Jedna z najbardziej podstawowych i oczywistych prawd w futbolu mówi, że jeśli nie zdobywasz bramek, nie możesz liczyć na sukces. A jeśli nie oddajesz celnych strzałów, nie możesz liczyć na gole. O tej banalnej zasadzie w meczu z Legią najwyraźniej zapomnieli piłkarze Lechii, która skompromitowała się przed własną publicznością nie będąc w stanie ani razu zagrozić Radosławowi Majeckiemu. Dość powiedzieć, że najgroźniejszą okazję dla gospodarzy stworzył sam bramkarz zespołu ze stolicy wspólnie z defensorem Wojskowych Mateuszem Wieteską. Podopieczni Aleksandara Vukovicia potwierdzili natomiast wysoką dyspozycję i pewnie kroczyli w stronę mistrzowskiego tytułu. Po 25. kolejce przewaga Legii nad drugą w tabeli Cracovią i trzecim Śląskiem Wrocław wzrosła do dziewięciu punktów.
35
K. Saief
36
T. Makowski
17
Z. Gomes
32
K. Urbański
20
B. Conrado
11
J. Mihalík
9
P. Lipski
1
Z. Alomerović
24
Ł. Zwoliński
Zawodnicy Aleksandara Vukovicia w tym roku wygrali trzy z czterech ligowych spotkań. W sobotę odnieśli bardzo ważne zwycięstwo nad Cracovią – są liderem tabeli i mają sześć punktów więcej od drugich Pasów. O wygraną nie będzie jednak łatwo – Lechia w ostatnim meczu na własnym boisku pokonała Piasta Gliwice 1:0. W ostatniej kolejce gdańszczanie wygrali na wyjeździe z Koroną Kielce 2:1. (…) Lechia po raz ostatni wygrała u siebie z Legią 11 maja 2016 roku. Legioniści po wznowieniu rozgrywek grają bardzo dobrze, ale można zauważyć, że mają problemy w wyjazdowych spotkaniach. W dwóch poprzednich spotkaniach poza Warszawą przegrali z Zagłębiem Lubin i zremisowali z Rakowem Częstochowa.
Na tyle nas było dzisiaj stać. Na przedmeczowej konferencji powiedziałem, że warunkiem korzystnego wyniku jest wystrzeganie się prostych błędów, których jednak nie uniknęliśmy. Pierwsza bramka to ewidentny nasz błąd. Legia była lepszą drużyną, szczególnie w ofensywie. Była bardziej kreatywna i stwarzała sobie sytuacje. Nasza organizacja defensywy była dobra, umiejętnie się przesuwaliśmy, ale w ofensywie było za mało konkretów, za mało strzałów i gry na połowie przeciwnika, ale na nic więcej nie było na stać.
Mecz był taki, jakiego się spodziewałem, czyli graliśmy z drużyną dobrze zorganizowaną w defensywie, która broni właściwie całym zespołem. To wymagało od nas dużo cierpliwości oraz koncentracji, aby przy swoich akcjach ofensywnych nie narazić się na kontry rywali. W pierwszej połowie Lechia tylko raz wyszła z groźniejszym kontratakiem, z którego i tak nic nie wyszło. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak nasza drużyna zagrała pod względem taktycznym. Była w nas też duża energia i chęć odniesienia zwycięstwa.
Różnicę na murawie stadionu w Gdańsku tym razem było widać zarówno w poczynaniach zespołów, jak i poszczególnych piłkarzy. Z występujących na prawej stronie drugiej linii graczy właściwie nic nie można powiedzieć o dokonaniach Macieja Gajosa, bo… ich praktycznie nie było. Jedyny „konkret” to niecelna próba przelobowania Radosława Majeckiego. Dużo więcej swojej drużynie dał Paweł Wszołek, który po bezbramkowej pierwszej połowie, z zimną krwią wykorzystał otwierające podanie Luquinhasa i w sytuacji 1 na 1 pokonał Dušana Kuciaka.
Pochodzę z miejscowości położonej 30 kilometrów od Gdańska. Cała rodzina, przyjaciele byli dzisiaj na meczu. Cieszę się ze zdobytej bramki, ale najważniejsze są trzy punkty. Zagraliśmy konsekwentnie jako cała drużyna, szczególnie w obronie. Zawsze jest coś do poprawy, ale wygraliśmy, a to było najważniejsze.
Szkoda punktów, bo uważam, że chociaż na jeden było nas dzisiaj stać. Wiem, że w pierwszej połowie Legia miała więcej z gry, ale taki był nasz zamiar, żeby spróbować ich „ukarać” po jakiejś kontrze. W drugiej, kiedy zdobyli bramkę, zeszła z nas presja i zaczęliśmy grać fajną piłkę. Mieliśmy swoje okazje, szkoda tej poprzeczki Filipa (Mladenovicia - przyp. red.), no ale trochę zabrakło. Druga bramka, to już było właściwie prawie po meczu. Dzisiaj nie udało się zdobyć punktów, ale my idziemy od meczu do meczu. Zobaczymy, co to da na koniec sezonu.
► Lechia w meczach z Legią w Gdańsku wygrywała i remisowała tyle samo razy – po 7
► Tylko w jednym (na 30 wszystkich) meczu tych drużyn w Gdańsku Lechia strzeliła więcej niż 2 gole – w wygranym 3:1 w roku 1958
► Po tej kolejce Legia notowała najdłuższą serię kolejnych zwycięstw – 3
► Po tej kolejce Legia notowała najdłuższą serię kolejnych meczów ze zdobytą bramką – 14
► To był ekstraklasowy mecz nr 30 tych rywali w Gdańsku
► Po tej kolejce Legia była jedyną drużyną w tabeli ze średnią strzelonych goli powyżej 2
► Po tej kolejce Legia pozostawała liderem ligowej tabeli
► Lechia w meczach z Legią w ekstraklasie straciła dotychczas 99 bramek
► Równo połowę porażek z Legią w ekstraklasie Lechia zanotowała na własnym boisku (16/32)