwe tory.
Wygrać przy Łazienkowskiej dla mnie jako dla Wielkopolanina to coś pięknego. Oglądałem mecze mojego brata Janka, byłem na finale Pucharu Polski w 2015 roku. Co prawda, wtedy mecz był na Stadionie Narodowym, ale siedziałem na trybunach i widziałem ile te konfrontacje z legionistami znaczą dla kibiców Kolejorza. Dla tych tłumów, które kochają ten klub. To są rzesze ludzi. Wtedy przyjechało 14 tysięcy z Poznania, dzisiaj trochę mniej, ale było ich słychać i byli mocni. Bardzo cieszy, że w końcu po sześciu latach zdobyliśmy Łazienkowską. Ale w ogóle nie rozmawialiśmy przed spotkaniem o tym, że tak długo czekamy na wygraną w Warszawie, bo to zbędne. Każdy mecz ma swoją historię, każdy trzeba wybiegać. Nic to, mamy trzy punkty. Tylko i aż, bo po pierwsze, nie dopiszemy więcej niż za pokonanie każdego innego rywala w lidze. Ale z drugiej strony, to aż, bo jestem przekonany, że ludzie z Poznania są dziś z Lecha dumni i tym bardziej zaczynają żyć tym klubem. I pojawił się na ustach jeszcze większej grupy poznaniaków oraz Wielkopolan.
► Tylko w jednym (na 63 wszystkie) meczu tych drużyn w Warszawie Lech strzelił więcej niż 2 bramki – w wygranym 3:1 w roku 1949
► W ostatnich 19 meczach tych drużyn w ekstraklasie żadna z nich nie strzeliła więcej niż 2 bramek
► To był 124. mecz tych rywali w ekstraklasie
► Przerwana seria Legii 7 wygranych ostatnich ekstraklasowych meczów z Lechem w Warszawie
► Po tej kolejce Lech utrzymał się w fotelu lidera tabeli ekstraklasy
► Po tej kolejce Lech był jedyną drużyną w tabeli ze średnią strzelonych goli na mecz powyżej 2