„Zagraniczny zawodnik z tak dobrym CV do polskiej ekstraklasy przychodzi rzadko” – chwaliła transfer Christiana Clemensa do Lechii Gdańsk „Gazeta Wyborcza”, z kolei „Weszło” wybrało Niemca jednym z siedmiu nowych piłkarzy w ekstraklasie, po których dziennikarze tego portalu spodziewają się najwięcej („CV Christiana Clemensa wygląda – jak na polskie warunki – rewelacyjnie” – pisał Jakub Białek). Rzeczywiście, transfer 30-letniego Niemca wydawał się jednym z najciekawszych ruchów polskich klubów zimą 2022 roku. Nie codziennie przecież do PKO BP Ekstraklasy trafia zawodnik, który rozegrał kilkadziesiąt meczów w niemieckich reprezentacjach młodzieżowych, 144 spotkania w Bundeslidze, zdobył w niej 15 bramek i wciąż jest w dobrym dla piłkarza wieku. Nawet jeżeli jego karierę wyhamowały kontuzje, to olbrzymie oczekiwania wobec niego były uzasadnione.

Clemens zupełnie ich jednak nie spełnił. Słabą pierwszą rundę można mu było wybaczyć, ale jesienią 2022 miał być liderem zespołu. Nie był. „Czy Christian Clemens musi grać? Nic nie wnosi do zespołu, a i tak dostaje szanse od trenerów. Ma rozegranych ponad sto meczów w niemieckiej Bundeslidze, a tymczasem jego przygoda z Lechią Gdańsk to pasmo fatalnych występów. Nic nie wnosi do drużyny, często jest najgorszy na boisku, a mimo to cały czas otrzymuje szanse gry” – zauważali 11 października dziennikarze „Dziennika Bałtyckiego”. Cztery dni później Niemiec potwierdził ich słowa, bo z Rakowem zagrał fatalnie. Był spóźniony z asekuracją dla swoich partnerów przy golach Patryka Kuna i Bartosza Nowaka, a na drugą połowę już nie wyszedł.

Zimą Lechia rozwiązała kontrakt z Clemensem, który pozostał wielkim niewypałem transferowym. Po wyjeździe z Polski duży niegdyś talent trafił do czwartoligowego niemieckiego 1.FC Düren. W Gdańsku przypomniał o sobie jeszcze raz, gdy zgłosił do FIFA, że Lechia nie uregulowała zobowiązań finansowych wobec niego. FIFA nałożyła na polski klub zakaz transferowy, ale szybko został on zdjęty, bo gdańszczanie spłacili zaległości.