Po porażce 1:3 w Astanie Legia musiała odrobić dwubramkową stratę. Jednak w jej poczynaniach próżno było szukać wiary w powodzenie tej misji. Stołeczny zespół nie forsował tempa, nie rzucił się na przeciwnika od pierwszych minut, sprawiał wrażenie, jakby nie miał żadnego pomysłu na stwarzanie sytuacji podbramkowych. Mistrz Kazachstanu przyjechał do Warszawy tylko z jednym postanowieniem – utrzymać korzystny rezultat z pierwszego spotkania. Mecz rozczarował licznie zgromadzoną publiczność, która ożywiła się tylko dwa razy – przed pierwszym gwizdkiem sędziego – podczas efektownej oprawy poświęconej Powstaniu Warszawskiemu oraz po golu Jakuba Czerwińskiego w 76. minucie. Na kolejne bramki warszawiaków nie było już stać. Do 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów awansowała Astana, Legię czekał teraz dwumecz z mołdawskim Sheriffem Tyraspol w 4. fazie kwalifikacji do Ligi Europy.
53
S. Szymański
31
K. Mączyński
22
K. Hämäläinen
Legia Warszawa przed rewanżowym meczem z FK Astana w 3. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów 2017/2018. W górnym rzędzie od lewej: Arkadiusz Malarz, Artur Jędrzejczyk (kapitan), Jakub Czerwiński, Michał Pazdan, Adam Hloušek, Armando Sadiku. W dolnym rzędzie od lewej: Dominik Nagy, Michał Kucharczyk, Guilherme, Thibault Moulin, Michał Kopczyński.
Najmocniejsze wydarzenie tego meczu miało miejsce, gdy ten jeszcze się nie rozpoczął. Kiedy piłkarze obu drużyn wchodzili na murawę, na „Żylecie” pojawiło się spuszczone z dachu płótno przedstawiające niemieckiego żołnierza przystawiającego pistolet do głowy dziecku. Wszystko to uwieńczone było napisem w języku angielskim: „Podczas Powstania Warszawskiego Niemcy zamordowali około 160 tysięcy osób, wiele z nich było dziećmi”. Zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy, usłyszeliśmy jeszcze przeszywający każdego Polaka odgłos syreny znany z obchodów Godziny „W”, a później wykonanego a cappella „Mazurka Dąbrowskiego”.
Przed meczem kazachskich dziennikarzy i analityków Astany oczarowała warszawska publiczność. W trakcie meczu zresztą też. Szkoda, że nie oczarowali ich piłkarze Legii, którzy co prawda walczyli, starali się, ale nie zdołali odrobić dwubramkowej straty z pierwszego meczu. W rewanżu wygrali tylko 1:0 i odpadli z Ligi Mistrzów w III rundzie eliminacji.
Do awansu legioniści potrzebowali jeszcze jednego gola. Do końca pozostał kwadrans. Astana zwarła szeregi, Legia zaczęła zdecydowanie dominować i... nic z tego nie wyszło. Choć pod kazachską bramką kotłowało się nie raz, to jednak Legia nie stworzyła sobie żadnej okazji, aby przechylić szalę awansu do Ligi Mistrzów na swoją korzyść.
Gdy w 76. minucie skierował piłkę głową do bramki Astany, wlał nadzieję w serca kibiców Legii, że nie wszystko jeszcze stracone. Meczem z mistrzem Kazachstanu chciał przekonać trenera Jacka Magierę, że zasługuje na grę w podstawowym składzie. Jakub Czerwiński miał za zadanie pilnować Juniora Kabanangę i wywiązał się z niego należycie. Defensor, który do Warszawy przybył z Pogoni Szczecin, nie zagrzał długo miejsca w stolicy. W 2016 roku dostał szansę pokazania się w Lidze Mistrzów i kilku meczach ligowych. Pełnił głównie rolę rezerwowego, co było dla niego mocno frustrujące. Po spotkaniu z Astaną miał nadzieję wskoczyć na dobre do składu, ale szyki pokrzyżowała mu kontuzja doznana w meczu Pucharu Polski. Czerwiński, nie mogąc liczyć na regularne występy, odszedł do Piasta Gliwice w przerwie zimowej sezonu 2017/2018 (wypożyczenie, później transfer definitywny).
Zimą 2016 roku węgierski pomocnik mógł trafić do… Legii Warszawa. Tak przynajmniej twierdzili dziennikarze z tego kraju. Zawodnik, który udanie zadebiutował w drużynie narodowej (zwycięski gol w barażu o udział w Euro 2016 z Norwegią), miał na stole ofertę ze stołecznego klubu. Latem 2015 roku László Kleinheisler nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu z Videotonem Székesfehérvár i został zesłany do rezerw (w rundzie jesiennej nie zagrał w ani jednym meczu). Z przenosin do Polski nic jednak nie wyszło, bo do gry wszedł przedstawiciel Bundesligi – Werder Brema. Kleinheisler trafił do Niemiec, ale w zespole znad Wezery nie zrobił kariery (zagrał tylko 7 spotkań). Węgier był wypożyczany do kolejnych klubów i w 2017 roku został graczem FK Astana. W ekipie z Kazachstanu wystąpił w 52 meczach i strzelił 2 gole.
Zagraliśmy dobry mecz, który nam jednak nic nie dał. Chcieliśmy awansować, drużyna walczyła do samego końca. Nie zdążyliśmy, ale była walka, dyscyplina, zaangażowanie, czyli to, czego zabrakło nam w Astanie. Z tego mogę być zadowolony, ale z tego, że nie awansowaliśmy, już zdecydowanie nie. Dziękuję kibicom za doping od pierwszej do ostatniej minuty.
W pierwszym meczu zdecydowanie lepiej zagrała Astana, w drugim Legia. Dla nas wygrana z Legią to bardzo duże osiągnięcie. Pokonanie klubu z takimi kibicami, piłkarzami i sztabem szkoleniowym jest naprawdę czymś wyjątkowym. Mistrzowie Polski to bardzo dobry zespół i mam nadzieję, że awansują oni do fazy grupowej Ligi Europy.
► 988. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 118. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów
► 10. zwycięstwo polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku
► 10. wygrana Legii w Lidze Mistrzów na własnym boisku
► 40. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów bez straconej bramki
► 80. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku ze zdobytą bramką
► 30. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku ze zdobytą dokładnie 1 bramką
► Szósty mecz Legii w 1/64 finału Ligi Mistrzów na własnym boisku i szósty bez porażki
► 50. potyczka (dwumecz) polskiego klubu w Lidze Mistrzów
► 25. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez straconej bramki
► 210. gol strzelony przez polskie kluby w meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► Pierwsza wygrana Legii w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku w rozmiarze 1:0
► 214. mecz Legii w europejskich pucharach
► 46. mecz Legii w Lidze Mistrzów
► Po raz 40. nie udało się Legii awansować do kolejnej rundy europejskich pucharów
► Po raz 10. nie udało się polskiemu klubowi awansować do następnej rundy Ligi Mistrzów w potyczce (dwumecz) kończonej na własnym boisku